W śnieżną noc. Świąteczne opowiadania o miłości - Maureen Johnson, John Green, Lauren Myracle

by 20:29

Chcecie jeszcze trochę poczuć klimat Świąt? Sięgnijcie po tę książkę!
Trójka pisarzy przenosi nas w wigilijną noc do miasteczka Gracetown, które zostało całkowicie odcięte od reszty świata. Wszystko przez zbyt dużą ilość śniegu. To jedno miejsce, ten szczególny czas i trzy różne, choć powiązane ze sobą opowieści. Poszukiwanie miłości, szczęścia, rozliczenie się z przeszłością i samym sobą. Nasi bohaterowie podróżują z nadzieją, że coś w ich życiu się zmieni na lepsze i w końcu znajdą miłość. Szalona jazda po oblodzonej drodze w towarzystwie wiernych przyjaciół, kąpiel w lodowatym jeziorze czy praca w Starbucksie o zbyt wczesnej porze – to niesamowite, wzruszające i ciepłe historie, które przeczytałam jednym tchem.
Jako wielbicielka wszystkiego, co wyjdzie spod pióra Johna Greena, musiałam kupić sobie tę książkę. Zostawiłam ją z premedytacją na Święta, bo chciałam jeszcze bardziej poczuć ich klimat. I nie zawiodłam się! Znacie popularne filmy „Listy do M” i „To właśnie miłość”? Składają się na kilka historii, które przeplatają się ze sobą i w jakiś sposób wiążą. Ta pozycja też taka jest – trzy wigilijne opowiadania, pisane przez trzech różnych autorów. „W śnieżną noc” jest gotowym scenariuszem filmowym, ma w sobie wszystko, co świąteczna opowieść powinna mieć.
- Ale… święta się skończyły. 
- Och, nie, święta nigdy się nie kończą, jeśli nie chcesz. – Pochyliła się nad ladą i wsparła podbródek na dłoni. – Święta to stan umysłu.
Bawi, wzrusza i sprawia, że sami chcielibyśmy przeżyć to, co nasi bohaterowie. Podoba mi się, że jest ona spójna. Spodziewałam się czegoś odwrotnego, a zostałam mile zaskoczona. Pierwsze opowiadanie to „Podróż wigilijna” Maureen Johnson, które wprowadza nas w klimat miasteczka. Wszystko zaczyna się od Świątecznej Wioski Flobie, czyli kolekcji ceramicznych domków tworzących uroczą, miniaturową wioskę. Drugie opowiadanie napisane przez Johna Greena nosi tytuł „Bożonarodzeniowy Cud Pomponowy”, który wydarzył się w Waffle House, a jego bohaterkami, choć pobocznymi są naprawdę szalone cheerleaderki. Tobin (tak na marginesie, urocze imię, Green jest mistrzem w ich dobieraniu), Diuk i JP pomimo śnieżycy postanawiają zobaczyć to szaleństwo na własne oczy i wyruszają w mroźną podróż z Twisterem pod pachą. Trzecie opowiadanie to „Święta patrona świnek” – opowiada o Addie i jej kłopotach sercowych. I prawdziwej śwince.
Jednym z charakterystycznych cech tej książki jest to, że każde z opowiadań ma swój własny styl. Znany jest mi sposób pisania Greena – dowcipny, inteligentny, rozważający problemy, na które wcześniej nie zwróciłam uwagi. Jego bohaterowie mają specyficzne poczucie humoru i wyróżniają się spośród innych, co nawet w trzecim opowiadaniu podkreśla Lauren Myracle. Jest to delikatne mrugnięcie okiem do Greena, ale też do czytelników. Można kilka razy zauważyć jak pisarze zaczepiają się nawzajem, co jest nie tylko zabawą, ale i wyzwaniem, aby takich „przytyków” znaleźć jak najwięcej. Wcześniejszych książek obu pań nie czytałam, ale muszę przyznać, że dorównują mojemu ulubionemu autorowi. Urzekła mnie przede wszystkim lekkość i prostota fabuły, która sprawia, że książka jest taka… bliska czytelnikowi.
Narracja w całej książce jest pamiętnikarska, prowadzona z punktu widzenia głównych bohaterów. Każdy z bohaterów jest wyjątkowy i oryginalny, nie ma sztuczności, co podoba mi się chyba najbardziej. Autorzy piszą o zwykłych nastolatkach, nie tworzą nieosiągalnych postaci, mają oni swoje wady, co widać najbardziej w „Świętej patronce świnek” – Addie zaczyna zauważać, że swoim postępowaniem krzywdziła ludzi, nie jest idealna i kryształowa, ale chce się zmienić i poprawić na lepsze. Ta historia chyba najbardziej daje do myślenia, najmocniej ze wszystkich na mnie wpłynęła i sprawiła, że zaczęłam się zastanawiać czy trochę takiej Addie nie ma we mnie. I muszę przyznać, że najbardziej mi się spodobała.
W każdej z opowieści zostało poruszone wiele wątków, jak i nie zlekceważono postaci pobocznych. Są bohaterzy, którzy wyróżniają się nawet bardziej niż ci główni, określenia, które zapadły mi w pamięć, jak np. „upośladek”. Ta książka zawiera w sobie magię świąt i jeśli nie udało ci się jej poczuć, to przeczytaj – choć trochę przemycisz jej do swojego życia. Może brzmi to poetycko, ale „W śnieżną noc” pozwala się oderwać od sprzątania, wypieków, robienia sałatek i innych czynności, które stanowią 99% świętowania, a do przyjemnych za bardzo nie należą. Święta czasem bywają męczące i my tak je też traktujemy, a możemy przecież znaleźć w nich iskrę, która pozwoli nabrać nam innego podejścia – może właśnie takiego baśniowego, które pozwoli nam, choć na chwilę uwierzyć, że niemożliwe staje się możliwe.
Kiedy masz szesnaście lat, musisz być geniuszem w sztuce niedopowiedzeń.
Bałam się, że będzie zbyt słodko i ckliwie. I rzeczywiście trochę było, choć granica nie została jeszcze naruszona. To typ książki, która najbardziej smakuje w Święta. Wtedy rozumie się jej kontekst i zamierzenie autorów, chcących przenieść nas w wigilijną, magiczną noc, prosto do zaśnieżonego miasteczka. Jest w niej trochę szaleństwa, bo właśnie w święta robimy rzeczy, które w normalny dzień chyba by się nie wydarzyły. Może pod koniec było ogromne, szczęśliwe zakończenie, ale nie wyobrażam sobie, aby „W śnieżną noc” mogło skończyć się inaczej. Czytając te trzy historie, pamiętajcie, że to opowieść wigilijna, niczym baśń, w której wszystko zmierza ku happy endowi.
- Wyglądasz jak zboczony drwal, który lubi przebierać się za dziecko – stwierdziłem. 
- Zamknij się, pośladku – odrzekł po prostu. – To seksowna stylizacja prosto ze stoku narciarskiego. Mówi: „Wracam właśnie z gór po długim dniu spędzonym na ratowaniu ludzi w Narciarskim Patrolu”.
Polecam nastolatkom, bo będą mogli identyfikować się z bohaterami, ale też osobom starszym. Ja już do młodzieży się nie zaliczam, a wciąż czytam takie książki – więc zawsze można się odmłodzić! Myślę, że mężczyźni mogą uznać książkę za zbyt romantyczną, choć… głównym bohaterem w opowieści pisanej przez Greena jest chłopak, więc może też ktoś się skusi. Tym bardziej że „W śnieżną noc” nie prezentuje głupkowatego poczucia humoru i ckliwości, wręcz przeciwnie – mamy trochę sarkazmu, absurdu oraz inteligentnych bohaterów, którzy nie nabiorą się na tani romantyzm.
Zasypany pociąg, restauracja Waffle House, placki ziemniaczane, miniaturowe świnki i domki, bójki pod sklepami, niebieskie włosy, szalone babcie i Starbucks, gdzie wszystko się kończy. Ta pozycja jest świetnym prezentem nie tylko na święta, ale też na cały rok! Polecam na odstresowanie się, można na długo zaciągnąć się tym wigilijnym i romantycznym klimatem.
Ocena: 8/10
Recenzowała: Gaba
INFORMACJE:
Rok wydania: 2014
Wydawnictwo: Bukowy Las
Kategoria: literatura młodzieżowa
Liczba stron: 312

Piąta fala. Bezkresne morze - Rick Yancey

by 20:31


Czekałam długo na tę książkę. Zaraz po zakończeniu pierwszego tomu od razu chciałam jak najszybciej dostać kolejny. Czy „Bezkresne morze” spełniło moje oczekiwania? A może pojawiło się małe rozczarowanie?
Po raz kolejny przenosimy się do świata zaatakowanego przez obcą cywilizację, a prościej mówiąc – kosmitów. Na Ziemi pozostała garstka osób, których celem jest przede wszystkim przetrwać. Kilka tajemnic zostało rozwiązanych, pojawiły się też nowe, równie intrygujące. Cassie, Ben, Ringer, Sam, Filiżanka, Pączek i Dumbo ocaleli i razem ukrywają się w opuszczonym hotelu. Niestety muszą się rozdzielić i nagle wszystko się komplikuje…
Mogli nas wybić to ostatniego człowieka, ale nie byli i nigdy nie będą w stanie pozbyć się tego, co w nas tkwi.
Książka podzielona jest na dwie księgi, w tym też na siedem części, a same rozdziały są dosyć krótkie. Jeśli chodzi o narrację, to nic się nie zmieniło, wciąż pamiętnikarska, prowadzona przez kilka postaci, które co jakiś czas się zmieniają. Jednak niewątpliwie w tym tomie główną bohaterką zostaje Ringer, to ona zaczyna opowieść w pierwszym rozdziale i dominuje w następnych. Pojawia się też punkt widzenia Cassie oraz Bena, jednak jak dla mnie jest ich za mało w powieści. Przyzwyczaiłam się, że to oni są najbardziej znaczącymi bohaterami i nie będę też ukrywać, że to ich najbardziej polubiłam. Czytając, byłam bardzo zawiedziona, że wydarzenia są ukazane z perspektywy Ringer, która jakoś nie weszła do grona moich „ulubieńców”. To twarda, tajemnicza, trochę pozbawiona skrupułów postać. Jest trudna i skomplikowana, prawdopodobnie ma swoich fanów za ciekawy charakter i historię, ale dla mnie zwyczajnie było jej zbyt dużo. Cały czas miałam nadzieje, że jak przewrócę stronę, to przeczytam, co dzieje się z Cassie i jej towarzyszami, a niestety fabuła została zdominowana przez przygody Ringer.
Muszę podkreślić jedno – z pewnością wiele się dzieje. Yancey postawił na dynamicznie zmieniającą się akcję, nieraz też byłam zaskoczona tym, co wymyślił. Co więcej, szerzej została rozwinięta sama teoria o kosmitach – ich celu najazdu na naszą planetę, pojawiła się też nikła odpowiedź na pytanie: dlaczego nie zabili od razu wszystkich, tylko bawili się w pięć fal? I najważniejsze, autor wyjaśnił rolę Uciszaczy, jak i samą ich naturę. Kompletnie mnie ten wątek zadziwił, jak i ogromnie mi się spodobał. Yancey ma naprawdę świetną koncepcję i jestem ciekawa, jak dalej ją rozwinie. Nie chcę Wam spojlerować, ale zasugeruje, że Evan odgrywa znowu istotną rolę w książce. 
Wszystkie postaci są nieustanie w ruchu oraz na celowniku, bo teraz ważna jest walka o przetrwanie. Każdy rozdział kończy się dramatycznie, stopniowanie napięcia jest chyba jednym z ulubionym zabiegów autora. I wyjątkowo mu się to udaje, czytając, aż zagryza się wargi z podekscytowania. Co się z nimi stanie, czy przeżyją…?
Ale nie panikuje. Nie zrywam się do ucieczki jak wystraszona gazela. Jestem ponad własnym strachem.
Strach ich nie pokona. Podobnie jak nadzieja, czy miłość. Liczy się tylko gniew.
Sullivan kazała Voschowi spierdalać. To jedyny fragment jej opowieści, który wywarł na mnie jakieś wrażenie. Nie płakała. Nie błagała. Nie modliła się.
Była przekonana, że to koniec, a kiedy człowiek tak myśli, gdy wierzy, że zegar za sekundę się zatrzyma, wtedy przestaje płakać, błagać i zanosić modły.
Jestem pod wrażeniem warsztatu pisarskiego Yanceya. Trzeba mu oddać to, co jego – naprawdę dobrze pisze. Lekkie pióro jest jego ogromną zaletą, książę czyta się szybko i od razu jesteśmy wciągnięci do tego postapokaliptycznego świata. Chyba najtrudniejsze w pracy pisarza jest tworzenie właśnie scen akcji. A „Bezkresne morze” głównie się z nich składa, więc chylę czoło autorowi za talent.
Dla tych, którzy (jak ja) zastanawiali się, czy wątek romansowy zostanie rozwinięty to niestety muszę Was ostrzec, że jest go raczej mało. Albo, że jest bardziej subtelny. Zależy jak na to spojrzeć, bo wiemy, że coś dzieje się pomiędzy postaciami, ale pęd historii i ciągłe przeciwności losu sprawiają, że nie mają oni czasu na miłostki. Sprawy też zaczęły się komplikować, jeśli chodzi o relacje pomiędzy bohaterami. Jednak jest światełko nadziei, czuję, że ta część była takim przedsmakiem i że w trzeciej zostanie rozwinięta para np. Cassie/Evan.
Bohaterowie się zmienili, ciągła ucieczka i walka kazała im szybko wydorośleć. Najbardziej widać to na przykładzie Cassie i jej brata, Sama. Ten wątek bardzo zasmuca, bo pomiędzy nimi stanął pewien mur. Sam stał się żołnierzem – dzieckiem i nie jest już tym samym chłopczykiem z pluszowym misiem. Jego siostrze raczej trudno to zaakceptować. Tak samo Cassie i Ben, którzy są całkiem inni niż w szkole, przez co sami siebie już nie poznają. Jestem pod wrażeniem, że autorowi udało się wpleść w tak dynamiczną akcje psychologię bohaterów i ich rozterki. Jest to podobnie subtelne jak w przypadku wątku miłosnego, tak, aby czytelnik sam wyciągnął wnioski i ocenił sytuację.
- Posłuchaj mnie, Sam. To bardzo ważne, serio. Wiesz, jak można odróżnić złych ludzi od tych dobrych? Źli do nas strzelają.
Pojawiają się też nowe postaci, niekoniecznie ich polubicie, bo to kolejni „ci źli”. Przyznam, że zaczyna mnie fascynować Vosh. Jest naprawdę najbardziej bezwzględnym, przebiegłym i nieodgadnionym bohaterem.
Sam tytuł książki nie jest jednoznaczny. Aby wyjaśnić jego istotę trzeba po prostu ją przeczytać, bo nawiązania do bezkresnego morza, co jakiś czas się pojawiają i użyte są w formie metafory.
Autor w tej części popłynął w jeszcze większe science fiction, pojawiły się nowe teorię odnośnie do kosmitów i ich zamiarów. Jeden wątek z przeprowadzaniem eksperymentów na ludziach skojarzył mi się z popularnym filmem „Terminator: Kroniki Sary Connor”. Podoba mi się, że książka nie opiera się ściśle na pierwszym tomie. Dopiero teraz fabuła weszła na bardziej poważne tory.
Polecam wszystkim fanom książek postapokalitycznych i SF, ale też sensacyjnych. Wizja świata przedstawiona przez Yanceya jest jedną z najbardziej oryginalnych. Zafascynował mnie „Piątą falą”, aby teraz porwać w „Bezkresne morze”. Autor nie ukazuje wydarzeń wprost, bawi się w aluzje i skłania do myślenia. Trochę rozczarowało mnie wybranie przewodnich postaci, jednak za samą akcję, pomysł i uzupełnienie koncepcji daje duży plus. Znowu nie mogę doczekać się kolejnego tomu oraz filmu, który ma mieć całkiem niedługo premierę. Zapoznajcie się z literaturą Ricka Yanceya, bo naprawdę warto…!
Ocena: 8/10
Recenzowała: Gaba
INFORMACJE:
Rok wydania: 2014
Wydawnictwo Otwarte
Cykl: Piąta fala, tom 2
Kategoria: SF, postapokaliptyczna
Liczba stron: 512

Nigdy nie gasną - Alexandra Bracken

by 20:58


Pierwszy tom był dla mnie świetnym, literackim rozpoczęciem tego roku. Z wielkimi nadziejami czekałam na kolejną część. To książka, którą pochłonęłam w trakcie mojej trasy: dom-studia. I po raz pierwszy czterogodzinna jazda autobusem minęła mi błyskawicznie.
Przenosimy się w świat, w którym dzieci zostają obdarzone niezwykłymi zdolnościami. Stany Zjednoczone traktują je jako niebezpieczne, dlatego kolejnym ich krokiem jest przygotowanie miejsc, a właściwie obozów, do których przewożą tych młodych ludzi. Więźniowie, bo inaczej nie można ich nazwać, przetrzymywani są bez żadnych informacji, co dzieje się z ich rodzinami, jak i na świecie. Poddani są zupełnej kontroli. Co stanie się, gdy uciekną? Jeśli będą chcieli się zbuntować i powstrzymać władze?
-Ty naprawdę nie znosisz siedzieć w ciszy. Milczenie cię uwiera, co?
Odpowiedział dopiero po chwili, tak jakby chciał mi udowodnić, że się mylę.
-Po prostu nie lubię ciszy. Nie lubię tego, co w niej tkwi.
Znajomość „Mrocznych Umysłów” jest tutaj wymagana. Pierwszy rozdział jest trochę skokiem w głęboką wodę, bo pamiętamy z jedynki bardzo dramatyczny koniec i wielką niewiadomą. Ruby znalazła się w Lidze Dzieci, przeszła szkolenie i stała się Liderką. Nie chce angażować się w nowe znajomości, aby nie być za kogoś odpowiedzialnym. Wcześniej dużo poświęciła dla przyjaciół. Chciała uratować Liama rozdzielając się z nim, a okazało się, że jest on znowu zamieszany w kolejną akcję. Musi go odnaleźć, odebrać od niego to, co jest jej potrzebne i znowu porzucić. To najtrudniejsze zadanie, jakie w życiu dostała. Wszystko zaczyna się komplikować, gdy już sama nie wie, kto jest sprzymierzeńcem, a kto wrogiem. Ruby jest też pełna lęku o własne zdolności – czuje, że coraz bardziej pochłania ją ta zła strona. Nie chce stracić kontroli, ale też uświadamia sobie to, że fakt, iż jest Pomarańczowa daje jej ogromną przewagę w walce z wrogiem. Autorka stawia ją przed trudnymi wyborami, gdzie zaciera się granica dobra i zła – postaci reprezentujące „białych” mają już trochę za uszami, aby przeżyć musieli zrobić coś, co kwalifikuje się jako złe. Zauważyłam, że fani skrytykowali tę stronę książki oraz brak krystalicznych bohaterów, takich, którzy jednoznacznie pozwalają stanąć po jakieś stronie. Uważam, że Bracken chciała, abyśmy sami doszli do tego, co kieruje Ruby i resztą postaci, abyśmy spróbowali ich zrozumieć.
Książka jest według mnie podzielona na dwie części: czas, gdy Ruby była w Lidze i to, co tam robiła oraz na jej podróż. Ten drugi etap jest najbardziej dynamiczny, przepełniony akcją i zaskakującymi zwrotami wydarzeń. To istny kalejdoskop, raz wydaje nam się, że bohaterowie wyszli już na prostą, aby zaraz zwalić im na głowę następny problem. Podoba mi się, że cały czas coś się dzieje, że nie można przewidzieć końcówki, przez co książka jest oryginalna i jeszcze bardziej wciągająca. W „Nigdy nie gasną” nie ma już desperackiej ucieczki, jest prawdziwa walka o przetrwanie i próba obalenia systemu. Dzieci są świadome swoich zdolności i wykorzystują je w walce. Autorce udało się też ukazać szerszą perspektywę, w pierwszym tomie cały czas skupieni jesteśmy na Ruby, a teraz fabuła jest bardziej rozbita.
- Cześć, czołem.
- Czołem, cześć, nie daj się zjeść.
Muszę przyznać, że bohaterowie przeżyli wielką zmianę. Ruby stała się bardziej dojrzała, odpowiedzialna za grupę i to ona w sumie przejęła pałeczkę przywódcy. Zaczyna się prawdziwa walka o życie, więc zmuszona podejmować jest czasem trudne decyzje. Zdarzają się sytuacje, gdzie wydobywa informacje z ludzi, ogólnie mówiąc, wykorzystuje swoje umiejętności Pomarańczowej. Cały czas ich się brzydzi i ma dosyć negatywne zdanie o swojej osobie. Przepełnia ją gorycz, smutek i rezygnacja. Przez pierwszą część egzystuje, stara się żyć bez emocji. Jest inna, może nie już tak dobra, jak w pierwszym tomie – trwa wojna, ludzie umierają, a ona musi po prostu walczyć o siebie i tych, którzy są teraz dla niej rodziną. Zaczęło się konkretnie, bez owijania w bawełnę i gadki o uczuciach. Bez pokazywania tego, co skłoniło ją do takiego zachowania, bo jest to zupełnie niepotrzebne i prawdopodobnie byłoby nudne. Dla mnie ten zabieg rzucenia nas, czytelników na nieznane wody i ukazanie nam głównej postaci z odmienionym obliczem, bardziej bezwzględnym, jest czymś zrozumiałym. Czytając, zaczynamy ją akceptować na nowo i jeszcze raz poznawać. Okoliczności sprawiły, że musiała się zmienić i ja uważam, że autorka nie popełniła tu żadnego błędu. Bo naiwna, płaczliwa i pełna nadziei Ruby byłaby dla mnie kimś nieautentycznym w obliczu toczących się drastycznych wydarzeń. W tym tomie potrzebna była silna bohaterka i Bracken udało się jak najbardziej naturalnie ją ukazać.
Pojawiło się też kilka nowych osób, co bardzo mnie cieszy, bo robi się coraz bardziej ciekawie. I muszę pochwalić autorkę za to, że są wyraziści i autentyczni. Z pewnością wyróżniają się na tle książek, w których są zwykle góra dwie główne postaci, zarysowane w jakimś wyższym stopniu, a reszta potraktowana jest po macoszemu. Tutaj jest wręcz na odwrót. Mamy Ruby oraz paczkę jej przyjaciół, resztę dzieci, które cały czas się pojawiają oraz kilku naprawdę charakterystycznych czarnych bohaterów.
Psychologia w tej pozycji to kolejna rzecz, która wywołała u mnie pozytywne reakcje. W ogóle relacje pomiędzy bohaterami są tutaj bardzo istotne. Bracken zaczęła się skupiać nie tylko na samym problemie i uniwersum, ale właśnie na związkach pomiędzy dziećmi, jak i ich uczuciami. Były momenty dramatyczne, ale równocześnie wyważone, nieociekające patosem i przesadą. Podoba mi się, że Ruby i inni nie udają, że są silni i że wszystkie przeciwności są w stanie pokonać. Widać już ich zmęczenie, delikatne wypalenie się – chcieliby mieć już spokój, nie uciekać, a jednak cały czas muszą walczyć o swoje życie. Zacieśniły się różne przyjaźnie, więc każda rozłąka i powrót po długiej nieobecności ma w sobie wiele emocji.
To własne wspomnienia, nie duchy, nawiedzają ludzi.
Język. Ta część, jak i poprzednia jest dynamiczna – akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Choć początek był nieco przydługi – autorka wprowadzała nas w nową sytuację, w jakiej znalazła się Ruby. Pierwsze rozdziały składają się z większej ilości opisów niż następne. Pojawiają się też w nich zmiany w czasie, raz mamy teraźniejszość Ruby, a potem bohaterka opowiada nam, w jaki sposób znalazła się właśnie w tym miejscu i dlaczego panują w nim określone zasady. Jest więc trochę przeszłości i teraźniejszości, a później, wraz z rozwinięciem akcji Bracken pisze o bieżących wydarzeniach. Czyta się szybko, bo nie ma jakiś skomplikowanych opisów i zwrotów. Autorka ma lekkie pióro, jak i potrafi dosyć chronologicznie przeprowadzić nas przez dynamicznie rozwijającą się fabułę, tak, że nie gubimy się w trakcie czytania. Narracja pamiętnikarska, jednak jak już wspominałam, cała historia jest dosyć szeroko nakreślona i przez to nie czujemy, że coś jest niedopowiedziane.
Co mi się nie podobało? Nie będę wytykać tutaj tych rzeczy, którzy inni już gdzieś opisali – że Ruby zbyt drastycznie się zmieniła, bo ja akurat ten zabieg rozumiem i mi się on podoba. Skrytykuję jednak to, jak Bracken poprowadziła fabułę. Niestety nie mogę sobie za bardzo ponarzekać, bo muszę uważać na spojlery, ale… Po co autorka tak bardzo miesza w wątku romantycznym? Byłam zawiedziona, gdy czytałam niektóre sceny, w których bohaterka bardzo czegoś chce, ale się powstrzymuje, przez co oczywiście cierpi, żeby zaraz mimo wszystko wyszło, że niepotrzebnie się miota, bo rozwiązanie jest dziecinnie proste. Miejscami wkurzało mnie, że Ruby kombinowała, ale tak, że już sama nie wiedziała, czy to, co robi jest słuszne. I czy będą z tego korzyści, a nie same kłopoty.
Mam wrażenie, że wariuję. Zupełnie jakby obraz twojej twarzy odcisnął sie na moim sercu. Nie pamiętam kiedy i nie rozumiem dlaczego, ale blizna ciągle tam jest i nie potrafię jej wyleczyć. Nie chce zejść. Ani zblednąć. A ty nawet na mnie nie spojrzysz.
Książka porwała mnie i od pierwszej strony ponownie weszłam w świat „Mrocznych Umysłów”. Bardzo podoba mi się, że Wydawnictwo Otwarte przystało na prośbę fanów i zmieniło tytuł na „Nigdy nie gasną”. To część mocniejsza, bardziej skomplikowana i drastyczna. Główna bohaterka stała się dojrzała, trudno ją poznać, ale to wciąż ta sama Ruby. Dzieje się, oj dzieje. Polecam, bo ta seria jest jedną z najbardziej oryginalnych na rynku książek młodzieżowych. Nie ma w niej naiwności, jest trudny przekaz, ale przez to ma w sobie dużą dozę autentyczności. Uwielbiam Bracken, że tak szybko napisała drugi tom i przez to nie musiałam długo czekać. Końcówka jest zarazem dramatyczna, a daje też iskierkę nadziei – mam nadzieje, że jest to też zapowiedź jeszcze bardziej porywającej trójki!
Ocena: 8,5/10
Recenzowała: Gaba
INFORMACJE:
Rok wydania: 2014
Wydawnictwo Otwarte
Seria „Mroczne Umysły”, tom 2
Kategoria: postapokalipsa, fantastyka
Liczba stron: 456

Zestawienie Na Opak: Książki, które pomogą Ci przeżyć

by 20:40

Apokalipsa nadchodzi. Jak ją przetrwasz?
Wyobraź sobie, że Twój świat przestaje istnieć. Nie jesteś bezpieczny, musisz walczyć o swoje życie. Uciekać, zabijać, w jak najbardziej możliwy sposób przeciwstawiać się wrogom. Poradzisz sobie?
Jeśli będzie goniło Cię wściekłe i głodne Zombie, co zrobisz? Zostaniesz sam w lesie, bez pożywienia i ciepłych ubrań, jak postąpisz? Zamkną Cię w zakładzie o zaostrzonym rygorze, w którym czeka Cię tylko śmierć, jak zorganizujesz ucieczkę? Będziesz zmuszony walczyć na śmierć i życie, uda Ci się przeżyć?
 
W każdej chwili ktoś może Cię zabić. Jeśli nie zrobi tego Zombie lub inne przerażające stworzenie to wykończy Cię brak wody, pożywienia lub zimno.

Dystopijne klimaty, sytuacje niosący ze sobą tylko niebezpieczeństwo, ciągła walka o jedno: swoje życie. Duszna i ciężka atmosfera, strach i niepewność jako główne emocje, które odczuwasz. Nie bój się. Jeśli przeczytasz odpowiednie książki, z pewnością dasz radę przeżyć w czasie apokalipsy. 
A przynajmniej będzie Ci się wydawało, że przetrwasz, przez co poczujesz się nieco raźniej. 
W tym czasie grozy pragnę Ci pomóc, podszkolić teoretycznie i wprowadzić do nowego, pełnego ryzyka uniwersum.

A teraz zaczynamy jazdę bez trzymanki!
1.Kapitol. Prezydent Snow. Dystrykty. Państwo opierające się na totalitaryzmie. Pełna kontrola. Igrzyska Śmierci – dwudziestu czterech uczestników i tylko jeden zwycięzca. Nie ma litości.
Jeśli nie czytałeś serii Suzanne Collins musisz jak najszybciej to nadrobić.
OPIS: 
To opowieść o świecie Panem rządzonym przez okrutne władze, w którym co roku dwójka nastolatków z każdego z dwunastu dystryktów wyrusza na Głodowe Igrzyska, by stoczyć walkę na śmierć i życie.
Bohaterką, a jednocześnie narratorką książki jest szesnastoletnia Katniss Everdeen, która mieszka z matką i młodszą siostrą w jednym z najbiedniejszych dystryktów nowego państwa. Katniss po śmierci ojca jest głową rodziny – musi troszczyć się, by zapewnić byt młodszej siostrze i chorej matce, a już to zasługuje na miano prawdziwej walki o przetrwanie…
2. Pewnie jeszcze tego nie wiecie, ale nastał Czas Żniw. Armagedon przeniósł się w ciemne i niebezpieczne ulice Londynu. Jeśli jesteś jasnowidzem wiedz jedno, musisz się ukrywać. Najlepiej zakręcić się koło jednego z gangu i powołaj się na imię Paige. Jednak to od Twoich umiejętności zależy czy przeżyjesz…
OPIS:
Rok 2059. Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu Sajonu Londyn. Jej szefem jest Jaxon Hall, na którego zlecenie pozyskuje informacje, włamując się do ludzkich umysłów. Paige jest sennym wędrowcem i w świecie, w którym przyszło jej żyć, zdradą jest już sam fakt, że oddycha.
Pewnego dnia jej życie zmienia się na zawsze. Na skutek fatalnego splotu okoliczności zostaje przetransportowana do Oksfordu – tajemniczej kolonii karnej, której istnienie od dwustu lat utrzymywane jest w tajemnicy. Kontrolę nad nią sprawuje potężna, pochodząca z innego świata rasa Refaitów. Paige trafia pod protektorat tajemniczego Naczelnika – staje się on jej panem i trenerem, jej naturalnym wrogiem. Jeśli Paige chce odzyskać wolność, musi poddać się zasadom panującym w miejscu, w którym została przeznaczona na śmierć.
3. Rick Yancey przekazał nam jedno – zagłada ludzkości podzielona jest na pięć fal. Musisz przygotować się na każdą z nich. Trzęsienia ziemi, powodzie, brak elektryczności, zaraza, która w szybkim tempie zabija ludzi oraz Uciszacze dobijający resztę. Jednak musicie wiedzieć, że najgorsza jest Piąta fala. Dlaczego? 
Nie będziecie wiedzieć, kiedy i w jakiej postaci Was zaatakuje.
OPIS:
Czy ludzkość jest w stanie stawić czoła inwazji obcej cywilizacji tysiąckrotnie bardziej zaawansowanej niż nasza?
Nie.
Wystarczyły cztery fale kosmicznej inwazji, by z siedmiu miliardów ludzi ocalała zaledwie garstka. Rozrzuceni w różnych miejscach okupowanej planety walczą o przetrwanie. Od wymarłych miasteczek, przez płonące metropolie, po obozy uchodźców i tajne bazy wojskowe – każdy z bohaterów powieści Yanceya próbuje przetrwać i zrozumieć, co się stało i kim są kosmici, który postanowili wymordować całą ludzkość.
Pierwszy tom doskonałej sagi Ricka Yanceya przywodzi na myśl dokonania klasyków literatury i kina science fiction, ale prezentuje całkowicie świeży i nowy obraz kosmicznego konfliktu. 
4. Może poradzicie sobie z kosmitami, Zombie, kataklizmami, ale co zrobicie, gdy zostanie zabronione Wam czuć? Jeśli miłość będzie chorobą, czymś zakazanym przez państwo? Zbuntujesz się czy potulnie pozwolisz zrobić z siebie robota pozbawionego jakichkolwiek uczuć. Jeśli nie wiesz co robić, przeczytaj serie Delirium.
OPIS: 
„Mówili, że bez miłości będę szczęśliwa. 
Mówili, że lekarstwo na miłość sprawi, że będę bezpieczna. 
I zawsze im wierzyłam. 
Do dziś.
Teraz wszystko się zmieniło. 
Teraz wolę zachorować i kochać choćby przez ułamek sekundy, niż żyć setki lat w kłamstwie”.
Dawniej wierzono, że miłość jest najważniejszą rzeczą pod słońcem.
W imię miłości ludzie byli w stanie zrobić wszystko, kłamać, a nawet zabić.
Potem wynaleziono lekarstwo na miłość.
Czy gdyby miłość była chorobą, chciałbyś się wyleczyć? 
Lena żyje w świecie, w którym [miłość] uznano za niebezpieczną chorobę, a ludzie poddawani są zabiegowi, po którym już nigdy nie będą mogli kochać.
5. Prowadzisz spokojne życie i nagle dzieje się coś dziwnego. Twoi rodzice zachowują się podejrzliwie, a jacyś zamaskowani mężczyźni wciągają Cię do autobusu i wywożą do otoczonego wysokim murem budynku. To dopiero początek Twoich problemów. Okazuje się, że ludzkość boi się Mrocznych Umysłów. Rząd uznaje, że są niebezpieczne i chce nad nimi zapanować. W najbardziej skuteczny sposób: zamknięcie i odizolowanie.
OPIS: 
Mam na imię Ruby.
Potrafię wedrzeć się do twojego umysłu, a nawet wymazać wspomnienia. Jako dziecko zostałam wysłana do obozu „rehabilitacyjnego” dla takich jak ja. Zieloni, Niebiescy, Żółci, Pomarańczowi, Czerwoni. Mroczne umysły. Zostałam przydzielona do Zielonych, ale w rzeczywistości jestem ostatnią z Pomarańczowych. Ukrywam to, żeby przetrwać.
6. Takiego końca świata nikt nie mógł przewidzieć. Takiego Najeźdźcy także. Jeśli nie wiesz jak się zachować, gdy zobaczysz Anioła, musisz koniecznie zapoznać się z Angelfall.
OPIS:
Ziemię ogarnęły ciemności. Państwa upadły, szpitale, szkoły i urzędy stoją puste, nie działają komórki. Za dnia na ulicach rządzą brutalne gangi, ale kiedy zapada mrok wszyscy wracają do kryjówek, kryjąc się przed grozą Najeźdźców. Anioły. Niektóre piękne, inne jakby wyjęte z najgorszych koszmarów, a wszystkie nadludzko potężne. Przez wieki uważaliśmy je za swoich stróżów, teraz okazały się agresorami siejącymi śmierć. Dlaczego zstąpiły na ziemię? Z czyjego rozkazu? Jaki mają plan? Czy ludzie zdołają im się przeciwstawić?
Siedemnastoletnia Penryn wyrusza w desperacki pościg, żeby uratować życie młodszej siostry. Żeby zwiększyć swoje szanse musi zjednoczyć siły ze swoim wrogiem. Oboje przemierzają Kalifornię, niegdyś piękną i słoneczną, dziś kompletnie zniszczoną i wyludnioną, a wszechobecna śmierć niejednokrotnie zagląda im w oczy. Na końcu podróży, w San Francisco, każde z nich stanie przed dramatycznym wyborem.
7. Wybuch, którzy zniszczył Twój świat. Nic nie jest już takie samo. Udało Ci się schronić w Kopule, jednak tam również nie jest bezpiecznie. Nowa Ziemia nie jest przyjaznym miejscem, a żyjący ludzie są poparzeni i zdeformowani. Musisz przygotować się na najgorsze…
OPIS:
Nowa Ziemia. Pierwszy tom trylogii Świat po Wybuchu. Świat po wielkich eksplozjach. Szesnastoletnia Pressia mieszka w gruzach z innymi zmutowanymi, którzy ocaleli po Wybuchu. Partridge wychował się w sterylnej Kopule pośród nielicznych Czystych. Oboje uciekają. Pressia – przed poborem do militarnej organizacji, Partridge – przed ojcem tyranem. Ich spotkanie zmieni bieg historii Nowej Ziemi…
 8. Świat nie jest już taki, jak go zapamiętałeś. Jesteś w niebezpieczeństwie. Brak elektryczności, zaraza wyniszczająca ludzkość, kataklizmy, a w ciemności czają się budzące grozę demony… Dobrze, że pod ręką masz pokaźny skład broni.Strażnik to ostatnia książka na mojej apokaliptycznej liście.
OPIS:
Ostatnie, co zapamiętał Hubert, to eksplozja szklanej piramidy pod Luwrem. Teraz budzi się w zatęchłym pomieszczeniu, ranny, ubrany w łachmany, w ekwipunku zaś odkrywa… imponującą kolekcję broni. Okazuje się, że od feralnego wyjazdu do Francji minęło siedem lat.
W tym czasie świat bardzo się zmienił – zarazy i epidemie przetrzebiły ludzkość, a potężny impuls elektromagnetyczny zniweczył zdobycze techniki. Z ukrycia wyszły za to demony znane z ludowych opowieści… Hubert musi rozwikłać tajemnicę własnej przeszłości i odnaleźć się w tym dziwnym nowym świecie. Niemal wszystko, co znał, przepadło. Ale czy bezpowrotnie?


 Teraz masz większe szanse na przeżycie nadchodzącej Apokalipsy. Chyba, że w naszą Planetę walnie gigantyczna asteroida. Wtedy masz… przerąbane, zresztą jak my wszyscy. 

Zestawienie przygotowała: Gaba

Czas Żniw - Samantha Shannon

by 20:44

Fascynująca książka ze skomplikowaną i inteligentnie skonstruowaną fabułą.
 Do przeczytania tej książki przymierzałam się dwa razy. Gdy w końcu się przełamałam, to później dosłownie nie mogłam się od niej oderwać. Pochłonęłam ją w jeden dzień, skończyłam czytać gdzieś około trzeciej w nocy. Niesamowicie wciąga. Gdy wejdziesz w świat Samanthy Shannon to przepadniesz i będziesz chcieć tylko więcej. Genialna książka, ze świetnie zbudowanymi bohaterami, z wartką i przemyślaną fabułą. Moja pierwsza myśl po skończeniu „Czasu Żniw” to „chcę następną część, teraz, już, natychmiast!”.
Sajon.
Nie ma bezpieczniejszego miejsca.
Rok 2059. Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu Sajonu Londyn. Jej szefem jest Jaxon Hall, na którego zlecenie pozyskuje informacje, włamując się do ludzkich umysłów. Paige jest sennym wędrowcem i w świecie, w którym przyszło jej żyć, zdradą jest już sam fakt, że oddycha.
Pewnego dnia jej życie zmienia się na zawsze. Na skutek fatalnego splotu okoliczności zostaje przetransportowana do Oksfordu – tajemniczej kolonii karnej, której istnienie od dwustu lat utrzymywane jest w tajemnicy. Kontrolę nad nią sprawuje potężna, pochodząca z innego świata rasa Refaitów. Paige trafia pod protektorat tajemniczego Naczelnika – staje się on jej panem i trenerem, jej naturalnym wrogiem. Jeśli Paige chce odzyskać wolność, musi poddać się zasadom panującym w miejscu, w którym została przeznaczona na śmierć.
Gdy usłyszałam, że autorka urodziła się w 1991 roku i że jest zaledwie o rok ode mnie starsza, to oniemiałam. Napisać coś tak dobrego, w tak młodym wieku? Samantha w 2013 roku ukończyła literaturę na Oksfordzie. Pisze od dziecka, co powinno mobilizować wszystkich młodych pisarzy do pracowania nad swoim warsztatem. „Czas Żniw” jest jej debiutem. Książka od razu stała się bardzo popularna, już nawet zakupiono prawa do jej sfilmowania, a sama autorka została nominowana do nagrody The Young Star.
„Czas Żniw” otwiera siedmiotomowy cykl, co na początku trochę mnie zdziwiło, bo oczekiwałam raczej trylogii. Już w pierwszej części dużo się dzieje, więc autorka musi mieć naprawdę szeroko rozpisaną fabułę, jak i dopracowaną koncepcję. Pozostaje się cieszyć, bo jeśli kolejne książki będą tak samo dobrze napisane, jak pierwszy tom, to już szykuję osobną półkę w mojej biblioteczce. Mam tylko nadzieje, że Samantha nie będzie zbyt długo zwlekać z kontynuacją. Już teraz dosłownie nie mogę doczekać się „The Mime Order”, którego premiera zapowiedziana jest na ten rok.
Pierwsze, co przyszło mi na myśl po ukończeniu tej książki to „Auschwitz”. Widać, że autorka interesuje się historią II wojny światowej. Jej wizja państwa, Sajonu wiele czerpie z totalitaryzmu, z państwa policyjnego, z obozów pracy. Pełna kontrola państwa nad społeczeństwem i władzą. Rasa, która jest prześladowana – jasnowidze. Klimat jest ciężki. Duszne ulice Londynu, po których ukradkiem przemyka się bohaterka, podziemia miasta, które stają się miejscem pracy dla jasnowidzów, a zarazem ich drugim domem, schronieniem. Zmuszeni przez władze miasta muszą działać jako przestępcy, pracując w kryminalnym podziemiu SajLo – Sajon Londyn. Paige, główna bohaterka jest potężną Śniącą, która do końca nie zdaje sobie sprawy ze swoich możliwości. Razem z gangiem musi walczyć o terytorium, jak i z ciągłymi prześladowaniami. Jej zdolności nie mogą zostać odkryte przez władze Sajonu, wtedy czeka ją śmierć lub dożywotnie uwięzienie w Wieży. Na ulicach trzeba uważać, bo można zostać aresztowanym przez Podstrażnika. A wtedy jest to prosta droga do uwięzienia. Paige doskonale wie, że musi być ostrożna, posiada zdolności, za które grozi śmierć. Jednak pewnego dnia nie udaje się jej uciec przed wysłannikami Syjonu. Zostaje złapana i nagle przenosi się w jeszcze bardziej niebezpieczne miejsce niż ulice Londynu.
„Może nie wiesz, ale Żniwa nazywane są też dobrymi zbiorami. Wciąż mówią tak na ulicach: Dobre Żniwa, Zbiory Obfitości. Rozumieją to jako odbieranie nagrody, podstawowy warunek ich negocjacji z Sajonem. Ludzie oczywiście postrzegają je inaczej. Dla nich są symbolem nieszczęścia. Oznaczają głód. Śmierć. Dlatego nazywają nas kosiarzami. Ponieważ pomagamy prowadzić ludzi na śmierć”.
Jeszcze trochę opowiem Wam o samym Sajonie. Jest to republika, która powstała w celu wytępienia epidemii, jaką są jasnowidze. Państwo powstało w 1901 roku, gdy Edward VII dokonał pięć makabrycznych morderstw. Zbrodnia popełniona przez ówczesnego władcę jest uważana za powód powstania źródła zła, jakim są jasnowidze. Wtedy narodził się Sajon, którego zadaniem było zniszczenie choroby. Aby to uczyć państwo musiało zabijać, szerzyć przemoc – wszystko po to, aby zlikwidować odmieńców. Jakież to poświęcenie z ich strony, prawda? Wszystko w celu większego dobra.
Lubię sobie wyobrażać, że na początku było nas więcej. Wydaje mi się, że niewielu, ale na pewno więcej niż teraz.
Jesteśmy mniejszością, której świat nie akceptuje, chyba że jako wytwór fantazji, ale nawet to jest zakazane. Wyglądamy jak inni. Czasem zachowujemy się jak inni. W wielu przypadkach jesteśmy jak inni. Jesteśmy wszędzie, na każdej ulicy. Na pozór prowadzimy normalne życie, ale kryje ono w sobie coś jeszcze. Nie wszyscy z nas wiedzą, kim jesteśmy. Niektórzy umierają, nie wiedząc o tym. Inni wiedzą, dlatego nigdy nie pozwolimy się złapać. Ale istniejemy.
Uwierzcie.
Fabuła jest niesamowicie skonstruowana. Bardzo szczegółowo, doskonale przemyślana, tak, że wykreowany świat wydaje się prawdziwy i realny. Nie będę ukrywać, że jest również skomplikowana i trudna. To nie jest typ książki, którą można nazwać lekką i przyjemną. Miejscami jest pełna grozy i scen przemocy. Znajdziecie w niej wątek relacji romantycznej, ale jest on zepchnięty na drugi plan. Autorka postawiła na historię, na dokładny opis świata – niebezpiecznego i pełnego brutalności Sajonu.
Ciekawym dodatkiem do książki jest tabelka, która przedstawia „Siedem kategorii Jasnowidzenia”. Polecam zapoznać się z nią przed przeczytaniem książki, wtedy będzie Wam łatwiej połapać się we wszystkich określeniach wprowadzonych przez autorkę. Kolejnym przydatnym uzupełnieniem jest mapka, jak i słowniczek na samym końcu. Przyznam się, że często z niego korzystałam, bo pojawia się wiele wyrazów, które są niezrozumiałe. W słowniczku znajduję się także informacja, że autorka zaczerpnęła wiele określeń z „dziewiętnastowiecznego slangu podziemia przestępczego Londynu”. Podoba mi się również „Eteryczna playlista”, która jak pewnie się domyślacie jest spisem piosenek pojawiających się w książce. Są to gównie utwory zakazane przez władze Sajonu, więc uważajcie, aby Wasz egzemplarz „Czasu Żniw” nie trafił w ręce Podstrażników.
Zdjęcie0505Zdjęcie0506
Muszę powiedzieć, że postać Paige jest dobrze ukształtowana. Na samym początku trudno nam zrozumieć jej motywy, nie jest typową bohaterką pojawiającą się w literaturze współczesnej. To twarda, zdeterminowana, nieustępliwa dziewczyna. Nie załamuje się nad swoim losem, nie płacze po kątach, nie biega za każdym przystojniakiem. Jest silna, dlatego też doskonale radzi sobie w tak niebezpiecznym świecie. Ma też cięty język, walczy o siebie, szczególnie widać to w jej relacji z Naczelnikiem. Posiada charakterek, co sprawia, że wyróżnia się na tle mdłych i nijakich postaci. Wspomniałam już o pojawiającym się romansie. Jest on ważny, jednak nie zajmuję jakieś priorytetowej pozycji. Dlatego też staje się on niemal naturalny, choć byłam zdziwiona, że autorka zaserwowała nam taki zwrot akcji. Podoba mi się, że Paige jest skryta, nie w głowie jej miłość, gdy musi walczyć o własne życie. Dlatego też tak bardzo ją lubię, przy wszystkich plastikowych postaciach jest żywa i realistyczna.
- Jak się czujesz? – zapytał.
– Pieprz się.
Jego oczy zapłonęły.
– Widzę, że lepiej.
Jeśli chodzi o resztę bohaterów, nie mogę powiedzieć, że są szczegółowo opisani. Pojawia się wiele postaci, przy tak rozciągniętej fabule jest to normalne, jednak rodzi się pewien problem – większość z nich jest pobieżnie nakreślona. Zwalam to na plany pisarskie Samanthy, która chce przecież opublikować jeszcze sześć części tej serii, więc prawdopodobnie uda nam się poznać trochę lepiej niektórych bohaterów. Autorka na swoje usprawiedliwienie ma jeszcze to, że chciała drobiazgowo ukazać sam świat, przez co trochę ucierpiały niektóre postacie. Mam nadzieje, że naprawi ten błąd w kolejnych tomach.
„Czas Żniw” zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Książka czerpie trochę z „Igrzysk Śmierci”, które również uwielbiam. Znalazłam też w niej podobieństwo do „Delirium” Lauren Oliver, jak i jeden wątek, który od razu przypomniał mi trylogię „Czarnego Maga” Trudi Canavan. To mocna, przemyślana pozycja, przeznaczona dla dojrzałych czytelników. Świetnie zbudowany klimat, który czujemy od samego początku. Ciemne, wywołujące niepokój ulice Londynu. Silna i niebezpieczna dziewczyna, która walczy o swoje życie. Jest to solidna książka, z bardzo realnie ukazanym światem, która dostarcza wiele emocji. Akcja toczy się niezwykle dynamicznie, cały czas coś się dzieje, co sprawia, że nie będziesz się nudzić ani przez sekundę w trakcie czytania.
Kolejnym atutem tej książki jest jej tytuł, który świetnie nawiązuje do fabuły, nie będąc przy tym banalnym. Również okładka ma coś w sobie, od razu przyciąga wzrok i sprawia, że chce się rozwiązać tajemnicę tajemniczego zegara. Brawa dla wydawnictwa za stworzenie bardzo fandomowej okładki i ogólnie całej oprawy książki. Ostatnio podobają mi się takie minimalistyczne okładki jak właśnie w stylu „Czasu Żniw” czy „Mrocznych Umysłów”.
Sprowadziłem cię z powrotem, ponieważ bez ciebie nie potrafiłbym znaleźć siły do walki.
Dawno żadna książka z tego gatunku tak bardzo mnie wciągnęła. Nie ma powielanych schematów, choć autorka czepie z wielu źródeł. Jestem fanką tej serii i już wyczekuję kontynuacji. Polubiłam Paige i chcę wiedzieć, jak dalej potoczą się jej losy. Wciąż jest wiele nierozwiązanych wątków, które aż proszą się o wyjaśnienie.
Ta historia jest kolejną wizją ludzkości opanowanej przez rządy tyrani. Przyszłość nie jest ukazana w kolorowych barwach. Tym bardziej, patrząc na obecne wydarzenia, możemy czytać tę książkę z niepokojem i zastanowieniem, czy aby czasem nasz świat nie dąży do podobnej tragedii. Polecam „Czas Żniw”, nawet jeśli nie lubisz takiego klimatu to książka i tak wciągnie Cię do swojego świata.
Ocena: 9/10
Recenzowała: Gabriela Rutana
Edit. Właśnie zostałam poinformowana, że premiera drugiej części jest przesunięta na 2015 rok. Autorka chce zaserwować nam naprawdę dobrą powieść, więc myślę, że będzie na co czekać :) 
Komentarze mile widziane! 
Seria: The Bone Season
Rok wydania: 2013
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Kategoria: fantastyka, science fiction
Liczna stron: 520
Gabriela Rutana & Sylwia Czekańska. Obsługiwane przez usługę Blogger.