„Ślepnąc od świateł” Jakub Żulczyk i HBO, czyli dlaczego czekam na serial bardziej niż na święta


Po obejrzeniu trailera pomyślałam „Boże, jakie to jest genialne. Wygląda jak produkcja Bonda, jak coś mega drogiego. Czy to aby na pewno polskie?”. Hipnotyzuje, przyciąga i wprawia w dziwny nastrój – buntu przeciwko rzeczywistości, ale też chęci oderwania się od swojego normalnego życia. Dlaczego najnowsza produkcja HBO jest warta obejrzenia nawet w ciemno?
Na podstawie książki
To już dobry, solidny argument. Serial powstał na podstawie powieści Jakuba Żulczyka, jednego z najciekawszych polskich autorów, który w swoich książkach szokuje i skłania do myślenia. Przeczytałam „Zrób mi jakąś krzywdę”, przeczytałam „Wzgórze Psów”, przede mną „Radio Armageddon” i właśnie „Ślepnąc od świateł”. Z tym ostatnim zrobię trochę na odwrót, bo pierwsze chcę obejrzeć serial, a później przeczytać książkę. Nie chcę sobie zepsuć seansu, bo zawsze mam nawyk porównywania i nie potrafię skupić się na bohaterach oraz samej historii.

Może za często do niej dzwoniłem. Może powiedziałem jej za wiele o sobie. Może popełniłem ten błąd, koszmarny błąd przytulania się do niej w środku nocy i słuchania, jak oddycha. Może pozwoliłem sobie za bardzo przy niej odpoczywać. Może po raz pierwszy w życiu od czegokolwiek się uzależniłem.

Bo serial tworzył Żulczyk
Bardzo lubię sytuację, gdy pisarz bierze udział w produkcji serialu lub ekranizacji swojej książki i nie jest pomijany. Wtedy jestem pewna, że klimat książki zostanie zachowany. „Ślepnąc od świateł” to produkcja w reżyserii Krzysztofa Skoniecznego oraz samego Żulczyka, który również odpowiada za scenariusz. Nie znam za dobrze poprzednich dzieł Skoniecznego, ale słyszałam, że jego „Hardkor Disko” też jest warte obejrzenia. Przyznam, że największym objawienie jest dla mnie sam aktor, grający główną postać – Kamil Nożyński. Kompletnie świeża postać, która ma w sobie coś, co przyciąga.

Ludzie uwielbiają być ranieni. Odruchowo i posłusznie idą tam, gdzie jest ból. Kojarzą go z bezpieczeństwem. Mylą z miłością. To nawet nie jest smutne, to banalne jak cykl dobowy i prawie wszyscy są do tego przyzwyczajeni.

Jacek stał się Kubą
Główny bohater w książce jest Jackiem, jednak w serialu stał się Kubą. Dlaczego? Poniższa odpowiedź Żulczyka wszystko wyjaśnia, ja jednak chcę wspomnieć – to potwierdzenie, że pisarz miał swój spory udział w tworzeniu serialu, przemyślał tę produkcję, wczuł się w nią i niejako zbudował nową wersję tej historii. Wiecie, książka to jedno, a serial to kompletnie coś innego – trzeba to zrozumieć, a niewielu twórców wyczuwa różnicę. Jestem strasznie, że się tak brzydko wyrażę, podjarana całym serialem.

 
Warszawa, jakiej nie znamy?
Jaskrawy, mroczny obraz Warszawy to coś, na co czekam. Widzę ciekawą pracę nad samym ukazaniem miasta – jako czegoś, co wciąga i nie chce wypuścić. Uwielbiam fragment promujący serial, po przeczytaniu ma się aż ciarki.
Muzyka, gra świateł, scenografia, mocne sceny wyrwane z rzeczywistości. To tylko kilka moich odczuć już po obejrzeniu samego trailera. Co będzie po seansie serialu? Jutro otwieram wino, odpalam HBO GO i nie ma mnie na cały weekend dla nikogo.
Gaba

Brak komentarzy

Nowy komentarz? Super! Dziękujemy! :-)

Gabriela Rutana & Sylwia Czekańska. Obsługiwane przez usługę Blogger.