Crush. Zniszczenie - Tracy Wolff. Drugi tom serii - recenzja

 

Lubię być zaskakiwana podczas czytania. I tak też stało się w tym przypadku. Druga część serii Tracy Wolff o Akademii Katmere wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Znajdziecie w niej o wiele więcej zwrotów akcji, jeszcze bardziej skomplikowany wątek miłosny i szersze spojrzenie na świat stworzony przez autorkę. To już nie tylko zimna Alaska – niebezpieczne misje bohaterów przenoszą nas do całkiem nowych zakątków.

Miałam dziwne wrażenie, że podczas wydruku na samym początku ucięło kilka słów wstępu. Bo nagle wpadamy w środek fabuły, gdy Grace idzie szkolnym korytarzem, a wszyscy spoglądają na nią, jakby zobaczyli ducha. Okazuje się, że spotkanie z Hudsonem miało swoje konsekwencje: Grace znikła i nawet ona sama nie wie, co się wydarzyło, bo nic nie pamięta. Kiedy myśli, że już będzie dobrze i jakoś to sobie poukłada – wraca Hudson. Do tego wszystkiego Członkowie Kręgu walczą o władzę, widmo wojny coraz bardziej przeraża bohaterów, a Grace jest w samym środku tego chaosu.

Hudson to powiew świeżości w tej serii. Przynajmniej do tej pory. Z pewnością zmienił on dynamikę pomiędzy Grace i Jaxonem. Posiada moc, ironiczne poczucie humoru i jest tym czarnym charakterem, który wywołuje pisk zachwytu. Ten wątek przypomina mi bardzo „Dwory” Sarah J. Maas i dlatego też nie mogę doczekać się kontynuacji.

Widać rozwój postaci Grace, to, że zmienia się z zalęknionej oraz nieśmiałej dziewczyny w niezależną kobietę. Jej związek z Jaxonem przez to się komplikuje, bo nagle Grace ma swoje zdanie, nie pozwala, aby chłopak nią rządził. Jaxon posiada silny instynkt opiekuńczy względem Grace. A ona nie potrzebuje już dużego, silnego faceta, który ją obroni. I to mi się podoba – pisarka wychodzi poza schemat relacji romantycznej, którą znamy z innych książek.

Muszę przyznać, że tyle działo się w książce, że chciałam ją jak najszybciej przeczytać. Mamy wiele ciekawych wątków, pisarka wplotła w niektóre dialogi kilka sugestii co do tego, jak dalej może potoczyć się fabuła – szczególnie relacje pomiędzy bohaterami. Poznajemy bliżej np. Flinta. I przy nim pojawia się pewien pytajnik, dlatego jestem ciekawa, jak dalej potoczą się jego losy.

Książka obfituje w dialogi, sceny akcji i podczas czytania na pewno nie będziecie się nudzić. Mam jedno zastrzeżenie. W tej pędzącej fabule nagle jesteśmy tutaj, a nagle tam, i musimy wykonać zadanie – jest jednak sporo chaosu. Czasami aż za dużo się dzieje. Brakowało mi złapania oddechu – pojawiają się fragmenty, które są takimi przerywnikami, ukazaniem normalności, jak np. wieczorne rozmowy Grace z kuzynką, ale jest tego zdecydowanie zbyt mało. Ta dziewczyna chodziła do szkoły, a mam wrażenie, że była tylko na jednej lekcji. Przychodzi mi na myśl Rowling i seria o Harrym Potterze o podobnym akademickim klimacie. Wiele się tam dzieje, ale jednak pojawia się jakaś szkolna rutyna, znamy profesorów i tak dalej. Tutaj mamy kilka głównych postaci, dyrektora i brakuje tego tła codzienności. Jesteśmy rzucani od jednej scenki akcji do drugiej.

Spektakularne zakończenie? Tak, Tracy Wolff lubi szokować swoich czytelników. I w tym przypadku zamknęłam książkę z jedną myślą: ale będzie się działo! Uwielbiam takie zwroty akcji, gdy za sprawą jednego zdania cała fabuła wywraca się do góry nogami. Dla czytających pierwszą część serii „Crave” – śmiało sięgajcie po „Crush”, bo historia Grace ma ogromny potencjał. I zapowiada się, że to dopiero początek jej drogi.

 

Książkę otrzymałam przy współpracy z portalem,

Lubimy Czytać


Pozdrawiam zaczytanie,

Gaba

Zapraszam na mój profil, znajdziesz tam książki, które aktualnie czytam i zapowiedzi, które warto obserwować.  

Dodaj mnie do znajomych: Recenzje Gaby

 

Brak komentarzy

Nowy komentarz? Super! Dziękujemy! :-)

Gabriela Rutana & Sylwia Czekańska. Obsługiwane przez usługę Blogger.