Cykl/Seria
Recenzje książek
Magia parzy - Ilona Andrews, czyli Kate Daniels znowu w akcji
Kate Daniels
powraca.
Atlanta
dalej nie możesz wyrwać się z paraliżujących fal magii. Po ulicach krążą
potwory, a cały sabat czarownic znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Do
tego trzeba zaopiekować się ranną dziewczynką. Kate Daniels rusza na pomoc w
walce z bóstwami, które obudziły się, aby siać zniszczenie. Czeka ją walka nie
tylko ze złem, ale także z własnymi uczuciami.
No co tutaj
dużo mówić: Kocham Ilonę Andrews, a dokładniej duet pisarski Ilony i Andrew, bo
jest to małżeństwo, które działa pod – można tak to nazwać – pseudonimem. Już w
pierwszej części zdziwił mnie fakt, że tak dobrze przyjęłam Urban fantasy, bo
nigdy nie byłam fanką stworów panoszących się po ulicy. Mam tutaj na myśli to,
że trudno jest napisać historię powołując do życia wampiry, wilkołaki,
zmiennokształtnych oraz bóstwa i zrobić to ze smakiem. (A nie jak w jakimś
tanim kinie klasy B, gdzie jest wszystko na raz, po prostu istny bigos postaci
i tak właściwie nie wiadomo po co). A tutaj faktycznie kreacja świata może się
podobać.
Warto też
powiedzieć, że autorzy znaleźli własny sposób przedstawienia znanych nam z
mitologii postaci i nie poszli po prostu na łatwiznę skopiowania od kogoś
pomysłów. Potrafili stworzyć własny świat oparty na konkretnych zasadach i
chyba to jest głównym walorem tej książki – nic nie jest powielone, a jednocześnie
łączy się w spójną całość.
To nie jest
tak, że postać Kate Daniels jest jakaś wybitnie innowacyjna, jeśli można to tak
nazwać, bo takich buntowniczych bohaterek jest dużo. Ale jeśli chodzi o jej
historię, osadzenie postaci w czasie, a także utworzenie jej życiorysu to jest
to dobrze wykonana robota pisarska. Zapewne ktoś powie teraz że przecież mamy
także np. Anita Blake, która w pewnym sensie jest do Kate Daniels podobna i
tak, faktycznie, zgadzam się z tym, ale warto docenić fakt, że Kate jest
zbudowana kompleksowo pod względem dorastania, ale także przemiany
psychologicznej. Odchodząc już od tego trochę naukowego gadania, powiem krótko:
Kate jest jedną z moich ulubionych postaci kobiecych, która odeszła od kobiety
– ciepłej kluchy i jest równą babką, która potrafi skopać tyłek, jak coś jej
się nie spodoba.
Druga część
serii niczym nie odbiega od świetnego pierwszego tomu. nie powielono też żadnej
historii. Być może widać pewne zależności fabularne, jeśli chodzi o budowanie
napięcia, ale ja czytałam także tę część z niesłabnącym zainteresowaniem, co
skończyło się dużym kacem książkowym.
W „Magia
parzy” znajdziemy mnóstwo akcji, ogromną dawkę humoru, wiele emocji zarówno
pozytywnych jak i negatywnych, no i oczywiście Gromadę i jej seksownego
przywódcę, który zapewne dodaje tej serii dużo pikanterii.
Literatura
nie ambitna, ale też na pewno nie z dolnej półki, bo jest to jednak bardzo
dobre Urban fantasy. Po drugie nie wiem, czy jest to kwestia języka autorów czy
tłumaczenia, ale naprawdę płynnie się to czyta i nie mogę się do niczego
przyczepić. Jestem również zauroczona, jeśli chodzi o różnorodność charakteru
bohaterów i kreacje świata. Po prostu świetna kontynuacja bardzo dobrze
zapowiadającej się serii, którą z całego serca polecam i każdego do niej
odsyłam, wręcz nakazując jej przeczytanie. Książka, która daje radość podczas
lektury i do której na pewno będę z wielką przyjemnością wracać.
Teraz
pozostaje mi z nieskrywanym zniecierpliwieniem oczekiwać na kolejny tom.
Wierzę, że będzie on równie dobry, mając na uwadze, że zakończenie obiecuje nam
prawdziwą jazdę bez trzymanki. Czytajcie!
Sylwia
Czekańska
Post a Comment