Stinger. Żądło namiętności, Mia Sheridan – daj się uwieść!

by 18:03

To moja pierwsza książka tej autorki i jestem mile zaskoczona! „Stinger” jest gatunkowym misz maszem, połączeniem gorącego romansu, powieści sensacyjnej i obyczajowej. Myślałam, że cała akcja skoncentruje się na wątku romantycznym – okazało się, że nie jest to kolejny stereotypowy erotyk, gdzie postaci w każdej sekundzie swojego życia myślą o seksie. „Stinger” to dużo więcej, książka ma dosyć rozbudowaną fabułę, jak i świetnie wykreowanych bohaterów. Wniosek mam taki, Mia Sheridan zasłużenie zapracowała na swoją pozycję pisarki bestsellerów.
Poznają się w hotelu. Wydaje się Wam to przewidujące? Nic w tej książce takie nie jest! Los bywa przewrotny, nasze plany mogą w okamgnieniu ulec zmianie. Grace przyjechała do Las Vegas na konferencję branżową dla studentów prawa. Już w pierwszym dniu poznaje przystojnego i czarującego Carsona Stingera, heteroseksualnego aktora z branży erotycznej. Grace jest kobietą mocno stąpającą po ziemi, która nie daje się porwać spontanicznym akcjom, dlatego przeżywa ogromny szok, gdy przekonuje się, że Carson… tak cudownie całuje. I równie trudno jej z tego zrezygnować. Oboje spędzają ze sobą upojny weekend. Ta dwójka całkowicie różni się od siebie, Carson nie snuje planów na przyszłość, żyje chwilą, a Grace ma wszystko poukładane i zaplanowane. Jednak coś ich ciągnie do siebie i po rozstaniu nie mogą przestać o sobie myśleć.
Spotykają się po kilku latach. I wówczas ich sytuacja życiowa wygląda całkowicie inaczej – Stinger służy w armii USA, a Grace jest poważną panią prokurator. Tym razem nie mogą zrezygnować z szansy bycia razem, chociaż na pewno nie będzie im łatwo.
Pamiętacie cytat z Forresta Gumpa „Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz, na co trafisz”? Ta książka od razu skojarzyła mi się z tą popularną frazą. Autorka ukazuje dwóję ludzi całkowicie różnych, pochodzących z odrębnych światów i równocześnie przekazuje nam pewną myśl, że mimo usilnych starań nie jesteśmy w stanie zaplanować swojego życia.
Jestem fanką tej pary. W końcu mogę poczytać o oryginalnych bohaterach, o czymś, co mnie trochę zszokuje i wprawi w zaskoczenie. Podoba mi się, że Grace i Carson uzupełniali się nawzajem, ona pokazała mu, że może więcej osiągnąć niż łatwe pieniądze z filmów porno, a on przekonał ją, że musi słuchać głosu serca i od czasu do czasu zaryzykować. Nie byli przesłodzeni, powiedziałabym nawet, że podchodzili do życia i wzajemnych stosunków całkiem racjonalnie. Rozstali się, poukładali swoje sprawy i ponownie spróbowali, tym razem na poważnie. Podoba mi się, że autorka wykreowała dojrzałe postaci, ale też dające ponieść się chwili. Sheridan ufundowała nam szczęśliwe zakończenie, ale nie wyobrażam sobie, że „Stinger” mógłby skończyć się w jakiś inny sposób.
Przyznam, że na początku sądziłam, że będzie to kolejna relacja oparta na „on pokaże jej kilka trików w łóżku i przez całą książkę nie będą opuszczać pokoju hotelowego”. Jak duże było moje zaskoczenie! Powinnam dostać po głowie, że tak powierzchownie oceniłam tę powieść. „Stinger” wyróżnia się ciekawą fabułą, autorka przedstawiła zarówno losy Grace, jak i Carsona, przez co ani trochę nie nudziłam się podczas czytania. I co ważne, Sheridan zajęła się kontrowersyjnym zagadnieniem, jakim jest branża porno. Jak oceniać ludzi, którzy pracują lub też pracowali przy kręceniu filmów pornograficznych? W jaki sposób osoba, która w przeszłości występowała w tego rodzaju produkcjach radzi sobie z plotkami czy opinią ludzi na swój temat? Jak przygotować dziecko, na to, że tatuś był heteroseksualnym aktorem? Pisarka skłania nas do myślenia, jak i do zastanowienia się nad losem tych, którzy tworzą tę branżę i potem muszą sobie z tym poradzić. Podoba mi się, że Sheridan poprzez historię Stingera udowadnia, że ci ludzie mogą pozytywnie wpłynąć na swoje życie.
Sheridan w swojej książce postawiła na ważne i kontrowersyjne tematy. Kolejnym wątkiem, który pojawia się na końcu powieści, jest handel żywym towarem. Wielkie ukłony dla pisarki, że poprzez swoje książki chce pomóc kobietom, jak i uświadomić innym ludzi, że to problem wciąż obecny na świecie. Motyw skrzywdzonych kobiet wywołuje poruszenie i nadaje tej powieści głębszego sensu – jak już wspomniałam, nie jest to pusty romans, ale książka, która ma wiele do przekazania.
Dużą zaletą „Stingera” oprócz samej fabuły jest styl, jakim jest napisany. Może to też dzięki samemu tłumaczeniu, ale Sheridan pisze lekko i tak, że trudno nadążyć z przewracaniem kartek. Narrację mamy pierwszoosobową, z tym że historia ukazana jest z dwóch perspektyw: Grace i Carsona. Książka podzielona jest na cztery części, co związane jest z pewnym znakiem zodiaku (duży plus za wplecenie tego motywu). Powieść jak już wiecie, toczy się w odstępach czasu – wzmacnia to napięcie i sprawia, że czekamy na nowy rozdział i zarys tego, co nowego wydarzyło się u Grace czy Carsona. Pozostając przy technicznych kwestiach, raz mignął mi niepotrzebny przecinek, który zaplątał się przed akapitem, ale to pewnie kwestia druku lub niedopatrzenia podczas korekty.
Co mi przeszkadzało? Czasem jestem nieco przyziemna i miejscami historia wydawała mi się za bardzo oderwana od rzeczywistości. Po prostu zbyt wiele rzeczy wydarzyło się w jednej książce. Od samego początku wiedzieliśmy też, że Grace i Carson na końcu będę razem. Przyznam się, że ostatnio wolę książki, gdzie do samego finału nie jestem w stanie stwierdzić, kto z kim stworzy parę.
Podsumowując, to książka dla kobiet lubiących romanse z mądrą i inspirującą fabułą, dających trochę więcej niż mocne wrażenia ze scen plus osiemnaście. Po zakończeniu tej książki dołączam do grona fanek Mii Sheridan i zabieram się za jej kolejną powieść, która czeka na mojej półce, czyli „Narodziny odwagi. Calder” (premiera w czerwcu!).
Ocena: 4/5
Recenzja: Gabriela Rutana
Za możliwość przeczytania książki dziękuję, 
INFORMACJE: 
Rok wydania: 2016
Wydawnictwo: Helion/Septem
Cykl: Stinger, #1
Tłumaczenie: Marta Czub
Kategoria: romans, powieść obyczajowa
Liczba stron: 408

To skomplikowane. Julie, Jessica Park – musisz ją mieć!

by 18:07

Przyznam, że nie byłam przygotowana na tę książkę. Nie sądziłam, że będzie aż tak dobra. Okładka sugeruje powieść typowo młodzieżową. „To skomplikowane” przerosło moje oczekiwania, pochłonęłam tę pozycję w przeciągu jednej nocy i cały czas nie mogę otrząsnąć się z szoku, że to tak mocna i przejmująca książka. Premiera niebawem, bo 11 maja!
Czasem życie daje nam popalić. Wybieramy się na studia, rezerwujemy sobie przyjemne mieszkanie, po czym okazuje się, że lądujemy na ulicy. Dosłownie. Właśnie to spotkało Julie, początkującą studentkę. Na szczęście uratowała ją przyjaciółka mamy, która pozwoliła dziewczynie zatrzymać się na jakiś czas w swoim domu. Dodajmy na to, dziwnym, zamieszkałym przez: jednego nerda, który cały swój czas poświęca na naukę, nastolatkę z bardzo specyficznym zwyczajem i rodzicami, których wiecznie nie ma. A! Jest jeszcze Finn – Julie nigdy go nie widziała, ale przez przypadek… zakochała się w nim. Łączą ich długie rozmowy prowadzone przez czat, które umilają jej pobyt w domu Watkinsów.
Julie zaczyna swoją dziwną przyjaźń z Mattem, kujonem noszącym oryginalne koszulki, jak i wciąga się w internetowy romans z Finnem, który jest zabawny i interesujący. Równocześnie próbuje pomóc Celeste, najmłodszej członkini rodziny, mającej wyraźne problemy z otworzeniem się na świat.
Jedno muszę przyznać,  książka nosi tytuł „To skomplikowane” z wyraźnego powodu – ta historia naprawdę jest poplątana i trudna do rozgryzienia. Julie wprowadzając się do domu Watkinsów, zaczyna powoli odkrywać ich sekrety, które prowadzą ją do bolesnej tajemnicy ukrywanej przez rodzinę. Relacje między bohaterami są złożone, pełne niedopowiedzeń i ukrytych znaczeń. Bohaterka cały czas stara się rozgryźć, co wydarzyło się w tym domu, a my razem z nią trwamy w napiciu i oczekiwaniu na wielki finał.
Naprawdę nie spodziewałam się tak ciekawej książki! Zaczęłam ją czytać i nagle… nie wiadomo kiedy dotarłam do ostatniej strony. Nawet nie wiem, od czego zacząć! Chyba od najlepszego, czyli wątku miłosnego, który mnie zachwycił, porwał i pozostawił z niedosytem. Bo chcę więcej! Po raz pierwszy w książce młodzieżowej nie byłam pewna z kim zwiąże się główna bohaterka. Autorka wprowadziła takie zamieszanie, tak mnie zdezorientowała, że końcówkę dosłownie pożarłam. I to z wypiekami na policzkach.
Co mnie urzekło? Inteligentni, wyraziści bohaterowie, których z każdym rozdziałem się odkrywa coraz bardziej.Od razu wzbudzają sympatię, ale także czasem irytację, aby zaraz na nowo rozczulić i wywołać uśmiech u czytelnika. Julie to z jednej strony wygadana, pewna siebie, dowcipna i wrażliwa dziewczyna. Bywa też uparta, wścibska i wredna. Jest dziewczyńska, lubi sukienki, przesłodzoną kawę i swoje podręczniki – widać, że autorka nie chciała na siłę robić ze swojej postaci autsajderki czy buntowniczki. To normalna dziewczyna, co stanowi świetny kontrast względem rodziny, z którą przyszło jej mieszkać. Matt z kolei to zagadka, czasem jest gburowaty i zamknięty w sobie, aby zaraz zaskoczyć czymś pozytywnym. Park nie stworzyła z niego oczywistego ciacha, za którym czytelniczki będą zaraz szaleć. Przeciwnie, wykreowała trochę dziwnego geeka, którego osobowość odkrywa się wraz z toczącą się fabułą. Jestem pod wrażeniem, że nie podała nam tej postaci na talerzu, oczywistej pod względem cech pozytywnych i negatywnych, ale formowała ją powoli i konsekwentnie.
Od razu też pomyślałam, że powieść Park przypomina mi trochę „Megan. Przewodnik po chłopcach” Katie Brian, książkę, która wzbogaciła moje nastoletnie życie. W obu pozycjach występują podobne motywy.
Styl książki jest lekki, bardzo szybko się ją czyta. Niektóre wyrażenia są bardzo młodzieżowe, język miejscami jest luźny i swobodny, ale przy niektórych postaciach i ich wypowiedziach zmienia się na bardziej formalny. Narrację mamy trzecioosobową, jednak ukazana jest tylko i wyłącznie perspektywa Julie. Rozdziały poprzedzone są ciekawym dodatkiem, czyli statusami publikowanymi przez bohaterów na Facebooku. To zabawny i skłaniający do myślenia zabieg, gdyż statusy zawierają wiele odniesień do samej fabuły, jak i literatury czy popkultury. Nawiązania do innych książek lub piosenek występują również w samej fabule, co jest kolejną zaletą książki. Niektóre dialogi wywołały u mnie parsknięcie śmiechu, dlatego bądźcie przygotowani na inteligentny humor, komiczne sytuacje i dużo scen, które ściskają za serducho.
Książka ma w sobie ciepło, które zostaje jeszcze długo po jej przeczytaniu. To mądra historia, byłam zdziwiona, że powieść młodzieżowa może być tak dojrzała w swoim przekazie. Prawdopodobnie przeczytam „To skomplikowane” jeszcze raz, bo do takich książek zawsze lubię wracać. Polecam nie tylko młodzieży, ale także czytelnikom nieco starszym. Miejscami może jest trochę infantylnie, jednak uwierzcie, całościowo książka nadrabia postaciami oraz ciekawą historią, która ani na chwilę nie zanudza. Przeciwnie, wprowadza czytelnika w stan „Boże, co się dzieje!”.
Dodatkowo cieszy mnie, że autorka postawiła na pozytywną i energiczną główną bohaterkę. Szczerze mówiąc, miałam dość ponurych postaci kobiecych, które ciągle użalają się nad sobą, na swoim koncie mają mnóstwo traumatycznych przeżyć i tylko jakiś cudem są w stanie normalnie egzystować. Rynkowi wydawniczemu przyda się odpoczynek od bohaterek po przejściach.
Powieść Jessicy Park wywołała u mnie burzę emocji, jak i zachwyciła mnie swoim całokształtem. Czasem widzi się „to coś” w danej pozycji. I „To skomplikowane” posiada ten tajemniczy składnik, który sprawia, że nie można oderwać się od tej książki ani na chwilę. Polecam, bo ja wciąż pozostaje pod urokiem historii Julie i wciąż mam nadzieję, że autorka jakimś cudem napisze ciąg dalszy.
Ocena: 5/5
Recenzja: Gabriela Rutana (Gaba)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję, 
INFORMACJE:
Rok wydania: 2016
Wydawnictwo: OMG Books
Tłumaczenie: Joanna Dziubińska
Kategoria: młodzieżowa
Liczba stron: 320

Niebezpieczne kłamstwa, Becca Fitzpatrick – niebezpiecznie wciągająca!

by 18:13

Czytałam już wcześniej książki tej autorki. Po zakończeniu „Niebezpiecznych kłamstw” mogę stwierdzić jedno: to najlepsza powieść Fitzpatrick. Premiera już niedługo, bo 18 maja.
Jej imię zostało zmienione. Tożsamość wymazana. Przeniesiona w nieznane miejsce, musi zacząć żyć na nowo.
Stella, będąc świadkiem morderstwa, zeznaje przeciwko groźnemu przestępcy. W trosce o jej bezpieczeństwo zostaje objęta programem ochrony świadków i wywieziona do innej części kraju. Musi pożegnać się z chłopakiem, odstawić na bok plany dotyczące swojej edukacji i dosłownie zostać kimś innym. Życie dziewczyny diametralnie się zmienia. Nagle poznaje kogoś nowego, kogoś, kto wzbudza w niej uczucia, jakich dotąd nie znała. Przed nią stoi wiele wyzwań jak zaaklimatyzowanie się w miasteczku, znalezienie pracy i podjęcie ważnych decyzji. Ta książka to lekcja dla czytelników o przebaczeniu i zaufaniu.
Po raz pierwszy zetknęłam się z motywem bohaterki, która objęta zostaje programem ochrony świadków.Przyznam, że byłam bardzo ciekawa, jak autorka podejdzie do tego tematu. Bałam się, że fabuła będzie nierealistyczna i schematyczna. „Niebezpieczne kłamstwa” co prawda ocierają się trochę o pewien schemat, szczególnie w wątku miłosnym, jednak powieść tak niesamowicie mnie wciągnęła, że jestem w stanie przymknąć na to oko. Muszę patrzeć na tę pozycję przez prymat jej gatunku, to rodzaj powieści młodzieżowej, która rządzi się określonymi prawami: a więc musi być jakaś tajemnica, wielka miłość, pokrzywdzeni przez los młodzi ludzie i ciągle zmieniająca się akcja.
Co najbardziej mi się podobało? Zdecydowanie stopniowanie napięcia – cały czas miałam wrażenie, że wielki sekret Stelli się wyda i że jednak zostanie odnaleziona przez handlarzy narkotyków. Nie będę zdradzać Wam, jak to wszystko się potoczyło, ale przyznam, że autorka świetnie poprowadziła tę historię. Sam przyjazd dziewczyny do miasteczka, jej próby odnalezienia się w nowym miejscu – to wszystko po prostu świetnie się czytało i śledziło z zapartym tchem oraz zaciekawieniem.
Duży plus z mojej strony leci w stronę postaci wykreowanych przez Fitzpatrick. W końcu udało jej się stworzyć pełnowymiarowych bohaterów, również tych drugoplanowych. Zwykle w swoich książkach skupiała się na głównych postaciach, pomijając całą resztę. W „Niebezpiecznych kłamstwach” mamy małe miasteczko jako naszą główną scenerię oraz żyjących w nim ludzi, nadających mu pewnego charakteru oraz klimatu. Jestem w stanie wyobrazić sobie to miejsce, poczuć jego klimat. To ważne w przypadku książek młodzieżowych, w których autorzy często koncentrują się na problemach postaci, zapominając o przedstawieniu nieco szerzej środowiska, w jakim żyją bohaterowie.
Na szczególną uwagę zasługuje Chet Falconer, główna postać męska. Fitzpatrick udało się stworzyć bardzo charakterystycznego bohatera, charyzmatycznego, silnego, ale równocześnie bardzo ludzkiego. Nie przyczepiła mu na siłę łatki przystojniaka, chociaż z jego opisu wiemy, że wygląda całkiem dobrze. Autorka skupiła się na jego osobowości, tak, że wypełniał sobą każdą scenę, każdy dialog. Jestem pod wrażeniem, Chet zauroczył mnie podejściem do życia, nierobieniem problemu z wszystkiego i byciem w końcu zwykłym facetem, a nie wydmuszką mężczyzny idealnego. Co do Stelli, na początku może niektórych irytować swoim zachowaniem. Jest pewna siebie, trochę rozkapryszona. Jednak jestem w stanie zrozumieć jej zachowanie i dlatego też bardzo polubiłam tę postać. Chyba najbardziej ujęło mnie to, że nie jest nieśmiałą dziewczyną, ale wygadaną, niepoddającą się młodą kobietą. Nie rumieniła się za każdym razem, nie była typowo dziewczyńska, miała w sobie chłopczycę, która zamiast płakać w kącie, szła dalej i na przekór innym pokazywała, że sobie poradzi.
Okładka jest świetna i żałuję, że mam książkę w wersji PDF. Wydawnictwo Otwarte po raz kolejny wypuściło ciekawą oprawę, która od razu rzuca się w oczy i bezgłośnie woła: „kup mnie, kup mnie…”.
Wątek miłosny jest skomplikowany, pełen napięcia i tajemnic. Bardzo mi się ta mieszanka podoba. Czytając „Niebezpieczne kłamstwa” na pewno nie będzie się nudzić. Relacja między postaciami jest urocza, z pazurem, pełna przekomarzania się i ironicznego poczucia humoru, które uwielbiam. Tworzenie zabawnych dialogów jest chyba specjalnością autorki.
Rozczarowała mnie trochę końcówka. Sam wątek sensacyjny, w który zaplątani są handlarze narkotyków, policja i Stella, okazał się moim zdaniem zlekceważony. Tak jakby autorka śpieszyła się, aby wyjaśnić i zakończyć ten wątek. Brakowało mi jakiegoś ciągu dalszego, pokazania, że ta sytuacja jeszcze nie jest zakończona. Trochę za prosto wszystko zostało wyjaśnione i zamiecione pod dywan. Jestem też zła na Fitzpatrick za urwanie historii w najciekawszym momencie. Tej książce przydałby się porządny epilog.
Aby przeczytać „Niebezpieczne kłamstwa” wystarczył mi jeden wieczór oraz podróż autobusem do domu. Myślałam, że potraktuję tę książkę jako lekturę na weekend. Niestety wciągnęła mnie tak bardzo, że pochłonęłam ją wcześniej. Nie mogłam się powstrzymać.
W końcu przeczytałam powieść Beccy Fitzpatrick i mam wrażenie, że wszystko jest na swoim miejscu. Polecam szczególnie młodzieży, ale również nieco starszym czytelnikom. Książka pozwala oderwać się od rzeczywistości, porywa w niebezpieczny świat, pełen tajemnic, zakazanej miłości, przyjaźni i trudnych relacji rodzinnych. Przy „Niebezpiecznych kłamstwach” na przemian się śmiałam, wzruszałam i trwałam w napięciu, co też stanie się z moimi ulubionymi postaciami. Przeczuwam, że będzie to kolejny hit Wydawnictwa Otwarte, który warto mieć na swojej półce!
Ocena: 4,5/5
Recenzja: Gabriela Rutana (Gaba)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję, 
INFORMACJE:
Rok wydania: 2016
Wydawnictwo: Otwarte 
Tłumacz: Mariusz Gądek
Kategoria: młodzieżowa
Liczba stron: 424

Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie, Jessica Knoll – co kryje się za uśmiechem?

by 18:17

Wydaje Ci się, że ta książka jest o szczęśliwiej, zadowolonej z życia dziewczynie? Gdy zaczęłam czytać powieść Jessicy Knoll zastanawiałam się, jaką receptę na szczęście autorka chce nam przekazać? Kim tak naprawdę jest najszczęśliwsza dziewczyna na świecie?
Często, gdy natykamy się na książki, których kampania promocyjna została przeprowadzona z rozmachem – to nagle, zasiadając w ulubionym fotelu, z kubkiem kawy pod ręką i podekscytowaniem, bo w końcu ma się tą wychwalaną powieść, okazuje się, że my jakimś cudem nie dostrzegamy jej potencjału. I wtedy zastanawiamy się, czy z nami coś jest nie tak, czy z całą resztą, uważającą, że książka jest genialna. Przyznam, że sięgając po „Najszczęśliwszą dziewczynę na świecie” myślałam, że będzie to właśnie taki rodzaj powieści. Książkę polecała aktorka Reese Witherspoon, ostatnio nazywana ambasadorką czytania w USA, jak i wiele recenzentów czy portali. Czy więc warto mieć na swojej półce tę pozycję? Odpowiedź jest jedna: tak! Zdecydowanie tak!
Ani FaNelli w szkole średniej była ofiarą okrucieństwa, jednak w dorosłym życiu stała się wyrafinowaną, pewną siebie kobietą. Wszystko zaplanowała bardzo skrupulatnie: prestiżowa praca, perfekcyjny wygląd i drogie ubrania, narzeczony niczym z okładki magazynu. Jednak jej idealny świat zostaje zniszczony, gdy Ani postanawia wziąć udział w filmie dokumentalnym, opowiadającym o wydarzeniach sprzed czternastu lat. Ból i wspomnienia szybko do niej wracają, ale jest coś jeszcze – niebezpieczny sekret, o którym wie tylko Ani. Czy tajemnica zostanie odkryta przez innych? Co kryje się pod pozornym szczęściem?
Ta książka udowadnia, że czasem najbardziej szczęśliwe osoby są również najbardziej smutne. Czy sami nieraz śmialiśmy się, aby w głębi czekać na chwilę samotności i zrzucenie maski? Powieść Knoll opowiada o kreowaniu rzeczywistości przez nas samych, dopasowywaniu się do otoczenia i zatracaniu swojej własnej tożsamości. Pozycja ta pełna jest różnorodnych emocji, jednak od pierwszych stron dominuje w niej gorycz. Początek tylko trochę przygotowuje czytelnika na to, co czeka go dalej, czyli na wiele mocnych scen, wbijających w fotel i sprawiających, że później jeszcze długo „siedzą” nam one w głowie.
„Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie” wywołuje niepokój. Coś czai się w tej książce, coś mrocznego i niebezpiecznego. Największą jej zaletą jest właśnie psychologia bohaterów, jak i samej historii, która odkrywana jest przed nami etapami, a każdy z nich jest szokujący i przerażający. Dzięki tej powieści zainteresowałam się nurtem domestic noir, czyli psychologicznymi thrillerami, które skupiają się na postaci kobiecej. To wątek coraz bardziej popularny – literatura ma dosyć ułożonych i idealnych bohaterek, chcemy prawdziwych kobiet, wściekłych, mających swoją ciemną stronę. Bohaterki domestic noir są miłe, towarzyskie, potrafią ładnie się uśmiechać i dostosować do towarzystwa, jednak gdy nikt nie patrzy – piją, palą, mszczą się, złoszczą i przeklinają nie gorzej niż mężczyźni. W tym wszystkim kryje się mroczna prawda, tajemnica i lęki wielu kobiet, które często nawet we własnym domu nie czują się bezpiecznie. Mam wrażenie, że w końcu pisarze zauważyli potencjał postaci kobiecych i nareszcie mamy do czynienia z rosnącą popularnością takich tytułów, jak „Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie” oraz równie popularna „Zaginiona dziewczyna” Gillian Flynn czy „Ostre przedmioty”.
Jessica Knoll zadała sobie pytanie, co kryje się pod idealnym uśmiechem każdej kobiety? Szczęście? A może złość, gorycz, smutek? „Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie” jest autentyczna, pełna emocji oraz niepokoju. Autorka przyznała się, że w książce opisała własną historię – to świadectwo o tym, że można być równocześnie szczęśliwym i przerażająco smutnym. Okazuje się, że wszystko opiera się na pozorach. Pisarka porównuje siebie i swoją bohaterkę do nakręcanej lalki, która uśmiechnie się, gdy trzeba, jak i powie, to co oczekujesz. W końcu na rynku wydawniczym pojawiała się książka obnażająca prawdziwe uczucia wielu kobiet, zrzucająca maski. Knoll jest bardzo odważną kobietą, skoro napisała coś tak osobistego.
Muszę przyznać, że styl nie jest lekki, ale ciężki, pełen ironii i ukrytego przekazu. Można zauważyć przewagę opisów nad dialogami, wynika to z faktu, iż narracja jest pierwszoosobowa, prowadzona z punktu widzenia Ani. W ciekawy sposób skonfrontowane jest zachowanie bohaterki, jak i jej wewnętrzne przemyślenia.
Cały czas pozostaję pod wrażeniem tej powieści. Z pewnością teraz będzie mi się trudniej spało, bo wciąż będę myśleć o Ani i o tym, co przeszła. Nurt domestic noir to kolejny literacki smaczek, który mam zamiar głębiej poznać.
Tę książkę polecam przede wszystkim czytelnikom dorosłym. W „Najszczęśliwszej dziewczynie na świecie” znajdziecie drastyczne sceny, ostrzejszy język i trudną tematykę, wymagającą pewnej dojrzałości. Tytuł tej pozycji jest tajemniczy i porównuję go do pułapki – myśli się, że będzie to przyjemna powieść o szczęściu. Po pierwszym rozdziale okazuje się, że to mocna i wyrazista pozycja. Dajcie się zwieść Jessice Knoll tak samo, jak ja, a będziecie zaskoczeni, zaniepokojeni i równocześnie zachwyceni „Najszczęśliwszą dziewczyną na świecie”.
Dodam jeszcze, że coś przejmującego jest w dedykacji. Coś, co chwyta za serce i pozostawia gulę w gardle. Wielkie ukłony dla pisarki z mojej strony za tę książkę!
Ocena: 5/5
Recenzja: Gabriela Rutana (Gaba)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję, 
INFORMACJE:
Rok wydania: 2016 
Wydawnictwo Znak
Tłumaczenie: Dorota Pomadowska
Kategoria: thriller psychologiczny, kryminał
Liczba stron: 446
Gabriela Rutana & Sylwia Czekańska. Obsługiwane przez usługę Blogger.