- Uciekajcie! – krzyknął przez połamane zęby. – Na co czekacie? Uciekajcie!Nie pomyślałam wtedy: Kim ty jesteś?, Dlaczego?, ale: Przecież nie mam dokąd pójść.Sądząc po panice, która wybuchła, nastolatek równie dobrze mógłby wysadzić w powietrze cały autobus. Niektóre dzieci posłuchały go i rzuciły się w stronę ogrodzenia, ale na ich drodze wyrośli nagle żołnierze w czarnych mundurach. Większość dzieci jednak stała na miejscu i krzyczała – krzyczała bez końca. Wokół nich spływały potoki deszczu, a ich stopy uwięzione były w grząskim błocie. Jakaś dziewczyna popchnęła mnie na ziemię, kiedy żołnierze SSP rzucili się w stronę stojącego w drzwiach autobusu chłopca. Inni strażnicy krzyczeli, żebyśmy usiedli na ziemi i nie ważyli się nawet ruszyć. Posłuchałam.Jeden z nich wrzasnął do krótkofalówki:- Pomarańczowy! Potrzebujemy wsparcia przy bramie głównej. Przynieście pasy bezpieczeństwa dla Pomarańczowego…
W tym momencie Ruby spotyka pierwszego
Pomarańczowego. Następnie uświadamia sobie, że jest jedną z nich i…
prawdopodobnie ostatnią.
Rodzicie otrzymują od swoich dzieci ulotkę: „Jak
rozpoznać, czy twoje dziecko znajduję się w grupie ryzyka?”. Ruby ma
dziesięć lat, gdy zostaję zabrana do Thurmond, jedego z ośrodków powstałych w
celu przetrzymywania dzieci chorujących na OMNI, czyli ostrą młodzieńczą
neurodegeneracje idiopatyczną. Brzmi skomplikowanie, prawda?
Dzieci dzielą się na: Zielonych, Niebieskich, Żółtych, Czerwonych i Pomarańczowych. Potrafią za pomocą umysłu robić
niesamowite rzeczy, ale równie niebezpieczne. Władze Ameryki są przerażone i
zamierzają, jak najszybciej ujarzmić Mroczne Umysły.
Ruby szybko zdaję sobie sprawę, że może
przeżyć, jako Niebieska lub Zielona. Udaje się jej zmanipulować test. Zostaje
przydzielona do baraku Zielonych – nadzwyczajnie inteligentnych dzieci. Pilnują
ich Siły Specjalne Psi, nie mogą przekroczyć ogrodzenia, muszą wykonywać
przydzielone im zadania, nie mogą przeciwstawiać się, inaczej… zostaną zabici.
Ruby egzystuję w ten sposób sześć lat, gdy zostaje uratowana.
Tak jej się przynajmniej wydaje.
Liga Dzieci jest organizacją opozycyjną do rządu.
Brzmi dobrze? Szybko okazuje się, że ich zamiary nie są tak szlachetne, jak
sami głoszą. Ruby przekonuje się o tym na własnej skórze. Postanawia uciekać.
Wówczas trafia na trójkę niesamowitych ludzi. Liam,
Pulpet i Zu. Na początku nie darzą jej zaufaniem, jednak historia, w
którą się wplątują udawania, że Ruby jest częścią ich paczki. Pomagają sobie
nawzajem, podróżują Czarną Betty w poszukiwaniu legendy – Uciekiniera. Każdy z
nich chce czegoś innego. Ruby przerażają jej zdolności, uważa się wręcz za
potwora, więc pogłoska, że Uciekinier także jest jednym z Pomarańczowych to
nadzieja na opanowanie swoich umiejętności, na znalezienie nauczyciela.
„Mroczne Umysły” to przede wszystkim ciągle
zmieniająca się akcja. Zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń. Nie mogłam przewidzieć, co zaraz
się wydarzy. Autorka cały czas zaskakiwała mnie mnogością pomysłów na fabułę.
Mamy tutaj wielką przygodę – bohaterowie podróżują, uciekają od tych,
którzy chcą widzieć ich martwymi. Jest to książka o przyjaźni, o miłości,
ale też o wielkiej nadziei, że jednak będzie dobrze. Gdy wydaję się już, że to
koniec, że nie mają żadnych szans… A tu jednak jakoś im się udaje. Razem są
siłą.
Książka jest niezwykle klimatyczna. Bardzo
mroczna, już sam początek wprawia nas w nastrój wręcz apokaliptyczny. Wizja takiej rzeczywistości, gdzie nagle
umierają dzieci, a te, które ocalały uważa się za niebezpieczne i zabiera się
je rodzicom, jest makabryczna. Strach jest wszędzie. Tak jak mówiła Ruby, cały
obóz Thurmond był przepełniony strachem i nienawiścią. Czuje się te emocje
podczas czytania. Nienawidzi się przedstawicieli rządu, żołnierzy pilnujących
dzieci w obozach, naukowców eksperymentujących, rodziców, którzy oddawali swoje
dzieci, łowców głów… Jest tego więcej. Ludzie są tutaj bezwzględni, Ruby szybko
się o tym przekonuje. Najgorsze jest jednak to, że nikomu nie można ufać, a ona
jeszcze nie potrafi zaufać samej sobie.
Postaci są bardzo dobrze wykreowane. Wraz z rozwojem akcji obserwujemy
przemianę głównej bohaterki. Na początku jest niepewna siebie, uważa, że nie
jest odważna i nie nadaje się do walki. Szybko jednak zostaje wciągnięta w wir
wydarzeń, które ją zmieniają, lub… które wydobywają z niej cechy, które
wcześniej chowała głęboko w sobie. Polubiłam ją, mimo, że w Thurmond bardzo
mnie irytowała swoim postępowaniem. Później zrozumiałam jej zachowanie. Autorka
konsekwentnie prowadziła Ruby, pokazywała nam jej osobowość w oparciu na to,
jak potoczyły się jej losy.
Zaczęłam szanować Ruby coraz bardziej, gdy
zrozumiałam, że każdy Pomarańczowy stał się złym człowiekiem. Stawał się
potworem, takim jakim ona bała się stać. Ruby jednak jest pełna wrażliwości,
empatii wobec drugiego człowieka, nie chce nikogo krzywdzić. Chce chronić
przyjaciół kosztem siebie.
Bardzo autentyczni bohaterowie – z krwi i
kości. Mają swoje zalety, ale nie są też kryształowi, są pełni sprzeczności i
cech, które mogą nam się nie spodobać. Choćby Pulpet, którego na początku nie
lubiłam. Wydawał się być ponury, irytujący z tą swoją podejrzliwością i
gburowaty… Po głębszym poznaniu stał się jednym z moich ulubionych bohaterów.
Pełen uroku, którego wcześniej nie zauważałam. Liam to już całkiem inna sprawa,
jego lubi się od razu i to doskonale oddaje jego charakter i to, jak widzą to
inne postacie. Widzimy świat oczami Ruby, postacie poznajemy też przez pryzmat
jej relacji z nimi. Trzeba
przyznać autorce – udało jej się zbudować świetne postaci, z psychologią,
przemyślane od początku do końca. Czytając, zżywasz się z nimi,
kibicujesz im, płaczesz razem z nimi…
Co innego z światem, który Bracken starała się
wykreować. Dla mnie jest trochę niejasny, zbyt mało przejrzystości w opisach.
Na początku w ogóle nie wiemy, jakie zdolności mają Zieloni, Niebiescy itd.
Musimy sami domyślić się z fabuły, jaki kolor opisuję daną zdolność. Następnie
– rząd Ameryki, który wówczas sprawował władzę. Wraz z rozwojem akcji
dowiadujemy się, co tak naprawdę miało miejsce. Jak wyglądała ta sytuacja.
Rozumiem, że autorka prowadziła narrację z punktu widzenia Ruby, a ona była
zamknięta w ośrodku i nie miała dostępu do najnowszych informacji z świata.
Jednak ten brak wiedzy trochę mi przeszkadzał. Sprawiał, że czasami wręcz
gubiłam się w tej historii. Bardzo ogólnie wykreowany świat, mało szczegółów
odnośnie poszczególnych partii, prezydenta, samej geografii. Myślę, że byłoby
fajnie, gdyby do książki dołączona była mapka, jak podróżowała Ruby, bo w
pewnym momencie nie wiedziałam, gdzie oni w końcu się znajdują. Albo mapa nawet
całej Ameryki i Europy, aby wiedzieć, jak sytuacja wygląda na całym świecie.
Kolejnym wątkiem równie ważnym w fabule, a
potraktowanym po macoszemu jest choroba OMNI. Tak naprawdę wiemy, jaki wywołała
skutek, lecz nie znamy żadnych jej szczegółów. Wspomniałam już o narracji,
jednak gdzieś w środku książki okazuję się, że nie wiemy wszystkiego o
przeszłości Ruby. Z dużym zaskoczeniem czytałam o tym, co stało się z jej
rodzicami i do teraz zastanawiam się czy to wszystko, czy może jeszcze coś
przed nami ukrywa. Zastanawia mnie tutaj chyba najbardziej postać babci Ruby,
którą wspomina z dużym sentymentem, tak jakby była niezwykle ważną osobą w jej
życiu.
Z kolei plusem jest to, że autorka nie zrobiła
z Ruby bohaterki idealnej. Okazuję się, że jej zdolności nie są tak potężne, że
nie może ich opanować, że korzystając z nich może skrzywdzić inną osobę. I to
dla mnie jest prawdziwe, Ruby staje się kimś, kogo potrafię sobie wyobrazić.
Bałam się, że pojawi się tutaj Mary Sue, a tak się nie stało.
Zauważyłam, że wiele osób porównuję „Mroczne
umysły” do „Igrzysk śmierci”. Nie zgadzam się. To są zupełnie dwie inne
opowieści, dwa inne światy i dwie inne bohaterki. Klimat nawet jest inny.
Katniss jest bohaterką bardziej dojrzałą, Ruby dopiero odkrywała swój charakter
wraz z tokiem akcji.
Mam nadzieje, że autorka rozwinie niektóre
wątki w następnej części, zdradzi nam więcej szczegółów. „Mroczne Umysły” to duszny
i przytłaczający klimat. Mroczny świat, które od pierwszych zdań nas wciąga. I
bohaterowie. To oni są największym plusem tej książki, gdy fabuła
miejscami trochę utyka, to właśnie oni nadają jej całego smaczku i ratują przed
upadkiem.
Końcówka mnie podłamała. Zupełnie nie
spodziewałam się, że to się zakończy tak dramatycznie! Muszę się wyżalić… Boli mnie to, co
stało się z Liamem (Boże, dlaczego to zrobiłaś Ruby!) i z Pulpetem, które
bardzo polubiłam. Przez cały dzień i noc gryzła mnie ta końcówka, cholera, to
jest właśnie złe w książkach, które są podzielone na tomy…
Jestem wielką fanką tej książki. Stwierdzam to
po myśli, która wraz z przeczytaniem ostatniego zdania pojawiła się w mojej
głowie: „Boże, chce następną część!”. I mam nadzieje, że zostanie ona niebawem
przetłumaczona. Cały czas przeżywam tę książkę i zastanawiam się, czy czasem
nie zawładnęła moim umysłem…
OCENA: 8/10
Wydawnictwo Otwarte
Recenzowała: Gaba Rutana