„Mieszkając z wrogiem” – Penelope Ward. Recenzja

by 17:58

Gdy wracam ostatnio do domu, mam tylko ochotę zawinąć się w koc z książką, która całkowicie mnie zrelaksuje. I w ten sposób trafiłam na powieść Penelope Ward. Wiedziałam mniej więcej czego się spodziewać: romansu, pikantnych scen, niewymagającej fabuły i miłego rozluźniacza na leniwe wieczory. Ten tytuł nie jest jednak idealną pozycją, bo miejscami styl kuleje, dialogi są infantylne, ale swoje zadanie spełnia całkiem dobrze.
Amelię zdradził chłopak i umarła jej ukochana babcia, po której odziedziczyła pół domu. Czy to za mało tragedii na jeden raz? Okazuje się, że nie, bo druga część przypadła jej byłemu przyjacielowi, Justinowi, z którym od dawna nie ma kontaktu. Justin jej nienawidzi za błędy przeszłości, ale ona chce przebaczenia. Czy razem dadzą radę mieszkać w jednym domu, czy może się pozabijają? Atmosfera zgęstnieje, gdy Justin przyjedzie z dziewczyną, całkowicie odmieniony i bardzo... przystojny.
Co mnie drażniło? Miejscami dosyć drętwe, zbyt długie zdania w dialogach oraz ich infantylność. Może tekst przetłumaczono zbyt dosłownie lub też autorka do końca nie przemyślała tej książki. Warsztatowo nie jest to dobra pozycja, bo często pojawiały się momenty, gdy byłam zła na konstrukcję zdań, dziwne teksty bohaterów, wulgarne zwroty, które zostały całkowicie oderwane od klimatu powieści. W pewnym momencie fabuła staje się dosyć sielankowa, niczym z typowej romantycznej opowieści, dlatego mam wrażenie, że autorka na siłę wciskała dosyć skrajne wypowiedzi bohaterów, np. wulgaryzmy czy aluzje erotyczny, które może w innym kontekście czy po prostu brzmieniu byłby w porządku, ale tutaj wypadały kompletnie nie na miejscu.
Pojawiają się dwie pikantne sceny, reszta jest raczej łagodna. Najlepszy w tej pozycji jest klimat czekania na zbliżenie bohaterów – całość opiera się na wzajemnym ich przyciąganiu, tego, że chcą być razem, ale wiele zewnętrznych czynników im na to nie pozwala. Przyznam, że „Mieszkając z wrogiem” jest niewymagającą lekturą, może aż za bardzo. Autorka wplotła zbyt wiele stereotypowych motywów z innych romansów – przystojny muzyk, przyjaźń w dzieciństwie, kłótnia, która ich rozdziela i ponowne spotkanie, oboje są atrakcyjni, mają za sobą dramatyczne przeżycia i tak dalej. Dodatkowo zastanawiałam się nad jednym – z czego utrzymywała się główna bohatera? Wiem, że miała pensję nauczycielki, ale wydaje mi się, że na jej styl życia była ona raczej mało realistyczna. I cóż, oni od samego początku nie byli z pewnością wrogami.
Lampka wina, chęć odmóżdżenia się i wygodny fotel – „Mieszkając z wrogiem” to lekka powieść dla kobiet, do przeczytania w jeden wieczór. Mnie nie porwała, ale na chwilę oderwałam się od rzeczywistości. Jak napisałam wyżej, jako rozluźniacz sprawdza się doskonale!
Ocena: 1,5/5
Recenzja: Gaba Rutana
Za możliwość przeczytania książki dziękuję,

Neverworld Wake - Marisha Pessl. Wczoraj to jutro. Znowu

by 16:13
Ta książka uzależnia. Obezwładnia i nie chce wypuścić. Wpadamy w nią niczym w kolejne pętle. Nie tylko ja poczułam siłę „Neverworld Wake”. Wielu innych czytelników również podzieliło mój zachwyt, a Netflix właśnie robi serial na jej podstawie, a komu nie ufać w kwestii dobrych historii, jeśli nie Netflixowi? Marisha Pessl to moje nowe odkrycie, a ta powieść to wydawnicza perełka i bardzo dobre czytelnicze rozpoczęcie roku.
Wczoraj to jutro. Znowu.
Jak w skrócie wyjaśnić, o czym jest „Neverworld Wake”? Nie jest to takie proste, zwykły opis może bowiem zdradzić zbyt wiele i pozbawić radości z czytania.
Beatrice Hartley wciąż stara się pozbierać po tajemniczej i wciąż niewyjaśnionej śmierci swojego chłopaka, Jima. Akurat w nadmorskiej posiadłości Wincroft mają spotkać się jej przyjaciele ze szkoły. Pojawia się szansa odkrycia prawdy – Bee czuje, że znają oni sekret śmierci Jima i rusza im na spotkanie. Po burzliwych wydarzeniach wszyscy budzą się rano, a postać niczym z horroru puka do drzwi i oznajmia, że są w pętli, która będzie się powtarzać i powtarzać, aż nie podejmą praktycznie niemożliwej decyzji. Wkrótce później odkrywają, że to ich szansa na poznanie okoliczności śmierci przyjaciela.
Ta powieść jest skomplikowana, ma wiele warstw, pełna jest niedopowiedzeń i sekretów. Jej narratorką jest Beatrice. Z pozoru spokojna i niewinna, sprawia, że czujemy się z nią solidarni, gdy chce poznać prawdę. Jednak autorka cały czas zaskakuje, ujawniając co jakiś czas szokujące fakty i odkrywając nowe oblicze bohaterów. Ich postaci są genialnie zbudowane, fascynują i wzbudzają emocje. Każdy z nich ma swoje sekrety i mroczną stronę. Podczas lektury obserwujemy, jak przyjaciele nawzajem sobą manipulują, kłamią, brutalnie łamiąc zasady. Dostrzegamy jednak również ich niezwykłe przywiązanie do siebie. Mimo wszystko się kochają, jakkolwiek banalnie to brzmi. Fabuła zbudowana jest na wzór gry, zawiłej i niebezpiecznej, której końca nie możemy przewidzieć.
Pessl ukazuje, jak hermetyczna może być grupa przyjaciół. Każdy zazdrości im więzi, stworzonych rytuałów, sekretów i tego, że rozumieją się bez słów. Jednak autorka ukazuje także jej destrukcyjną siłę. Przez całą powieść buduje klimat niepokoju i oczekiwania na finał. Bohaterowie są inteligentni, charyzmatyczni, mają wiele do powiedzenia i tworzą grupę dość wpływowych i wartych obserwowania młodych ludzi. Historia zawiera wiele nawiązań do kultury, nauki, psychologii i innych dziedzin, które pisarka włączyła w krąg zainteresowań swoich postaci. „Neverworld Wake” ma wszystko, czego oczekujemy od wciągającej książki: emocje, intrygujących bohaterów, wartką akcję i starannie dopracowaną fabułę.
Jestem pozytywnie zaskoczona brakiem schematów, wprowadzeniem jednej z najciekawszych teorii podróży w czasie, wielowątkowości akcji oraz historii trzymającej w napięciu do ostatniej chwili. W „Neverworld Wake” nigdy nie wiadomo, co jest prawdą, a co ułudą. Czy to wydarzyło się naprawdę? Chyba długo będę zadawać sobie to pytanie. To powieść młodzieżowa, którą naprawdę warto przeczytać, bo przez długi czas nie chce wyjść z głowy. Teraz tylko myślę o jednym: Netfliksie, daj mi już serial!
Ocena: 4,5/5 
Recenzja: Gaba Rutana 
Recenzję znajdziecie również na 


Gabriela Rutana & Sylwia Czekańska. Obsługiwane przez usługę Blogger.