Szczęśliwe zakończenie, Vera Falski – bo czasem życie daje nam popalić

by 18:00

Czy jest to powieść komediowa? Niekoniecznie. Pisząca pod pseudonimem Vera Falski zabiera nas w podróż po Polsce. Zaczynamy od tłocznej Warszawy, która nie zatrzymuje się nawet na chwilę, aby potem przenieść się do bajecznego Mikołowa, małego miasteczka położonego nad morzem.
Naszą bohaterką jest Sonia Geppert, która wywraca swoje życie do góry nogami. W stolicy ma piękną willę, rodzinę oraz karierę. Sonia jest bestsellerową pisarką, jej popularność opiera się na serii książek o organizatorce wesel i jej przygodach. Kobieta nie potrafi poradzić sobie z życiem w Warszawie, rzuca wszystko i znajduje przytulny domek nad morzem. Niestety nie oznacza to końca jej problemów, Sonia zmaga się z brakiem pomysłu na nową książkę, z remontem jej „gniazdka”, swoimi relacjami z mężczyznami oraz problemami z córką.
Przyznam, jestem niezdecydowana czy książka mi się spodobała, czy nie – ma ona w sobie entuzjazm, dużo akcji i przesłanie, ale równocześnie drażni mnie główna bohaterka, jej wielkie problemy i niekończąca się katastrofa, która ciągnie się od pierwszego rozdziału. Zaczniemy jednak powoli, od tej przyjemniejszej części.
To powieść, którą należy traktować z przymrużeniem oka. Główna bohaterka wydawała mi się wyolbrzymiona, wykreowana z rozmachem – równocześnie skromna, dająca się lubić, z pozoru zwykła kobieta i matka, z drugiej strony nieradząca sobie z problemami kobieta, która ma toksyczne relacje z własną córkę, a swoje problemy zwykle zamiata pod dywan. Sonia to chodząca sprzeczność, raz podejmuje racjonalne decyzje, aby zaraz zrobić coś głupiego. Trudno za nią nadążyć. Jednak przy tym całym zamieszaniu wciela się w kilka portretów współczesnych bohaterek – nieugiętej bizneswoman, zmęczonej matki, byłej-żony potrzebującej spokoju, Femme fatale, histeryczki, damy z klasą czy kobiety skacowanej i z problemami sypiącymi się z rękawa. Podoba mi się podejście autorki do nas, kobiet, które nie są idealne, ale starają się coraz częściej zmieniać swoje życie i spełniać marzenia. Vera Falski udowadnia, że wystarczy jeden krok, następnie kilka drobnych pomyłek, siła woli i pewność siebie, a wszystko może pomyśle się ułożyć.
„Szczęśliwe zakończenie” traktuję jako eksperyment pisarki. Co by było, gdyby pisarka napisała o życiu pisarki?O tym, jak traktowane są autorki romansów, o hipsterach noszących ze sobą dzieła klasyków, bo przez to wyglądają inteligentniej i bardziej cool. Jest literatura i… literaturaVera Falski daje wszystkim zadzierającym nosa pisarzom pstryczek w nos i brawa dla niej, bo podoba mi się taki dystans – szkoda, że nie ujawni swojej prawdziwej tożsamości, wówczas jako autorka byłaby dla mnie bardziej autentyczna. Pozostawia sobie jednak tę nutkę tajemniczości, co sprzyja czytelnictwu jej książek. Widać jednak, że autorka „Szczęśliwego zakończenia” ma uraz do mediów, kpi z szołbizu, kpi z życia w pędzie i również polskiego świata literackiego. Ile w tym jest prawdy, ile fikcji literackiej? Chyba dowiemy się tylko wtedy, gdy Vera Falski odkryje przed nami swoje prawdziwe nazwisko.
Problemy i komplikacje to drugi tytuł tej książki. Powieść komediowa? No nie wiem, raczej nie było mi do śmiechu, gdy bohaterkę spotykały kolejne przykrości. To raczej pozycja obyczajowa, nieco przejaskrawiona i przepełniona akcją, ale komedią bym ją nie nazwała.
Teraz przejdę do konkretów. Akcja jest bardzo dynamiczna, cały czas się zmienia, a sama bohaterka ma życie niczym połączenie odcinków jakiegoś popularnego serialu. Jej wizja Warszawy jest niemal groteskowa, po skończeniu tej książki, wyobrażam sobie, że w tym mieście nie ma ani jednego miłego człowieka. Trochę nie podoba mi się, że autorka posłużyła się takim stereotypem. Czy środowisko pisarzy jest hermetyczne? Jest, oczywiście, że tak. Jednak czy równocześnie jest tak toksyczne? Jakoś trudno mi sobie to wyobrazić. Cała fabuła jest nieco przesadzona, tak, że podczas czytania byłam przytłoczona i samą historią, ale również bohaterką oraz jej przeżyciami.
Autorka wyśmiała młodych ludzi, karierowiczów, zabieganych pracowników korpo, literacki światek, dostało się nawet kawiarniom, które kojarzycie pewnie ze wspólnych, dużych stołów i hipsterskiego klimatu. Cóż, ja uwielbiam takie kawiarnie. I właśnie, co najbardziej mnie boli w tej książce — zabrakło mi subtelnego podejścia do tych tematów. Autorka wyolbrzymiła ukazywane problemy, dla bohaterki wszystko było szmirą, pogonią za kasą i tandetą. Krytyka, krytyka, krytyka. Sama Sonia uważała siebie za wyrafinowaną i ułożoną, niestety nie podparła tego swoim zachowaniem, które nieraz było aż niekulturalne. Tam gdzie Vera Falski widzi kicz i życie na pokaz, ja dostrzegam styl, pewność siebie i nowoczesność. Tak na marginesie, oczywiście zgodzę się z tym, że zachowania typuchodzenie z kubkiem ze Starbucksa są bezsensowne, ale myślę, że każda dojrzała kobieta zdaje sobie z tego sprawę. Nie lubię jednak wrzucania wszystkiego do jednego worka i przesadnego stereotypowania.
Sonia opisana jest jako kobieta dojrzała. Nie jestem w stanie się z tym zgodzić, dla mnie była zbyt rozkapryszona i cały czas skupiona na sobie. Ciągle rozczulała się nad swoim losem, popełniała niedorzeczne błędy, równocześnie kreując się na znawczynię życia. Jej relacja z córką doprowadzały mnie do szewskiej pasji, wiem, że wychowywanie nastolatki jest trudne, jednak Vera Falski ukazała jakąś parodię więzi matka-córka. Czułam się, jakbym oglądała przedstawienie teatralne. Za mało dla mnie było w tym spokoju i wyhamowania. Czy wszystko musiało zawalić się na głowę bohaterki? Praca, mąż, córka? Autorka poszalała w kwestii tego, co może wytrzymać jej postać.
Językowo muszę niestety stwierdzić, że gdzieś ten sposób narracji mi nie podszedł. Styl mam wrażenie, że jest niechlujny, niektóre zdania były stanowczo za długie. Autorka przyjęła dziwny zwyczaj pisania, np.:
– O czym to jest? – autorka książek o Amelii Kruk niby niewinnie zagadnęła córkę pewnego ranka, wskazując na leżącą obok talerza z organicznymi płatkami śniadaniowymi powieść niejakiej Magdaleny Teleszko, nowej fascynacji dziewczyny, zatytułowanej nader enigmatycznie „Przeczekując błękit”.
Uff, no właśnie? Po co wplatać tak długie zdania, zawierające w sumie niepotrzebne szczegóły, które sprawiają, że czytelnik gubi wątek i nie wie, co było na początku? Zbyt wiele szczegółów, w tekst nieraz wkradał się chaos oraz przesadny dynamizm. 
Plusem, jaki znajduję w dialogach, jest ich naturalne brzmienie, autorka nie siliła się na patetyczne zwroty ipostawiła na znany nam w życiu codziennym sposób mówienia. Podoba mi się, że autorka nie boi się wulgaryzmów i nieco ostrzejszego języka, że to książka bardzo przyziemna i równocześnie opisująca rzeczywistość nam niedostępną. Dlaczego taka sprzeczność? Sonia jest kobietą, która przeżywa to, co każda z nas – dobrze poczytać o tym, że czasem wybitni pisarze nie mają weny, że piszą bzdury, a potem klną z tego powodu, nie przebierając w słowach. Życie Sonii jest odległe, jednak jej niektóre problemy – bardzo nam znane.
Przyznam, że to powieść trochę za bardzo chaotyczna i przejaskrawiona. Niestety nie kupuję poczucia humoru Very Falski. Z drugiej strony widzę drugie dno tej książki, celowe sprowokowanie czytelnika do zastanowienia się nad tą historią. Widzę potencjał i pomysł. Jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że to pozycja niedopracowana, może napisana z dużym entuzjazmem, w pośpiechu, ale wciąż wymagająca dopieszczenia. Mam nadzieję, że kolejna książka tej autorki bardziej przypadnie mi do gustu.
Ocena: 2/5
Recenzja: Gabriela Rutana

Za możliwość przeczytania książki dziękuję, 
INFORMACJE:
Rok wydania: 2016
Wydawnictwo: Otwarte
Kategoria: literatura obyczajowa
Liczba stron: 394

Jakiej książki NIE kupuj swojej Mamie na Dzień Mamy – TOP!

by 18:48

W sieci znajdziecie pełno poradników typu „Top książek na Dzień Mamy”. Dlaczego by nie podejść do tego tematu na opak? Przedstawiam Wam zestawienie książek, które absolutnie NIE możecie kupić swojej Mamie.
Uwaga, do przeczytania tego zestawienia potrzebne jest poczucie humoru i dystans.
„Zostaw mnie” Gayle Forman – zaczynam od niby spokojnej obyczajówki w sam raz dla kobiet. Z naciskiem na niby, bo główna bohaterka ostatniej powieści Forman postanawia zerwać z byciem mamą, żoną i – ucieka z domu. Z jednej strony się jej nie dziwię, mąż, który nie pomaga i dwójka rozwrzeszczanych, małych chłopców. Z drugiej strony, jeśli nie chcecie, aby Wasza Mama wybyła z domu, to lepiej nie kupujcie jej tej książki. Chyba że potrzebuje poczuć w sobie feministkę i zrobić małą rewolucję w podziale obowiązków – wtedy całkowicie popieram!
„Hannibal” Thomas Harris – po pierwsze, nie przyprawiajcie Mamy o zawał poprzez książki o kanibalizmie. Po drugie, chyba nie chcecie na obiad czyjejś śledziony lub innych pyszności?
„Sekretne życie jelit. 21 sposobów na zdrowe odżywianie” D. Colbert, J. Maccaro, Ch. Calbom – tak odnośnie do książki wyżej i serio, dajcie sobie spokój z pozycjami o zdrowym odżywianiu. Wiem, że obecnie to popularny temat, trzeba jeść zdrowo, dbać o siebie, bla bla. Wasza Mama, dostając taką książkę, pomyśli jak każda kobieta: a) że jest gruba i b) że źle wygląda.
„Kobiety” Charles Bukowski – uwielbiam Bukowskiego, bo nie tylko trafnie opisuje rzeczywistość, ale robi to bezpośrednio i bez znieczulenia. Jednak... czy Twoja Mama chce czytać książkę, która zaczyna się takim zdaniem: Miałem pięćdziesiątkę na karku i od czterech lat nie byłem w łóżku z kobietą. Nie miałem żadnych przyjaciółek. Kobiety widywałem jedynie na ulicy lub w innych miejscach publicznych, lecz patrzyłem na nie bez pożądania, z poczuciem, że nic z tego nie będzie. Onanizowałem się regularnie, ale myśl o jakimkolwiek związku z kobietą - nawet nie opartym na seksie - była mi obca.? Nie tylko wyjdziesz na zboczeńca, ale i dostaniesz zakaz na wieczorne wyjścia do końca życia.
„Pamiętnik narkomanki” Barbary Rosiak – chyba nie potrzebujecie zmartwionych spojrzeń przez następny miesiąc, sprawdzania szafek, szukania śladów po igłach i wzmożonej kontroli? Albo od razu zabukujcie sobie wizytę u psychoterapeuty, bo po takim prezencie na pewno tam traficie.
„Jak przejąć kontrolę nad światem nie wychodząc z domu” Doroty Masłowskiej – Mama, która rządzi światem? A kiedy znalazłaby w tym całym rządzeniu czas dla Ciebie? Właśnie. Uważaj co kupujesz, bo przypadkiem możesz wywołać globalną rewolucję. Chociaż może to nie taki zły pomysł...! 
„Już mnie nie oszukasz” Coben Harlangdzie byłaś? A u koleżanki. Sesja zdana? Jaasne. Takie małe, niewinne kłamstewka. Wnioski nasuwają się same.
Najważniejsze, nie kupujcie jej książki pod siebie. Dawanie komuś prezentu, abyśmy później mogli z niego skorzystać to egoizm w najczystszej postaci. Bądźcie kulturalni. Sprawdźcie jakie pozycje czyta, który gatunek jest jej ulubionym. Zróbcie dobre rozeznanie, pobuszujcie w biblioteczce Mamy i 90 procent poszukiwań będziecie mieć załatwione!
Powodzenia! 
Gaba 

Buntowniczka z pustyni – Alwyn Hamilton. Magiczna pustynia, Dżiny i buntowniczka!

by 19:27

To chyba odpowiedź na moje życzenie – mocna książka z gatunku fantasty!
Dziewczyna z rewolwerem, poszukiwany obcokrajowiec i pustynia z dziwnymi, mitycznymi stworzeniami. Zaczęłam czytać tę książkę, bo po pierwsze – okładka jest obłędna i od razu mnie przyciągnęła, po drugie lubię, gdy bohaterki są zaradne i nie chowają się za facetami i po trzecie, opowieści o Dżinach, Sułtanie rządzącym pustynią i buntownikach to coś oryginalnego i nowego. Alwyn Hamilton popełniła świetną, wciągającą powieść z klimatem rodem z „Opowieści tysiąca i jednej nocy”. Dodam, że to jej debiut i początek serii – już jestem ciekawa dalszych przygód Niebieskookiej Bandytki i Węża ze Wschodu!
Mówi się, że pustynia nie zapomniała Dżinów, które wciąż gdzieś istnieją. Tyrania Sułtana powoli zabija pierwotną magię. Jedynie w osadzie Dustwalk nikt nie myśli o Dżinach. Oprócz Amani, która koniecznie chce się wyrwać z tego okropnego miejsca. Dziewczyna musi wydostać się z domu, gdzie rządzi nią wuj. Wierzy, że dzięki talentowi posługiwania się bronią zrealizuje swój plan. Podczas zawodów strzeleckich poznaje Jina – tajemniczego obcokrajowca. Amani opuszcza osadę – jednak okoliczności sprawiają, że jest ścigana przez armię Sułtana, a towarzyszy jej zbieg oskarżony o zdradę stanu. Czy może być gorzej?
Podoba mi się klimat „Buntowniczki z pustyni” – główna bohaterka nie narzeka, idzie do przodu i nieźle radzi sobie całkiem sama. Jin jest jej kompanem, ale tak naprawdę to kobiety są tutaj górą. Moja wewnętrzna feministka krzyczy z radości. Hamilton wprowadziła do powieści wiele postaci, które mimo beznadziejnej sytuacji mają siłę, determinację i odwagę. Ta powieść ma charyzmę, podobnie jak jej bohaterowie – dobrzy, jak i źli. Przyciągają, ciekawią, wywołują szybsze bicie serca i wiele emocji. Trzeba przyznać, że kultura, którą opisuje autorka, nie jest przyjaznym miejscem dla kobiet – są one traktowane jak osoby drugiej kategorii. Dlatego tym bardziej wielki ukłon w jej stronę za to, że ukazała inteligentne, przebiegłe, silne kobiety, które znają swoją wartość i są w stanie znaleźć wyjście nawet z najgorszej sytuacji.
Kolejną zaletą tej książki jest tło fabuły – opowieści o Dżinach, niebezpiecznej pustyni i jej magii oraz wielu malowniczych, inspirujących miejsc, odwiedzanych przez Amani lub opisywanych przez Jina. Zawsze byłam fanką nietypowych baśni, opowieści podobnych do tych o Aladynie i przypowieściach o odpowiedzialności za to, co sobie życzymy – autorka wykreowała uniwersum z wielkim potencjałem, bazując na tym, co znamy, ale równocześnie zaskakując i tworząc coś oryginalnego. Ta historia nie jest jednak banalna i przesadnie emocjonalna jak niektóre baśnie. Ma iskrę, zawadiacki humor i Amani, która zamiast pięknych strojów wybiera przebranie chłopaka i rewolwer.
Widać, że „Buntowniczka z pustyni” napisana została z pasją i prawdziwym powołaniem. Czasami książka ma po prostu „to coś”. To pierwszy tom, a więc wstęp do kolejnych przygód bohaterów, które pewnie będę jeszcze bardziej się rozkręcać. Genialne jest to czekanie i naprawdę rzadko się mi zdarza, że nie wiem czego dokładnie się spodziewać. Podobnie mam w przypadku serii „Czas Żniw” Samanthy Shannon.
Styl Hamilton jest lekki i dynamiczny – historia bardzo szybko się rozkręca i nie zwalnia tempa. Autorka funduje gwałtowne zwroty akcji, niektóre nawet mogą wywołać wzburzenie, euforię czy łzy! Hamilton nie gubi się w scenach walki czy ucieczki, fabuła jest przejrzysta i nie ma momentów, że nie wiemy, co dokładnie się wydarzyło. Jedyny mankament to trochę zbyt ogólnie ukazany świat, szczególnie gubiłam się na samym początku. Z drugiej strony pisarka tak poprowadziła historię, że Amani sama dopiero po jakimś czasie poznaje niektóre fakty – a jest ona naszą narratorką.
Jest i moja rekomendacja! :) 
Ta książka to prawdziwa torpeda i mam nadzieję, że zostanie doceniona przez fanów fantastyki. Nie jest to tylko powieść młodzieżowa, myślę, że wiele osób pokocha ten świat, dynamiczną akcję i bohaterkę z charakterem. Daj porwać się pustyni! Potrzebna Ci będzie — czerwona bandera, rewolwer, przystojny nieznajomy i męska koszula!
Ocena: 4,5

Recenzja: Gaba Rutana
Za możliwość przeczytania książki dziękuję,
Wydawnictwu Czwarta Strona

Zapowiedzi i nowości książkowe – czyli tak mało czasu, a tak dużo książek!

by 15:17

Moja półka pod stolikiem nocnym jest coraz bardziej zapełniona. To tam znajdują się książki, które muszę przeczytać (lub właśnie je czytam). Pewnie zauważyliście, że trochę się rozleniwiłam. Cóż, mogłabym czytać je zgodnie z chronologią ich dostarczenia. Tak powinno się robić. Tak postępują normalni ludzie. Ja wybieram bardziej chaotyczne podejście – gdy dostanę książkę, na którą długo czekałam, to nie mogę się powstrzymać, odkładam resztę i... czytam. To bardzo złe podejście, bo nagle niektóre książki wstrzymuję na kilka tygodni. I wydawnictwa są złe, ja jestem zła, ale ta pokusa! Jest silniejsza ode mnie!
Zacznę od powieści młodzieżowej, która na początku skusiła mnie okładką, a dopiero później opisem. „Głębia Challengera” to intrygująca historia Cadena Boscha, chłopaka żyjącego w dwóch światach. W jednym z nich jest bohaterem rejsu w stronę najgłębszego punktu na Ziemi, a w drugim dołącza do szkolnej drużyny lekkoatletycznej. Książka odkrywa tajemnice ludzkiego umysłu i porusza ważne tematy.
Dalej kolejna cudna okładka, czyli „Zapach domów innych ludzi” – poruszający debiute Bonnie-Sue Hitchcock. Książka skupia się na czwórce młodych ludzi, mieszkających na Alasce i szukających sensu życia.
Pustynny wiatr i dziewczyna z pistoletem! Od razu zakochałam się w „Buntowniczce z pustyni” – przeczytałam ją w wersji przedpremierowej, ale teraz tak bardzo kusi mnie, aby jeszcze raz zagłębić się w magiczną opowieść o Dżinach i przygodach dwójki wędrowców! Muszę jeszcze dodać, że to kolejna piękna okładka do kolekcji.
Następna powieść skupia się wokół rodzinnych problemów i dylematów moralnych. „Zdumiewający powrót Nory Wells” zapowiada dużą dawkę emocji. To opowieść o Norze, która opuściła swoją rodzinę. Po sześciu latach wraca i dowiaduje się, że jej miejsce zajęła Fay, kiedyś najlepsza przyjaciółka Nory. Fay zeszła się z jej mężem, a najmłodsza córka Nory zwraca się do niej – mamo. Może być ciekawie!
Kiedyś zaczęłam czytać „After”, ale znudziłam się gdzieś w okolicach drugiego tomu. Impulsywnie zamówiłam „Nothing more”, które opowiada o Landonie, jednym z bohaterów popularnej serii. Czy podołam i tym razem Anna Todd mnie nie zanudzi?
Prawdziwy miszmasz tematyczny. Kolejna pozycja to „Burka miłości” w nowym wydaniu. Bohaterką książki jest młoda Hiszpanka Maria, która związała się z przystojnym Afgańczykiem. Razem byli szczęśliwi, dopóki nie wyjechali do Afganistanu, gdzie życie Marii zmieniło się w koszmar. Rzadko sięgam po drastyczne książki, bo później długo je przeżywam, ale czasem po prostu trzeba przeczytać coś wartościowego.
„Nigdziebądź” i „Mity nordyckie” – właśnie jestem na końcówce historii o dziewczynie, której na imię Drzwi i Richardzie mającym nieustannego pecha. „Mity nordyckie” właśnie do mnie dotarły (to nowe wydanie jest cudne!) i zapowiadają książkę pełną przygód, nordyckich bogów oraz błyskotliwego poczucia humoru Neila Gaimana.
Nowe wydania podręczników z Hogwartu – to trzy magiczne książeczki, na które długo czekałam. „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć”, „Baśnie Barda Beedle’a” i „Quidditch przez wieki”, czyli must have każdego fana Harry’ego Pottera!
„Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” – oryginalny scenariusz, czytaj: Media Rodzina jeszcze bardziej mnie uszczęśliwia.
„Mroczna materia” Blake Crouch to powieść, którą zaczęłam czytać i utknęłam, ale czuję, że niedługo do niej wrócę! Mocny, skomplikowany thriller o podwójnym życiu Jasona – mężczyzna po utracie przytomności budzi się w całkiem nowym świecie, gdzie nie zna swojej żony, jego syn nawet się nie urodził, a on sam okazuje się geniuszem.
Czy Wy też od czasu do czasu pogrążacie w chaotycznym systemie czytania? Czy może Wasze książkowe życie jest nieco bardziej poukładane?

Pisała mocno zaczytana: Gaba Rutana
Gabriela Rutana & Sylwia Czekańska. Obsługiwane przez usługę Blogger.