Cykl/Seria
Recenzje książek
Holly Black - Okrutny Książę. Wejdź do świata Elfów!
Ta książka to
jak wejście w baśń, o której marzyła każda dziewczyna. Jednak baśń nagle
okazuje się pełna przemocy, intryg i walki o życie. W podobny sposób może
poczuć się główna bohaterka, Jude. Trafiła do świata elfów jako dziecko,
odebrana śmiertelnikom siłą. Szybko stała się częścią Elysium, w
przeciwieństwie do jej sióstr. Po dziesięciu latach Jude pragnie władzy i
realnego wpływu na kształtowanie się polityki. Jej największym wrogiem jest
okrutny książę, Cardan – piękny i równocześnie bezlitosny. Czy jednak to on
okaże się przeciwnikiem Jude? Opowieść Holly Black pełna jest niespodzianek i
zwrotów akcji.
Kupiłam tę
książkę z ciekawości. Lubię tego rodzaju historię, a „Okrutny Książę” to
powieść w podobnym klimacie, jak seria Sarah J. Maas „Dwór cierni i róż”. W
niej również śmiertelniczka zanurza się w fantastyczny świat, odgrywając znaczącą
rolę. Jude jest jednak nieco innym rodzajem bohaterki – od samego początku
wiemy, że dąży do władzy i przed niczym się nie cofnie. Nie ma w niej naiwności
i niepewności, zna świat elfów, politykę i potrafi walczyć. Jude to groźna
przeciwniczka, która nie ma nic do stracenia, dlatego od razu przypadła mi do
gustu – zakasuje na każdym kroku, czaruje swoją brawurą i ma w sobie to coś, co
sprawia, że od razu ją polubiłam.
Nie zapominajmy
o Księciu. Postać Cardana jest godna uwagi, chociaż przez większość książki
kryje się on w cieniu, jest poboczną postacią, którą Jude nienawidzi i stara
się trzymać od niego z daleka. Dopiero pod koniec powieści autorka uchyla rąbka
tajemnicy o tym, jaki może być Książę i jestem przekonana, że dopiero w drugim
tomie poznamy jego prawdziwy potencjał. Z pewnością ma w sobie dużą dawkę
ironii i cóż, jest nieprzewidywalną, pociągającą bestią, która trochę za bardzo
lubi mieć pełen dostęp do kielicha z winem. Przypomina mi trochę Tyriona
Lannistera z „Gry o Tron” – czai się w cieniu, jest kobieciarzem i przesadnie
uwielbia alkohol, ale gdy trzeba – ma realny wpływ na kształtowanie się fabuły.
Język książki
dostosowany jest do wyniosłego świata wielkich elfów. Pojawiają się zwroty
znane ze szlachetnych dworów, co świetnie komponuje się z klimatem powieści.
Narracja prowadzona jest z punktu widzenia Jude, dlatego też siedzimy w głowie
bohaterki, ale nie do końca – Black i tak wielokrotnie zaskakuje, nie
zdradzając zamiarów Jude. Bardzo szybko można przyzwyczaić się do
stylistyki książki, licznych opisów czy ukazanych procesów myślowych bohaterki,
która analizuje swoje następne kroki. Początek minimalnie mnie wynudził – po
prostu za bardzo nic się nie działo. Jude wcześniej trzymała się z boku i
obserwowała wszystko z ukrycia, dopiero gdy bohaterka postanowiła rozpocząć
swoją własną walkę – fabuła nabrała rumieńców.
Świat elfów –
cóż mogę powiedzieć, chętnie bym go poznała. Jest tuż obok nas, osadzony we
współczesnym świecie śmiertelników, kryjąc się przed ich oczami. To bardzo
kusząca wizja – autorka nie przeniosła nas do całkiem innego uniwersum, ale
stworzyła dosyć realistyczną wizję magicznego miejsca ukrytego pomiędzy
zwykłymi ludźmi. Elfów uwielbiam od czasów, gdy przeczytałam „Władcę
Pierścieni”. I mam wrażenie, że ich politykę i życie idealnie oddała Holly
Black.
Książka kończy
się epilogiem, który obiecuje nam drugą część pełną prawdziwej akcji i
fascynującej gry pomiędzy silnymi postaciami, jakimi są Jude i Cardan – mam
wrażenie, że albo się zabiją, albo naprawdę zdziałają coś dobrego. To jak
złączenie dwóch nieobliczalnych żywiołów. Każde odsłonięcie ich słabego punktu,
każda widoczna emocja na ich twarzach to prawdziwa gratka dla czytelników –
czekałam na moment słabości i pokazanie, że nie są tak źli, na jakich się
kreują. Ciekawe czy w kolejnej części ich maski trochę opadną. Już nie mogę się
doczekać! A to dopiero w przyszłym roku… Taki urok mają właśnie serie, czytasz
pierwszy tom w jeden dzień, a na kolejny czekasz rok. Mam nadzieję, że
przynajmniej to czekanie Holly Black zrekompensuje mi prawdziwą jazdą bez
trzymanki.
Ocena: 4/5
Recenzja: Gaba
Rutana
Post a Comment