Przepaść czasu. Zimowa opowieść, Jeanette Winterson [PROJEKT SZEKSPIR]

by 19:29

Przepaść czasu [Zimowa Opowieść] to pierwsza z powieści otwierająca Projekt SZEKSPIR. Dla tych, którzy o nim nie słyszeli, już wyjaśniam – w 2016 roku przypada 400. rocznica śmierci brytyjskiego barda. Z tej okazji wydawca Hogarth Press skłonił najbardziej bestsellerowych pisarzy do współpracy. A z niej wykluł się bardzo ciekawy pomysł opowiedzenia znanych nam dramatów na nowo, czyli przeniesienia ich do współczesności i to w formie powieści. W Polsce wydaniem kolekcji zajęło się Wydawnictwo Dolnośląskie.
Pierwsza części książki to skrót Zimowej opowieści – historii Leontesa, Hermiony i Poliksenesa oraz Perdity.Trochę bałam się, że będę musiała na szybko czytać oryginał, żeby zrozumieć jego interpretację – ale na początku Winterson wszystko nam wyjaśniła. Autorka nie tylko przenosi akcję do przyszłości, innych miast, uwspółcześnia ją, ale także tworzy własny tytuł – Przepaść czasu.
Znak czasów. Ale czasy mają tak wiele znaków, że gdybyśmy odczytali je wszystkie, pękłoby nam serce.
Pokrótce jest to opowieść o przyjaźni dwóch mężczyzn, o małżeństwie jednego z nich i problemach, które doprowadzą do nieszczęścia. Miłość, zazdrość, zemsta, zaślepienie, przebaczenie – fabuła najeżona jest emocjami! Co z tego wyniknie, przekonajcie się sami.
Jakie są moje odczucia po przeczytaniu książki Winterson? Bardzo pozytywne. To pozycja, którą mogę polecić każdemu z czystym sercem, bez żadnego „ale” – jest perfekcyjna pod każdym względem. Narobiła mi takiej ochoty na kolejne części tego Szekspirowskiego eksperymentu, że już odliczam dni do premiery Kupca Weneckiego.
Okna życia mają swoją historię. Czy nie jest tak, że każda opowieść ma swoją historię? Myślisz, że żyjesz w teraźniejszości, ale przeszłość jest tuż za tobą niczym cień.
Zacznę od tego, co urzekło mnie najbardziej. Język – Winterson można pozazdrościć talentu, a przynajmniej ta powieść udała jej się bardzo dobrze. Pisze z jednej strony filozoficznie, niemal poetycko, ale znowu prosto, tak, że jesteśmy w stanie wszystko zrozumieć. Zanotowałam wiele cytatów z Przepaści czasu – książka zawiera mnóstwo mądrości, niektóre fragmenty aż zapierały mi dech, były tak trafne i bliskie, że pewnie – do nich i samego dramatu – nieraz wrócę. Styl jest więc lekki, ale zarazem ma w sobie głębię, książkę czyta się szybko, bo napisana jest po prostu niesamowicie zgrabnie. Słowa, słowa, słowa… Winterson ma jakiś dar w ich doborze, potrafi sprzedać tyle prawdy, jak i przemyśleń, na które nigdy sama bym nie wpadła. Przypomniałam sobie, dlaczego kocham to, co robię – bo natrafiam na takie cuda.
Autorka stosuje liczne metafory, podkreślenia wybranego słowa, powtórzenia – mają one wzbudzić emocje i też tę funkcję spełniają. Pojawiają się też cechy z dramatu, można zauważyć to szczególnie w dialogach. Niektóre opisy są bardzo krótkie, co sprawia, że tekst jest dynamiczny i bardziej oddziałuje na emocje. Bawi się formą, ale też nie przesadza – wszystko jest wyważone.
Ciągle coś gubimy i odnajdujemy. (…) Może zaczęło się wtedy, gdy Księżyc odłupał się od Ziemi: blady, samotny, czujny, obecny, nietowarzyski, natchniony. Autystyczny bliźniak. I zaczęły się wszystkie opowieści o bliźniętach, o parach, które nie potrafią być osobno, ale nie mogą być razem. O oddalaniu się, zamykaniu się, o zatargach, o złamanych sercach, o kochankach, którzy myślą, że są nieśmiertelni, dopóki jedno z nich nie umrze.
Sama historia ma wiele wątków, zaczynamy od prologu, aby później cofnąć się w czasie i poznać odpowiedź na pytanie – jaki ciąg wydarzeń doprowadził do tego jednego konkretnego momentu, który tak bardzo namieszał w fabule. Każda z części ma inne ramy czasowe, jest to jednak przejrzyste i nie ma szans na pogubienie się w chronologii.
W każdym roku kalendarzowym jest trzynaście księżyców. Na Księżycu czas mierzy się inaczej. Księżyc okrąża Ziemię raz na dwadzieścia osiem dni. Jakby szukał czegoś, co stracił. 
Dawno temu.
Bohaterowie wykreowani są na solidnych podstawach. Bardzo wyraziści, fascynujący, trochę mistyczni – ale zarazem ludzcy, mający dobre i złe strony. Najbardziej przyciągnęła mnie postać Kseno — jest to ktoś, kto nie do końca został odkryty, wciąż chowający swoje emocje w środku i to właśnie jest w nim takie ciekawe. Kolejny to Leo, z jednej strony ma ochotę się go udusić, a z drugiej w pewnym sensie rozumie się jego zachowanie. Przy tej postaci szczególnie ma się wiele wątpliwości, czy się ją lubi, czy jednak nienawidzi?
Autorka przenosi nas w wiele miejsc, jak i dostarcza potężny zastrzyk kultury. Mamy postać, która kocha czytać książki, więc są dialogi skupione na literaturze, ale także na muzyce, jest wątek gier komputerowych – genialny, w którym występuje piękna historia o Upadłych Aniołach – polecam powieść dla samego tego fragmentu. Mamy też dużo psychoanalizy.
Nie jest to jednak delikatna powieść, są sceny brutalne, padają nieraz mocne słowa i nawet nie chodzi mi o wulgaryzmy, tylko o sam ich kontekst. Pamiętajmy, że Szekspir pisał głównie o śmierci, tragicznej miłości i kazirodztwie. Wprowadzony zostaje także wątek homoseksualny, odgrywający dosyć kluczową rolę. To pozycja zdecydowanie dla dojrzałych czytelników, głównie też dlatego, że bardzo młoda osoba może nie zrozumieć, co kryje się pod samą historią, swoistej przypowieści o przebaczeniu, krzywdzie, toksycznej miłości, akceptacji podjętych decyzji, ich konsekwencji i pogodzeniu z losem.
Same ramy historii występują, ale Winterson stworzyła z tego coś swojego. Wciąż jest to Szekspir, ale bardziej dostępny. Dla mnie ten projekt to coś niesamowitego, bo daje nową perspektywę. Uważam, że dostarcza wiele nowych materiałów dla uczniów i studentów, mamy przecież całkiem świeże interpretacje dzieł jednego z najpopularniejszych dramaturgów. Już wyobrażam sobie zajęcia, gdzie studenci będą porównywać oryginał ze współczesną wersją.
Oprawa jest minimalistyczna, ale przez to właśnie mnie urzekła. Lubię takie formy. Jestem ciekawa, jak będą wyglądać kolejne książki z kolekcji.
Czytając pierwszą część, widzimy, że wszystko zbliża się ku najgorszemu, do tragedii – cały czas w myślach wiemy, że jest to DRAMAT, a każdy chyba zdaje sobie sprawę z tego, jak one się kończą? Towarzyszy nam wielkie napięcie. Nie patrząc na powiązania z Szekspirem, można włożyć tę powieść do kategorii: kryminał. Ta powieść to przygoda, emocje i zżycie się z tą atmosferą, bohaterami, klimatem – niektóre fragmenty są bardzo futurystyczne, niemal mistyczne, pełne filozoficznego myślenia – tak, że mamy wrażenie, że czas się zatrzymał.
Potrzeba tak niewiele czasu, żeby zrozumieć całe życie, i potrzeba całego życia, żeby zrozumieć tę zmianę.
Winterson funduje w Przepaści czasu jazdę bez trzymanki, wiele emocji, mocne wrażenia, ukazując brutalny świat, gdzie miłość i przyjaźń są bardzo kruche. Tę książkę się pochłania, dlatego też szczerze ją polecam Warto przyjrzeć się bliżej Projektowi SZEKSPIR, jak i zrobić miejsce na półce na kolejne książki…!
Ocena: 5/5
Recenzowała: Gaba
W serii ukażą się:
ZIMOWA OPOWIEŚĆ ● Jeanette Winterson
KUPIEC WENECKI ● Howard Jacobson
POSKROMIENIE ZŁOŚNICY ● Anne Tyler
BURZA ● Margaret Atwood
MAKBET ● Jo Nesbø
OTELLO ● Tracy Chevalier
HAMLET ● Gillian Flynn
CIEKAWOSTKA: Autorka została adoptowana, dlatego też podchodzi do tej powieści bardzo osobiście, bo głównym jej tematem jest właśnie porzucone dziecko.
INFORMACJE:
Rok wydania: 2015
Wydawnictwo Dolnośląskie
Seria Projekt SZEKSPIR
Kategoria: dramat
Liczba stron: 312
Za możliwość przeczytania książki dziękuję, 

Ocalić Daringham Hall, Kathryn Taylor - druga część serii

by 19:34

Drugi tom serii, która zabiera nas prosto do Wielkiej Brytanii. A w nim więcej miłosnych rozterek, scen, od których zmiękną Wam kolana, emocji i uroku angielskiej posiadłości. Muszę przyznać, że Taylor spisała się lepiej – ta część jest zdecydowanie dużo bardziej dynamiczna, ciekawsza i lepiej napisana. Na 13 styczna zapowiedziana została premiera kontynuacji Powrotu do Daringham Hall, z którą zapoznałam się przedpremierowo i… jestem bardzo pozytywnie zaskoczona!
Ben Sterling, któremu autorka zafundowała wiele przeżyć, zostaje w Daringham Hall, aby uporządkować sprawy rodzinne i podjąć decyzję, jak rozprawić się ze swoim odnalezionym ojcem. Nie wie, jak postąpić, zemścić się, czy jednak pomóc nowej rodzinie? Równocześnie cały czas szuka odpowiedzi na temat relacji jego matki z Ralphem Camdenem. Jednakże jego uwaga i tak w większości poświęcona jest Kate – pięknej weterynarz, u której przez jakiś czas mieszkał. Może to uczucie wciąż istnieje?
Daringham Hall zmierzy się z dużym wyzwaniem, nagle okazuje się, że to Ben staje się jedyną osobą, która może uratować rezydencję. Co zdecyduje?
W tej pozycji na początek wysuwają się dwa kluczowe wątki: rodzina Bena i jego związek z Kate. Autorka wyraźnie się rozkręciła – w końcu widzę, że książka napisana jest lekko, naturalnie, że ta historia ją cieszy, nie ma pewnego rodzaju wymuszenia, które czułam podczas czytania Powrotu do Daringham Hall.
Największym plusem jest konsekwentny rozwój wątków także tych pobocznych, które autorka zarysowała w jedynce. Może to oczywiste, że taka powinna być kolej rzeczy w kontynuacjach, ale nie zawsze – czasami pisarze porzucają dane wątki dla innych lub też zmniejszają ich znaczenie. Bardzo podobało mi się to, że Taylor pociągnęła dalej relację Anne i Davida oraz Tilly i Petera (uwielbiam ich!). Dużo dowiedzieliśmy się także o samej przeszłości innych postaci – widać, że fabuła się rozwija.
Kate i Ben. Od razu wiedziałam, że ta para tak łatwo nie odpuści. Są troszkę przewidywalni, ale jak wiemy, taki urok romansów. Mimo wszystko do końca nie wiedziałam, jak ich relacja się potoczy – w sumie po zakończeniu także nie możemy być pewni, że skończą razem. Jednak czuć wyraźną chemię pomiędzy nimi, przyciągają się jak dwa magnesy i tak właśnie ma być, czytając romans, nie chcę nudnej opowiastki, ale emocji, pewnej niewiadomej i cóż, właśnie tej iskry. Ben jest dosyć nietypową postacią, szorstki, uparty i czasem nawet nieuprzejmy. I Kate, jego zupełne przeciwieństwo. Ciekawie Taylor zarysowała szczególnie bohatera męskiego, bo na Benie jednak skupia się cała nasza uwaga, a równocześnie to najbardziej zamknięta w sobie postać. Z jednej strony się go lubi, a z drugiej wkurzałam się kilka razy na to, jak się zachowywał. Z pewnością wywołuje emocje. Można określić go kolejnym przystojnym draniem, któremu wszystko się wybacza.
Styl jest o niebo lepszy. Książkę przeczytałam bardzo szybko – autorka albo się rozpisała, albo też bardziej przyłożyła. Widać poprawę i to mnie cieszy, bo nie chciałabym się wciągać w serię, która po którymś tomie okazuje się kiepska. Dużo lepiej czyta się przede wszystkim dialogi, ale też pewnie w pierwszym tomie zauważyliście, że styl Taylor jest specyficzny – pisze trochę wyniośle, myślę, że to pewne dopasowanie się do klimatu, w jakim prowadzona jest fabuła – angielska rezydencja, arystokracja, konwenanse, stare rody i duże majątki.  Przez to też wszystko składa się w całość, łącznie z oprawą graficzną, sprawia, że książka jest po prostu elegancka. Co do okładki – trochę jej nie rozumiem, przywołuje na myśl książkę kucharską lub elementarz savoir vivre. Wykończenia są eleganckie, ale grafik chyba trochę za bardzo wczuł się w temat arystokracji.
Co mi się nie podobało? Trudno mi coś takiego znaleźć. Może małe ostrzeżenie. Teraz trochę inaczej postrzega się erotyki – od razu wyobrażamy sobie mocne sceny, dokładne opisy i skupienie się tylko na seksie. Tutaj mamy romans, są sceny, które można zaliczyć do plus osiemnaście, ale bardzo łagodnie opisane, w taki typowy romansowy sposób, skupiając się na emocjach bohaterów. Więc jeśli spodziewacie się czegoś więcej odnośnie do wątku miłosnego, to nie znajdziecie tego tutaj, bo Taylor zrezygnowała z pomysłu typowego erotyku na rzecz bardziej klasycznego romansu z arystokratycznym klimatem.
Dałam się ponieść i każdemu, komu spodobał się Powrót do Daringham Hall także i ta części przypadnie do gustu. Ja jestem pozytywnie zaskoczona i teraz czekam na rozwój akcji. Dodam, że zakończenie było bardzo burzliwe i trzymało w napięciu.
Polecam szczególnie kobietom, bo to typowo kobieca literatura. Pozycja ta ma w tle wiele wątków, jak i ważne są relacje postaci pobocznych. To duży plus tek książki, nieskupienie się na samej relacji miłosnej, a wysunięcie na pierwszy plan rozterek rodzinnych. Sam klimat Wielkiej Brytanii bardzo mnie przyciągnął, to, że autorka połączyła dosyć sprytnie dwa światy – współczesny i ten arystokratyczny, czasem czułam, że fabuła rozgrywa się w jakieś odległej przeszłości. Teraz pozostaje czekać na kolejną części – jestem ciekawa i mam nadzieję, że postęp Taylor zobaczę także w trzecim tomie.
Ocena: 4/5
Recenzowała: Gaba
Za możliwość przeczytania książki dziękuję,
INFORMACJE:
Data premiery: 13 stycznia 2016 r.
Wydawnictwo Otwarte 
Kategoria: Romans
Liczba stron: 288

Opowiedz mi, Babciu. Książka do przechowywania wspomnień, Koprivova Monika

by 19:37

Kochana Babciu,
Książka, którą trzymasz w dłoniach, jest właściwie prezentem od Ciebie dla nas.
Wyobrażam sobie, że za kilka lat wyciągnę ten album, przeczytam i przypomnę sobie moją Babcię. Z pewnością będą temu towarzyszyły emocje – dlatego właśnie ludzie od zarania dziejów zamykali chwile w listach, filmach, czy też fotografiach. Aby później obudzić w sobie przeszłość. Nasze wspomnienia niestety szybko się zacierają.
Album Opowiedz mi, Babciu to wehikuł czasu, list zamknięty w butelce, książka, która sprawi, że wrócimy do chwil związanych z kobietami, które często nas wychowywały, przemycały dla nas cukierki, rozpieszczały – nie sposób ich nie kochać, mimo że często tym spotkaniom towarzyszyły utarczki. Uwierzcie mi, po jakimś czasie patrzy się na nie z przymrużeniem oka i z rozbawieniem. Bo z Babcią świetnie się śmiało, ale także kłóciło.
Mam wrażenie, że często o nich zapominamy. Żyjemy w biegu, nie mamy nawet kiedy zadzwonić, gdy tymczasem one siedzą w domu i czekają na jakąkolwiek rozmowę, nawet trzyminutową. Powstaje coraz więcej spotów, tym bardziej na święta, które ukazują obraz opuszczonych Dziadków – bo wnuczek znowu nie da rady ich odwiedzić, bo pracuje, ma urlop za granicą, nie chce przebijać się przez korki. Babcia jako jedyna z całej mojej rodziny płacze za każdym razem, gdy wyjeżdżam na studia. Mam nadzieje, że po przeczytaniu tego wpisu zadzwonicie do swojej Babci lub Dziadka. Docenicie, że wciąż jest przy was.
Opowiedz mi, Babciu zawiera w sobie oprócz pięknej oprawy, zdjęć i pomysłu – cudowną ideę, która skupia się na przypominaniu nam o naszej babci. Cieszę się, że wydano album, bo stworzono nie tylko kilka stron papieru, ale przede wszystkim nakłoniono nas do myślenia, przypomnienia sobie o jednej z bliższych nam osób. Może jest sentymentalny, może wymyka się nowoczesności, ale to w nim jest właśnie magiczne – ta prosta forma, bierzesz go do ręki, siadasz ze swoją Babcią i spisujesz jej wspomnienia i odczucia.
Pozycja ta rozpoczyna się drzewem genealogicznym, następnie Babcia może wrócić do korzeni i opowiedzieć nam o swoich dziadkach, później o rodzicach, dzieciństwie i innych tematach. Album jest pokaźny, a więc daje pole do popisu, można się naprawdę rozpisać i opowiedzieć wiele historii. A to jak wiemy, jest dla nas bezcenne.
Podoba mi się, że oprócz głównych pytań, zadawane są także pomocnicze. Dzięki temu nic nam nie umknie. Czcionka jest duża, dlatego starsza osoba nie będzie miała problemu z czytaniem. Album jest bardzo przejrzysty – prawa strona zawsze jest do zapisywania, a lewa pusta, na niej też są zwykle różne rysunki, jak i cytaty. Linie do pisania są szerokie, także tekst nie powinien na siebie zachodzić. Na stronie pierwszej znajduje się miejsce do wpisania imienia i nazwiska Babci, jak i wklejenia jej zdjęcia.
Nie ma kiczu, czego chyba najbardziej się obawiałam. Książka jest elegancka, ale też kolorowa, jednak równocześnie stonowana w środku, gdzie dominuje przede wszystkim biel. Obrazki są estetyczne, małych rozmiarów. Album zawiera wstążeczkę, którą można zaznaczyć sobie czytane miejsce. Jestem jak najbardziej za twardą okładką dla takich pozycji – świetnie prezentują się na półce, ale także szybko się nie niszczą, a wiadomo, że ten album ma za zadanie przetrwać kilkanaście lat, tak aby można było do niego wracać.
Polecam przede wszystkim jako prezent na święta dla Babci lub Dziadka (jest też osobny album, który można podarować Dziadkowi). To książka, którą może nie docenimy teraz, ale dopiero za kilka lat. Z jednej strony jest to smutne, jednak wówczas będziemy wdzięczni za możliwość wspominania naszej Babci za sprawą tego albumu. Już wyobrażam sobie coroczną tradycję czytania go razem z rodziną. Nie wiem, czy zapełnię go z Babcią do samego końca, mam nadzieję, że cierpliwie go zapiszemy – nie chce, aby też było to dla niej męczące, dlatego nie trzeba od razu wszystkiego notować. Można sobie to podzielić.
Moja Babcia ma 84 lata i wiele, wiele wspomnień do opowiedzenia. Swój album znajdzie pod choinką, a później razem z nią usiądę przy stole i wyruszymy w podróż do przeszłości. Jednak to przede wszystkim podarunek dla nas, dlatego warto zrobić sobie i rodzinie taki prezent.
Ocena: 5/5
Recenzowała: Gaba
Za możliwość przeczytania książki dziękuję,
Loyal Solutions 
INFORMACJE:
Rok wydania: 2015
Wydawnictwo: Loyal Solutions 
Kategoria: album
Liczba stron: 141
Gabriela Rutana & Sylwia Czekańska. Obsługiwane przez usługę Blogger.