Najfajniejsze książkowe mamy!

by 19:42

Dziś jest 26 maja, a więc dzień Mamy! Wysyłam wszystkim najlepsze życzenia, abyście zawsze były uśmiechnięte, pozytywnie nastawione i otoczone miłością.
Z tej okazji przygotowałam mini zestawienie najfajniejszych książkowych mam, które od razu polubiłam:

1. Frannie, czyli mama Hazel z „Gwiazd naszych wina” Johna Greena. Ciepła, zabawna i inteligentna. Dla swojej córki zrobiłaby wszystko, nawet pojechałaby do Amsterdamu! Pełna uroku, genialnego poczucia humoru, który odziedziczyła po niej córka. Ma dobry gust, bo kupuje Hazel śliczne sukienki. Bardzo fajna mama!



2. Rosie, którą znamy z książki „Love, Rosie” Cecelii Ahern mimo młodego wieku w roli matki poradziła sobie doskonale! Jej córka Katie stała się dla niej najważniejsza. Rosie jest dla niej mamą, ale także przyjaciółką. Udowadnia także, że młoda osoba może poradzić sobie z macierzyństwem i stworzyć dom pełen miłości. Rosie wiele poświęciła dla swojej córki, ale nigdy tego nie żałowała oraz nie dała po sobie poznać, co jest godne podziwu.



3. Vianne z powieści „Czekolada” Joanne Harris jest i d e a l n a. Bo kto by nie chciał, aby nasza mama robiła takie czekoladowe pyszności? Do tego wszystkiego jest to inteligentna, pełna zrozumienia i dobroci kobieta, która nie boi się niczego!



4. Judyta z „Nigdy w życiu” to kolejna supermama. Pokazuje, że mama może być wyluzowana, ale także surowa, gdy tak trzeba. Zabawna i roztrzepana, ale zaradna! Kocha swoją córkę i chce być dla niej najlepsza. Nie sposób jej nie lubić, bo niesie ze sobą dużo pozytywnej energii.



5. Kat Hall wkradła się od razu do mojego serca. To mama z książki „Zostań, jeśli kochasz” Gayle Forman, która ujęła mnie swoją rockendrolową duszą, ujmującą osobowością i tym magicznym czymś, co sprawia, że stała się moją ulubioną literacką postacią. Kat to mama, która potrafiła rozmawiać ze swoimi dziećmi, od razu wiedziała, kiedy trzeba wesprzeć je na duchu. Była po prostu kochana. Miała swój styl, który wyróżnia ją na tle innych bohaterek. Bardzo, bardzo fajna książkowa mama!



6. Dolores Solitano z „Poradnika pozytywnego myślenia” Matthew Quick’a jest przykładem mamy, która zawsze stanie po stronie syna, będzie go wspierać i pomagać mu choćby nie wiem, co się stało i jak bardzo by nie narozrabiał. Dolores cały czas wierzyła w Pata i to także dzięki niej udało mu się zacząć myśleć pozytywnie.
***
A może Wy macie inne przykłady fajnych mam z książek? Piszcie w komentarzach!
Przegotowała: Gaba Rutana

Zakon Mimów - Samantha Shannon. Odetnę sznurki marionetkom!

by 20:17


„Czas Żniw” był moim literackim odkryciem, przeczytałam tę książkę jednym tchem i z ogromną ciekawością czekałam na kontynuację. Nie zawiodłam się. „Zakon Mimów” poziomem dorównuje pierwszej części, gwarantując szybką i zaskakującą akcję, skomplikowany, pełen szczegółów świat oraz brutalne prawa, jakimi się on rządzi. W centrum tego wszystkiego nie ma już zagubionej dziewczyny, a jest Śniący Wędrowiec, Paige, której celem jest zgładzenie Sajonu.
Ucieczka z Szeolu I nie kończy się dobrze, tylko garstce udaje się uzyskać schronienie w Londynie. Paige, a właściwie Blada Śniąca, faworyta Białego Spoiwa z I-4 powinna odzyskać swoją pozycję wśród gangów i stworzyć plan zmierzenia się z Sajonem oraz Nashirą Sargas. Aby zniszczyć Szeol I – obóz, gdzie więzieni i traktowani z wielkim okrucieństwem są jasnowidze, musi przekazać społeczeństwu informację o istnieniu Refaitów oraz Emmitów. Jedynym wyjściem jest zwołanie Eterycznego Stowarzyszenia składającego się na przywódców przestępczego Syndykatu. Na swojej drodze napotyka wiele problemów, w tym same gangi, cały czas knujące, chcące pieniędzy i władzy. Trudno jej wyrwać się spod rządów swojego mini-lorda, Jaxona. Dodatkowo Refaici próbują ją powstrzymać. Z zewsząd ktoś na nią poluje, ulice są niebezpieczne, dawne kryjówki także. Paige musi podjąć decyzję, czy podoła jako liderka rebelii przeciwko Sajonowi? Tym bardziej, że wrogów ma wiele, jest także najbardziej poszukiwaną osobą w całym Londynie. Ta walka będzie naprawdę trudna.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co stworzyła Shannon. Czekałam dwa lata na tę książkę – na jej temat przeprowadziłam wiele dyskusji, wyczekiwałam na informacje odnośnie premiery i sama jestem zdziwiona tym, jak bardzo wsiąkłam w mroczny i niebezpieczny Londyn, świat Jasnowidzów, posągowych Refaitów oraz wojny o wolność. „Zakon Mimów” to niesamowita przygoda, autorka stworzyła tak wyrazisty obraz tego uniwersum, że bez problemu możemy sobie je wyobrazić. Pomysł, szczegóły, jak ukazanie Londynu, jego ulic i sekretów, Eterycznego Stowarzyszenia i zasad na podstawie, których działa, drobne zwyczaje, czy zwroty po irlandzku wplecione w fabułę, nazwy wymyślone przez autorkę lub też zapożyczone z dziewiętnastowiecznego slangu podziemia przestępczego Londynu, jak i wiele więcej – to wszystko sprawia, że książkę czyta się z szeroko otwartymi oczami, nie bacząc na późną porę i zmęczone oczy. Shannon już dawno trafiła do grona moich ulubionych pisarzy, a teraz tylko umocniła swoją pozycję i wywołała u mnie jeszcze większe zniecierpliwienie, bo znowu musze czekać na kolejną część! Mam nadzieję, że tym razem nie będzie to tak długi okres czasu.
Początek książki to płynna kontynuacja zakończenia pierwszego tomu. Akcja wraz z pędzącym pociągiem od razu nabiera tempa. Znowu powracamy na ulicę Londynu, a Paige powtórnie przyjmuję rolę Bladej Śniącej. Jednak wszystko się zmienia. Pierwsza część to snucie planów, wyczekiwanie bohaterki na znak ze strony Naczelnika oraz ponowne ukazanie nam reguł, którymi rządzi się Sajon. Poznajemy więcej jasnowidzów, wchodzimy w mroczny świat Syndykatu, w którym toczy się brutalna i pełna intryg gra. Autorka przedstawia nam jeszcze raz to uniwersum, dając możliwość poznać postaci, które w pierwszym tomie zeszły trochę na dalszy plan. Istotna staje się więź Paige z jej mini-lordem, to jak wygląda hierarchia gangów i czym dokładnie jest Eteryczne Towarzystwo. Przyznam, że czekałam na większy rozwój akcji, a właściwie na pojawienie się Refaitów. I stało się! Historia nabrała rozpędu i nikt nie mógł mnie już z niej wyrwać.
Byłam zawiedziona tym, że tak długo odwlekano „Zakon Mimów”, jednak autorka tłumaczyła się, że chce dopracować tę część, dlatego też premiera się przeciągnie. Była to dobra decyzja. Jak już wspomniałam, głównym autem książki jest szczegółowo przedstawiony świat. Drobiazgowa i dopieszczona fabuła – od dużej liczby bohaterów, po wspaniale ukazany Londyn, jego podziemia oraz samą historię jasnowidzów, która zostaje bardziej rozwinięta, tak samo zresztą jak losy Refaitów oraz Emmitów. Mam wrażenie, że ten tom jest wciąż niejakim epilogiem do właściwiej historii – Shannon dopiero się rozkręca, tym razem skupiła się na dobrym oddaniu całego uniwersum, przez co w następnym będzie mogła skoncentrować się na posunięciu akcji do przodu.
Książkę czyta się szybko, mimo że jest naprawdę pokaźna, to język i lekkość pióra autorki oraz sama fabuła sprawia, że nie można się od niej oderwać. Narracja pamiętnikarska, jednak bardzo subtelna, poznajemy myśli bohaterki, jej uczucia, przy szybko toczącej się akcji, zmieniających się sceneriach oraz cały czas przemycanych informacjach odnoście Sajonu, jego historii, czy gangów. Autorka, co jakiś czas przytacza cytaty z literatury groszowej, a właściwie z broszury, którą pewnie kojarzycie z pierwszego tomu. Książka podzielona jest na trzy części, zawiera także mapy, rozpiskę członków Eterycznego Stowarzyszenia, kategorii jasnowidzenia, jak i niezwykle przydatny słowniczek, który radzę przeczytać na samym początku, aby nie pogubić się w licznych określeniach. Jeśli boicie się, że nie pamiętacie już fabuły z pierwszego tomu, a nie macie jak sobie jej przypomnieć, to w pierwszych rozdziałach Shannon sprytnie nakreśla, to, co działo się w „Czasie Żniw” – Paige opowiada swoim przyjaciołom, co ją spotkało, przez co nie gubimy się w powieści i natłoku informacji.
Pewnie jesteście ciekawi, czy Shannon skupiła się na wątku romantycznym? Czytając będziecie zaskoczeni rozwojem akcji. Podoba mi się, że na pierwszym miejscu Paige stawia walkę o ujawnienie informacji o Refaitach, że nie jest ona nawiną postacią, ale silną, zdeterminowaną i trochę szorstką. Nie jest typem kwiecistego mówcy, jak i przestraszoną dziewczyną, ale w pewnym sensie stała się wojowniczką. To dziewczyna pewna siebie, swoich umiejętności, ale wciąż została w niej miękkość, współczucie i umiejętność radzenia sobie z ludźmi. Shannon udało się stworzyć charyzmatyczną główną postać, przy równoczesnym nie robieniu z niej kolejnej idealnej, schematycznej Mary Sue. Autorka wykorzystała także potencjał innych bohaterów, jak choćby Nicka, przyjaciela Paige, czy Jaxona. Kunsztem jest zbudować ciekawy świat, dobrze go dopracować, ale jeszcze lepiej, gdy autor potrafi wypełnić go pełnokrwistymi bohaterami.
Oprawa „Zakonu Mimów” jest wspaniała, od pięknej okładki, która przyciąga swoją czerwienią, po bardzo przydatne dodatki w postaci map, ale także zaproszenia od Eterycznego Stowarzyszenia, które zostały ładnie wydrukowane oraz wiele więcej. Widać, że seria jest dopieszczona przez grafików, tłumacza, jak i cały zespół – zachowuje spójność z pierwszym tomem, o co często walczą fani wielu serii.
Bezmyślne ćmy, lecące do płomieni waszej mądrości.
To jedna z książek, które bronią się same – swoją fabułą, ukazanym światem, emocjami i dreszczykiem niepokoju, który czuje się podczas jej czytania. Mroczny i nieposkromiony Londyn. Jasnowidze i ich wojna o władzę. I coś większego, co czai się cały czas z boku, ale wiemy, że zaraz, zaraz może zaatakować… Polecam „Zakon Mimów” wszystkim, którzy zafascynowali się pierwszym tomem i którzy chcą widzieć, jak dalej potoczyły się losy Paige oraz jej przyjaciół. Nie jest to łatwy świat, ale pełen goryczy i brutalności, dlatego nie spodziewajcie się też lekkiej lektury – to książka z dużą ilością akcji, krwi, zjawisk nadprzyrodzonych oraz ciągłej walki. Podczas czytania z pewnością będziecie mieć nadszarpnie nerwy do samego końca!
Ocena: 5/5
Recenzowała: Gaba
Za możliwość przeczytania książki dziękuję:
INFORMACJE:
Rok wydania: 2015
Wydawnictwo Sine Qua Non
Seria The Bone Season [Czas Żniw] #2
Kategoria: fantastyka, science fiction
Liczba stron: 544
The following two tabs change content below.

Po zmierzchu - Alexandra Bracken

by 20:21


Premiery tej książki nie mogłam się doczekać. Od samego początku śledziłam „Mroczne Umysły”, nawet jedna z moich pierwszych recenzji na blogu dotyczy właśnie tej pozycji. Czytając trylogię, miałam to specyficzne uczucie zżycia się z bohaterami, które naprawdę rzadko mi się zdarza. Ruby, Liam, Pulpet, Zu – skradli moje serce i na samym końcu było mi po prostu smutno, że to już koniec.
Ruby odnalazła przyjaciół, jak i innych ocalałych. Razem planują ruch oporu. Ich celem jest wyzwolenie obozów i ujawnienie prawdy o tym, jak państwo terroryzuje dzieci. Czy uda im się pokonać sieć intryg i kłamstw? Zbudować silną armię, która zburzy mury obozów?
To zdecydowanie najbardziej emocjonująca część. Akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Świetnie budowane napięcie. Autorka gra na uczuciach bohaterów, fabuła jest nieprzewidywalna i cały czas czujemy, że zaraz coś się wydarzy. Zadajemy sobie pytanie: przeżyją, czy jednak przeciwstawią się systemowi? Ruby wie, że jest silna, dzięki swojej mocy panowania nad umysłami może zdziałać wiele przeciwko wrogowi.
Czerń jest kolorem pamięci. 
Czerń to nasz kolor.
Jedyny, którego użyją, by opowiedzieć naszą historię.
Relację pomiędzy Ruby, a jej przyjaciółmi coraz bardziej się komplikują. Największą frustrację wywoływał u mnie jej związek z Liamem, to jak oboje stąpali po cienkiej linii i do samego końca nie było wiadomo, czy będą razem.
Bracken wzięła dobry przykład z Suzanne Collins, jeśli chodzi o świetne budowanie psychologii w książce. Po postaciach widać, że wiele już przeszyły, zmagając się z brutalnymi wspomnieniami, jak i pamięcią o zmarłych bliskich oraz kompanach, których nie udało się uratować. Byli torturowani, poniżani, śledzeni i łapani niczym dzikie zwierzęta. Nagle muszę zacząć sobie ufać nawzajem, zjednoczyć siły i przeciwstawić się wrogowi. Mimo tego, co już ich spotkało wciąż mają nadzieję na lepsze jutro.
W „Po zmierzchu” jest wiele emocji, czytając, nieraz miałam gulę w gardle, a końcówka całkiem mnie rozbiła.Autorka oddała autentyczność tego brutalnego świata, ale najważniejsze jest to, że udało jej się zbudować charakterystyczne postaci, z wyrazistą osobowością i charyzmą, które z łatwością jesteśmy sobie wyobrazić. Jest wiele książek, wielu bohaterów, ale tylko nielicznych się zapamiętuje. Bracken wykorzystała ich potencjał, nie pomijając nawet dalszoplanowych postaci, które również świetnie zarysowała. To największy atut tej książki, przywiązujemy się do Ruby i jej przyjaciół, razem z nimi przeżywamy wszystkie trudności, cieszymy się i płaczemy. Podobne odczucie miałam przy wspomnianych „Igrzyskach Śmierci”, a dokładniej ostatnim tomie, czyli „Kosogłosie” – Katniss była równie rozbita psychiczne, co Ruby, więc tym bardziej ta emocjonalność fabuły została podwyższona. Dużym plusem są też czarne charaktery – genialnie zbudowana osobowość Clany’ego. Jest jeszcze bardziej tajemniczy, złowrogi i nieprzewidywalny. Bez niego ta książka nie byłaby taka sama. Następnie istotne jest także rozwinięcie wątku Cole’a, który w „Nigdy nie gasną” był raczej na uboczu, a tutaj stał się jednym z liderów. Jestem pod wrażeniem, że autorka nie pogubiła się w tak licznym gronie bohaterów, które wprowadziła do swojej powieści.
- Czyżbyś opuścił zastępy realistów?
- Pieprzyć realistów. Wstępuję w szeregi ryzykantów.
W końcu całe uniwersum nabrało kształtu. Dotychczas mieliśmy trochę poszarpany obraz, a „Po zmierzchu” ukazało drobiazgowość tego świata. Autorka przedstawiła Stany Zjednoczone oraz rząd, który odpowiedzialny jest za stworzenie obozów. Nie skupiała się wyłącznie na aktualnych problemach i przeciwnościach losu bohaterów, ale właśnie na ich otoczeniu. Pokazując przyczynę wyjątkowych zdolności dzieci, dała nam także realny obraz skłóconego świata, który stoi na krawędzi. Zadała także głębsze pytanie, jak współczesny i rozwinięty kraj mógł dopuścić do takiego traktowania swoich obywateli? Czy żyjemy tylko w pozornie bezpiecznym świecie? Bracken nie napisała otwartego zakończenia, doprowadzając historię do końca (dzięki jej za to! Nic nie jest gorsze niż urwanie książki w pół zdania), ale zostawiła też dla czytelnika kilka ważnych kwestii do rozważenia. Widać, że włożyła sporo pracy w tę powieść – nie dość, że postaci są wyjątkowo dobrze dopracowane, to cała fabuła opiera się na wielu szczegółach, licznych wątkach pobocznych, które są charakterystyczne dla tej autorki, jak i szybko pędzącej akcji, która nie pozwala odetchnąć nawet na moment.
Emocję, niebezpieczeństwo i walka – to wielowymiarowa powieść, dlatego też tak dobrze się ją czyta. Język jest lekki, a fabuła swobodnie prowadzona. Narracja wciąż ta sama, bo pamiętnikarska. To kolejna książka, w której mi to nie przeszkadza, bo świetnie została oddana psychologia bohaterki. Historia jest dynamiczna, pełna niespodziewanych zwrotów akcji oraz zaskakujących decyzji postaci.
Kiedy przywieziono nas do Thurmond, padał deszcz.
Kiedy z niego wychodziłam, też padało.
Cieszę się, że wydawnictwo zdecydowało się na tytuł „Po zmierzchu”. Mam trochę inne zdanie o okładce, która zupełnie mi się nie podoba. Jest zbyt młodzieżowa i przez to niezbyt uniwersalna – dojrzalszy czytelnik prawdopodobnie odpuściłby sobie lekturę tej pozycji. Wydaję mi się, że jest też słaba graficznie, nie trafia w moją estetykę i szkoda, bo pozostałe oprawy były lepsze. To klasyczny przykład – nie wolno oceniać książki po okładce! W tym przypadku to zdecydowanie najlepsza i najbardziej szczegółowo dopracowana część „Mrocznych Umysłów”.
Jestem trochę zdołowana, że to już koniec serii. Ale była to wielka przygoda, śledziłam powstawanie tych książek, ich promocję i cieszyłam się samym czekaniem na następny tom. Polecam wszystkim fanom dystonii, fantastyki, pozycji postapokaliptycznych, sensacyjnych i takich, które ukazują błędy systemu. Warto, naprawdę warto sięgnąć po trzecim tom „Mrocznych Umysłów”!
Ocena: 4,5/5
Recenzowała: Gaba
INFORMACJE:
Rok wydania: 2015
Wydawnictwo Otwarte
Seria Mroczne Umysły, tom 3
Kategoria: fantastyka, dystopia
Liczba stron: 480
Gabriela Rutana & Sylwia Czekańska. Obsługiwane przez usługę Blogger.