Utkane królestwo - Tahereh Mafi. Kolejna fantastyczna seria, Dżinny i Bliski Wschód

 

Jak to się stało, że ponownie dałam się wciągnąć w nową serię? Znam odpowiedź. Tahereh Mafi. Ta autorka przyciąga mnie niczym magnes. „Dotyk Julii” do dzisiaj jest jedną z moich ulubionych książek, później okazało się, że pisarka świetnie czuje się także w dojrzałej i niosącej przesłanie literaturze dla młodzieży, co udowadnia „Gorzki smak jej wielkiej radości” czy też „Gdyby ocean nosił twoje imię”. Teraz przed sobą mam „Utkane królestwo” i po przeczytaniu tej powieści, a właściwie doskonałego wstępu do czegoś większego, wiem jedno – przepadłam i chcę więcej.

Alizeh jest służącą, jednak nikt nie wie, że pod snodą zakrywającą jej twarz można dostrzec oczy pełne magii. To ukrywająca się królowa bez swojego królestwa, walcząca o przetrwanie. Jednak pewnego dnia na ulicy zostaje zauważona przez Kamrana, księcia, który dopiero co wrócił z długiej wyprawy. Dostrzega on w niej coś dziwnego i próbuje dowiedzieć się, kim jest tajemnicza dziewczyna. Jego śledztwo sprawia, że losy Alizeh i Kamrana splotą się ze sobą, niosąc wielkie zmiany dla nich samych, ale także dla całego świata.

Mafi snuje pełną szczegółów i iskrzącej się magii historię. Główną inspiracją jest perska mitologia – mamy więc dawno zapomniane miasta władane przez królów, ukazanie przepaści pomiędzy biedną częścią królestwa a arystokracją, która wywyższa się ponad innych. Jest też magia, dżinny i zapomniana przez wszystkich królowa. Ukryta, o której szepce się z ostrożnością i nostalgią. „Utkane królestwo” swoim klimatem przypomina mi serię o mieście „Dewabad” S.A. Chakraborty, więc jeśli oczarowała was tamta historia, to jestem przekonana, że pokochacie Alizeh i magię Tahereh Mafi.

Pisarka bardzo konsekwentnie prowadzi fabułę, powoli budując obraz postaci, ale także tło samej historii. Byłam w stanie wyobrazić sobie każdy szczegół, dlatego uwielbiam tego rodzaju serie, gdy widzę, że autorka z precyzją przemyślała swoją historię, bohaterów i całe uniwersum zbudowane wokół mitologii oraz dżinnów. To, co mnie także urzekło, to język i styl, jaki prezentuje nam Mafi. Jest dostosowany do dawnych czasów, dostojny i elegancki. I najważniejsze, mamy równowagę – autorka nie przesadziła z ilością kwiecistych zwrotów, przez co styl jest naturalny. Pojawia się sporo opisów – może na początku mogą wydać się nieco przytłaczające, ale czytajcie dalej, bo akcja później się rozkręca. Autorka plastycznie obrazuje nam tło akcji i myśli bohaterów. Nie miałam wrażenia, że gubię się w fabule – co czasami zdarza się w książkach pełnych szczegółów. Bohaterowie są wyraziści, pojawia się też cała masa drugoplanowych postaci i każdy z nich jest w jakiś sposób wyjątkowy, zapadający w pamięć. Aptekarz, ciotka łaknąca uwagi księcia czy pani, dla której Alizeh ma uszyć suknię. Narracja jest trzecioosobowa i świetnie się tutaj sprawdza, bo nie zamykamy się tylko na głównych bohaterów.

Końcówka całkowicie mnie zaskoczyła. Gdy historia toczyła się dosyć spokojnie, to nagle mamy takie uderzenie, taki zwrot akcji, że mam ochotę pośpieszyć wydawnictwo z publikacją drugiej części. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale zakończenie zmienia perspektywę i na pewno namiesza w wątku romantycznym. A gdy jesteśmy już przy nim, to jest on dosyć delikatny, ale także bardzo naturalny. Bohaterowie nie wyznają sobie od razu dozgonnej miłości, Mafi zbudowała relację Alizeh i Kamrana na kruchych fundamentach – podczas czytania jesteśmy świadomi, że postaci mają ważniejsze rzeczy na głowie niż miłość. Jednak pojawia się kilka uniesień, kilka ukradzionych chwil. Alizeh i Kamran świadomi są swoich priorytetów, pozycji, w jakiej się znajdują, i dlatego ich relacja jest bardzo trudna oraz złożona. Sami nie do końca ją rozumieją, ale z drugiej strony są dojrzali w tym wszystkim, mają realistycznie podejście do życia. W tej serii wątek romantyczny na pewno nie będzie prosty i oczywisty, z czego zresztą znana jest autorka.

Czy warto sięgnąć po „Utkane królestwo”? Jeśli uwielbiacie książki z mitologią w tle oraz klimat podobny do tego z serii o „Dewabadzie”, z „Buntowniczki z pustyni” czy też z „Władcy dżinnów”, to tak. Tahereh Mafi zaskoczyła mnie pomysłem i wykonaniem, bo do niego nie mogę się przyczepić. Pozostaje mi tylko czekać na drugi tom i mieć nadzieję, że autorka jeszcze bardziej rozwinie swój świat (który zresztą ma ogromny potencjał), zaskoczy mnie kolejnymi zwrotami akcji i choć na moment porwie do magicznej krainy pełnej dżinnów oraz innych magicznych istot.

 

Książkę otrzymałam przy współpracy z portalem,

Lubimy Czytać


Pozdrawiam zaczytanie,

Gaba

Zapraszam na mój profil, znajdziesz tam książki, które aktualnie czytam i zapowiedzi, które warto obserwować.  

Dodaj mnie do znajomych: Recenzje Gaby

Brak komentarzy

Nowy komentarz? Super! Dziękujemy! :-)

Gabriela Rutana & Sylwia Czekańska. Obsługiwane przez usługę Blogger.