Pandemia – A.G. Riddle. Chory świat

by 12:41
Czytanie Pandemii to jak chwilowe oderwanie się od rzeczywistości i wejście do groźnego, szalonego świata opanowanego przez śmiertelny wirus. To jak niekończąca się jazda bez trzymanki, ciągłe napięcie i jeden wielki kac książkowy na koniec. A.G. Riddle napisał realistyczną wizję zagłady ludzkości, która przeraża oraz uświadamia nam jedno, to naprawdę może się wydarzyć.
W Kenii wybucha epidemia. Dr Peyton Shaw razem ze swoim zespołem epidemiologów rusza na pomoc – jednak to, co zastają na miejscu, całkowicie ich zaskakuje. W Berlinie budzi się zdezorientowany Desmond Hughes, który stracił pamięć. Odkrywa, że w jakiś sposób powiązany jest z epidemią oraz dzielną dr Shaw. Wirus atakuje cały świat, a Peyton i Desmond próbują zdemaskować ludzi odpowiedzialnych za wywołanie choroby i dowiedzieć się, czy... istnieje lek?
Pandemia równa się wielkie tarapaty. Jako fanka dystopijnych historii zawsze snułam wizje tego, co może sprowadzić na ziemię apokalipsę. Wojna nuklearna? Asteroida? Kosmici? Wybuch słoneczny? A może coś bardziej przyziemnego, choroba zakaźna, podobna do tych, które już znamy? Pandemia. Po przeczytaniu tej pozycji pandemia wskoczyła na pierwsze miejsce w moich pesymistycznych rozważaniach. Nie jest to typowa dystopia, nie znajdziecie tutaj żadnych wątków fantastycznych czy science fiction. Riddle postawił wyłącznie na naukę i przerażający realizm. Choroba uderzyła w najbardziej podatne środowisko, czyli Afrykę. Następnie rozprzestrzeniła się niczym plaga. I to poraża w Pandemii, uświadomienie sobie, że epidemiolodzy codziennie narażają się na śmiertelne wirusy, zmagają z wybuchami epidemii i walczą niczym żołnierze. To prawdziwy obraz ludzi, o których zwykle nikt za często nie mówi – a oni codziennie ratują nam życie. Riddle nazywa ich „bohaterami” i po przeczytaniu jego książki wiem, że ma rację.
A teraz przejdźmy do stylu i bohaterów. Zaczynając od pierwszego, naprawdę nie mam się do czego przeczepić. Fabuła zbudowana została na kilku płaszczyznach, strukturą przypomina grę – jesteśmy na starcie, zegar tyka, pojawiają się kolejne wskazówki, a my z każdym nowym rozdziałem rozwiązujemy zagadkę. Riddle postawił na narrację trzecioosobową, każda postać ma tyle miejsca ile potrzebuje na opowiedzenie swojej historii, styl autora jest lekki i sprawia, że przez książkę się płynie. Coś niesamowitego. Bardzo mi się podobało czytanie Pandemii – każda scena trzyma w napięciu, czujemy ducha walki bohaterów, ich zaangażowanie, przerażenie, miłość i razem z nimi chcemy ułożyć tę śmiertelną układankę w całość. Gdy akcja nabiera rozpędu, możemy tylko z podziwem czytać kolejne rozdziały. Każdy jest podejrzany, mamy jedną bohaterkę, której ufamy – reszta do samego końca w jakiś sposób została zamieszana w wybuch epidemii. Riddle zbudował pełnokrwistych bohaterów, wywołujących emocje, inteligentnych, zaskakujących – przyciągają uwagę, mają w sobie charyzmę i autentyczność.
Pandemia przypomina mi genialny katastroficzny film. Taki, który stanowi dla widza głębokie przeżycie i zostawia go w szoku oraz zaniepokojeniu. Riddle napisał świetną historię, wielki smaczek dla wszystkich fanów realistycznych powieści o końcu świata. Ta dosyć gruba książka wciąga i nie chce wypuścić. A proszę Państwa, to tylko początek. Pandemia stanowi pierwszy tom najnowszej serii autora – Akta Zagłady. Jeśli zastanawialiście się dlaczego „Pandemia” ma tyle gwiazdek, to teraz już wiecie – bo to naprawdę dobra, porywająca książka!
Ocena: 4/5
Recenzja: Gaba Rutana 
Recenzja powstała przy współpracy z portalem, 
Lubimy Czytać  
Premiera: 18 kwietnia 2018
Cykl: Akta zagłady (tom 1)
Wydawnictwo: Filia
Gatunek: thriller

Duchy Rebelii - Alwyn Hamilton. Recenzja przedpremierowo

by 13:56

Znacie to uczucie pustki, gdy kończycie czytać jakąś serię i macie wrażenie, że świat zatrzymał się w miejscu? To już ostatnia część opowieści o Niebieskookiej Bandytce. Była to wielka przygoda, pełna piasku, walki i prochu strzelniczego. Uwielbiam pustynię Alwyn Hamilton, chciałabym być dziewczyną z rewolwerem, nie pogardziłabym też przystojnym Jimem u boku. Duchy Rebelii to świetne, mocne i pełne akcji zakończenie serii. Pisarce udało się mnie zaskoczyć, końcówkę czytałam prawie ze łzami w oczach, przez większość książki modliłam się „oby nie umarł nikt, kogo lubię” i ogólnie – DLACZEGO TO JUŻ KONIEC?
W przypadku serii zawsze kotłują się we mnie emocje. Śledzimy bohaterów przez wiele rozdziałów, czekamy na premiery kolejnych części i zawsze jest w nas ten niepokój o finał – bo można napisać świetne dwa pierwsze tomy i ostatni już nie tak dobry. Jednak na końcu odetchnęłam z ulgą, mamy przyprawiające o zawał zwroty akcji, knujących Dżinów oraz naprawdę nieobliczalną Amani, która przejęła dowództwo.
Zdrajca Tronu skończył się niezbyt optymistycznie. Większość rebeliantów wraz z Ahmedem została zabrana i uwięziona przez Sułtana. Amani oraz mała grupa ocalałych muszę radzić sobie sami. Buntowniczka z pustyni nagle stała się zastępcą przywódcy rebelii. Jej głównym zadaniem jest uwolnienie Ahmeda, ale jak na razie nie może nawet wydostać się z miasta, brakuje jej armii i czeka ją przeprawa przez całą pustynię. A po drodze tylko kilka razy otrze się o śmierć.
To, co mnie najbardziej uderzyło w Duchach Rebelii to wybory, przed jakimi została postawiona Amani. Musi decydować o życiu i śmierci. Postępowanie bohaterki przypominało mi grę w szachy, po jednej stronie stoi ona, po drugiej Sułtan. Były również Dżiny, które mieszały w głowie Amani i próbowały rozegrać swoją partię. Dużo się dzieje w tej części, od samego początku autorka stawia na akcję. Pojawiają się może dwie chwile na złapanie oddechu. W tej części uwielbiam jeden końcowy fragment z Jinem i Amani, jest romantyczny, intymny i tak naprawdę w całym tym szaleństwie cały czas się na niego czeka. Szczególnie gdy podczas czytania towarzyszy nam strach, że Amani, Jin lub ktoś inny – zaraz zginie. Książkę pochłania się niecierpliwie i szybko. Hamilton wie, jak wzbudzić w czytelniku panikę i zarazem wciągnąć go w swoją historię.
Przyznam się bez bicia, że sięgając po Duchy Rebelii, doznałam objawów sklerozy. No bo jak dokładnie skończył się drugi tom? Już miałam zacząć czytać go jeszcze raz, ale okazało się, że autorka sprytnie nakreśliła zakończenie w pierwszych rozdziałach trzeciej części. Nic nie musiałam sobie przypominać, wszystko zostało ładnie wplecione w treść. Dodatkowo na początku zawarto spis najważniejszych bohaterów, stworzeń i legend. Styl jest trochę inny, niż we wcześniejszych tomach – musicie się przygotować na szybkie przeskakiwanie z wątku na wątek, sporą ilość walki, co wprowadza większą dynamikę. Narracja pozostaje pierwszoosobowa, prowadzona z punktu widzenia Amani i w tym przypadku bohaterka mnie nie zawiodła. Lubię ironiczne poczucie humoru Amani, jej dylematy moralne, wojnę na myśli, gdy musi podjąć ważną decyzję.
Nie spodziewałam się, że walka będzie tak brutalna. To trylogia skierowana do młodzieży, ale jednak wojna jest tutaj autentyczna i krwawa. Pojawia się też zdecydowanie więcej magii, wcześniej czytaliśmy o legendach, teraz te legendy okazują się realne. Podobały mi się krótkie rozdziały napisane niczym baśnie, opowiadające historie bohaterów z perspektywy zwykłych ludzi – legendy o przygodach Amani oraz jej przyjaciół. Robią genialny klimat.
Co tu dużo pisać, Duchy Rebelii to bardzo dobre zakończenie serii o Buntowniczce z pustyni. Mamy magię, porywającą akcję, dylematy moralne i również trochę młodzieńczej miłości. Zakończenie przyprawia o szybsze bicie serca. Nie chcę rozstawać się z bohaterami, ale znając mnie, pewnie jeszcze nieraz wrócę do tej trylogii. Pozostaje mi czekać na kolejne książki spod pióra Alwyn Hamilton.
Ocena: 4/5
Recenzja: Gaba Rutana
Za możliwość przeczytania książki dziękuję,
Wydawnictwu Czwarta Strona

Premiera: 6 czerwca 2018
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Tom: 3 trylogii Buntowniczka z pustyni
Gatunek: fantasty, młodzieżowa

Recenzje wszystkich tomów - LINK

Gabriela Rutana & Sylwia Czekańska. Obsługiwane przez usługę Blogger.