Zakon Mimów - Samantha Shannon. Odetnę sznurki marionetkom!



„Czas Żniw” był moim literackim odkryciem, przeczytałam tę książkę jednym tchem i z ogromną ciekawością czekałam na kontynuację. Nie zawiodłam się. „Zakon Mimów” poziomem dorównuje pierwszej części, gwarantując szybką i zaskakującą akcję, skomplikowany, pełen szczegółów świat oraz brutalne prawa, jakimi się on rządzi. W centrum tego wszystkiego nie ma już zagubionej dziewczyny, a jest Śniący Wędrowiec, Paige, której celem jest zgładzenie Sajonu.
Ucieczka z Szeolu I nie kończy się dobrze, tylko garstce udaje się uzyskać schronienie w Londynie. Paige, a właściwie Blada Śniąca, faworyta Białego Spoiwa z I-4 powinna odzyskać swoją pozycję wśród gangów i stworzyć plan zmierzenia się z Sajonem oraz Nashirą Sargas. Aby zniszczyć Szeol I – obóz, gdzie więzieni i traktowani z wielkim okrucieństwem są jasnowidze, musi przekazać społeczeństwu informację o istnieniu Refaitów oraz Emmitów. Jedynym wyjściem jest zwołanie Eterycznego Stowarzyszenia składającego się na przywódców przestępczego Syndykatu. Na swojej drodze napotyka wiele problemów, w tym same gangi, cały czas knujące, chcące pieniędzy i władzy. Trudno jej wyrwać się spod rządów swojego mini-lorda, Jaxona. Dodatkowo Refaici próbują ją powstrzymać. Z zewsząd ktoś na nią poluje, ulice są niebezpieczne, dawne kryjówki także. Paige musi podjąć decyzję, czy podoła jako liderka rebelii przeciwko Sajonowi? Tym bardziej, że wrogów ma wiele, jest także najbardziej poszukiwaną osobą w całym Londynie. Ta walka będzie naprawdę trudna.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co stworzyła Shannon. Czekałam dwa lata na tę książkę – na jej temat przeprowadziłam wiele dyskusji, wyczekiwałam na informacje odnośnie premiery i sama jestem zdziwiona tym, jak bardzo wsiąkłam w mroczny i niebezpieczny Londyn, świat Jasnowidzów, posągowych Refaitów oraz wojny o wolność. „Zakon Mimów” to niesamowita przygoda, autorka stworzyła tak wyrazisty obraz tego uniwersum, że bez problemu możemy sobie je wyobrazić. Pomysł, szczegóły, jak ukazanie Londynu, jego ulic i sekretów, Eterycznego Stowarzyszenia i zasad na podstawie, których działa, drobne zwyczaje, czy zwroty po irlandzku wplecione w fabułę, nazwy wymyślone przez autorkę lub też zapożyczone z dziewiętnastowiecznego slangu podziemia przestępczego Londynu, jak i wiele więcej – to wszystko sprawia, że książkę czyta się z szeroko otwartymi oczami, nie bacząc na późną porę i zmęczone oczy. Shannon już dawno trafiła do grona moich ulubionych pisarzy, a teraz tylko umocniła swoją pozycję i wywołała u mnie jeszcze większe zniecierpliwienie, bo znowu musze czekać na kolejną część! Mam nadzieję, że tym razem nie będzie to tak długi okres czasu.
Początek książki to płynna kontynuacja zakończenia pierwszego tomu. Akcja wraz z pędzącym pociągiem od razu nabiera tempa. Znowu powracamy na ulicę Londynu, a Paige powtórnie przyjmuję rolę Bladej Śniącej. Jednak wszystko się zmienia. Pierwsza część to snucie planów, wyczekiwanie bohaterki na znak ze strony Naczelnika oraz ponowne ukazanie nam reguł, którymi rządzi się Sajon. Poznajemy więcej jasnowidzów, wchodzimy w mroczny świat Syndykatu, w którym toczy się brutalna i pełna intryg gra. Autorka przedstawia nam jeszcze raz to uniwersum, dając możliwość poznać postaci, które w pierwszym tomie zeszły trochę na dalszy plan. Istotna staje się więź Paige z jej mini-lordem, to jak wygląda hierarchia gangów i czym dokładnie jest Eteryczne Towarzystwo. Przyznam, że czekałam na większy rozwój akcji, a właściwie na pojawienie się Refaitów. I stało się! Historia nabrała rozpędu i nikt nie mógł mnie już z niej wyrwać.
Byłam zawiedziona tym, że tak długo odwlekano „Zakon Mimów”, jednak autorka tłumaczyła się, że chce dopracować tę część, dlatego też premiera się przeciągnie. Była to dobra decyzja. Jak już wspomniałam, głównym autem książki jest szczegółowo przedstawiony świat. Drobiazgowa i dopieszczona fabuła – od dużej liczby bohaterów, po wspaniale ukazany Londyn, jego podziemia oraz samą historię jasnowidzów, która zostaje bardziej rozwinięta, tak samo zresztą jak losy Refaitów oraz Emmitów. Mam wrażenie, że ten tom jest wciąż niejakim epilogiem do właściwiej historii – Shannon dopiero się rozkręca, tym razem skupiła się na dobrym oddaniu całego uniwersum, przez co w następnym będzie mogła skoncentrować się na posunięciu akcji do przodu.
Książkę czyta się szybko, mimo że jest naprawdę pokaźna, to język i lekkość pióra autorki oraz sama fabuła sprawia, że nie można się od niej oderwać. Narracja pamiętnikarska, jednak bardzo subtelna, poznajemy myśli bohaterki, jej uczucia, przy szybko toczącej się akcji, zmieniających się sceneriach oraz cały czas przemycanych informacjach odnoście Sajonu, jego historii, czy gangów. Autorka, co jakiś czas przytacza cytaty z literatury groszowej, a właściwie z broszury, którą pewnie kojarzycie z pierwszego tomu. Książka podzielona jest na trzy części, zawiera także mapy, rozpiskę członków Eterycznego Stowarzyszenia, kategorii jasnowidzenia, jak i niezwykle przydatny słowniczek, który radzę przeczytać na samym początku, aby nie pogubić się w licznych określeniach. Jeśli boicie się, że nie pamiętacie już fabuły z pierwszego tomu, a nie macie jak sobie jej przypomnieć, to w pierwszych rozdziałach Shannon sprytnie nakreśla, to, co działo się w „Czasie Żniw” – Paige opowiada swoim przyjaciołom, co ją spotkało, przez co nie gubimy się w powieści i natłoku informacji.
Pewnie jesteście ciekawi, czy Shannon skupiła się na wątku romantycznym? Czytając będziecie zaskoczeni rozwojem akcji. Podoba mi się, że na pierwszym miejscu Paige stawia walkę o ujawnienie informacji o Refaitach, że nie jest ona nawiną postacią, ale silną, zdeterminowaną i trochę szorstką. Nie jest typem kwiecistego mówcy, jak i przestraszoną dziewczyną, ale w pewnym sensie stała się wojowniczką. To dziewczyna pewna siebie, swoich umiejętności, ale wciąż została w niej miękkość, współczucie i umiejętność radzenia sobie z ludźmi. Shannon udało się stworzyć charyzmatyczną główną postać, przy równoczesnym nie robieniu z niej kolejnej idealnej, schematycznej Mary Sue. Autorka wykorzystała także potencjał innych bohaterów, jak choćby Nicka, przyjaciela Paige, czy Jaxona. Kunsztem jest zbudować ciekawy świat, dobrze go dopracować, ale jeszcze lepiej, gdy autor potrafi wypełnić go pełnokrwistymi bohaterami.
Oprawa „Zakonu Mimów” jest wspaniała, od pięknej okładki, która przyciąga swoją czerwienią, po bardzo przydatne dodatki w postaci map, ale także zaproszenia od Eterycznego Stowarzyszenia, które zostały ładnie wydrukowane oraz wiele więcej. Widać, że seria jest dopieszczona przez grafików, tłumacza, jak i cały zespół – zachowuje spójność z pierwszym tomem, o co często walczą fani wielu serii.
Bezmyślne ćmy, lecące do płomieni waszej mądrości.
To jedna z książek, które bronią się same – swoją fabułą, ukazanym światem, emocjami i dreszczykiem niepokoju, który czuje się podczas jej czytania. Mroczny i nieposkromiony Londyn. Jasnowidze i ich wojna o władzę. I coś większego, co czai się cały czas z boku, ale wiemy, że zaraz, zaraz może zaatakować… Polecam „Zakon Mimów” wszystkim, którzy zafascynowali się pierwszym tomem i którzy chcą widzieć, jak dalej potoczyły się losy Paige oraz jej przyjaciół. Nie jest to łatwy świat, ale pełen goryczy i brutalności, dlatego nie spodziewajcie się też lekkiej lektury – to książka z dużą ilością akcji, krwi, zjawisk nadprzyrodzonych oraz ciągłej walki. Podczas czytania z pewnością będziecie mieć nadszarpnie nerwy do samego końca!
Ocena: 5/5
Recenzowała: Gaba
Za możliwość przeczytania książki dziękuję:
INFORMACJE:
Rok wydania: 2015
Wydawnictwo Sine Qua Non
Seria The Bone Season [Czas Żniw] #2
Kategoria: fantastyka, science fiction
Liczba stron: 544
The following two tabs change content below.

Brak komentarzy

Nowy komentarz? Super! Dziękujemy! :-)

Gabriela Rutana & Sylwia Czekańska. Obsługiwane przez usługę Blogger.