Recenzje książek
Promyczek, Kim Holden – nakręca pozytywną energią
Po
przeczytaniu „Promyczka” chce się rzucić swoje dotychczasowe życie w cholerę i
rozpocząć całkowicie nowy rozdział. Robić to, o czym się marzy, żyć tu i teraz
i patrzeć pozytywnie w przyszłość. Nie zatracać się w świecie zza ekranu
komputera, ale stawiać na prawdziwe relacje z ludźmi, być milszym dla innych,
pomocnym i bardziej wyrozumiałym. Kim Holden i jej bohaterowie nakręcili mnie
dobrą energię. I za to im dziękuję.
Kate
Sedgwick to urocza dziewczyna, która mimo trudnej przeszłości wciąż patrzy na
życie zza różowych okularów. Nie bez powodu jej najlepszy przyjaciel Gus,
nazywa ją Promyczkiem. Oboje mają talent muzyczny i znają się od małego. Kate
jednak nie chce się zakochiwać – wystarczy jej przyjaźń. Wyjeżdżając na studia
do Grant, nie spodziewa się, że spotka Kellera, który wywróci jej świat do góry
nogami.
Może
to wszystko brzmi dosyć sentymentalnie, ale „Promyczek” wywołuje wiele emocji.
Bardzo długo chciałam przeczytać tę książkę i w końcu mi się udało. Nie
spodziewałam się jednak, że aż tak przeżyję jej końcówkę. Nastawiłam się na
kolejną powieść w nurcie new adult i dostałam porządnego kopniaka w brzuch. Ta
książka to zdecydowanie coś więcej, autorka zbudowała piękną i zarazem brutalną
historię, formując fabułę w ten sposób, że przez długi czas nie spodziewamy się
takiego uderzenia. „Promyczka” czyta się na początku lekko, mamy przecież
świeżo upieczoną studentkę, która nawiązuje nowe przyjaźnie, tęskni za
tajemniczym i czarującym Gusem oraz całkowicie cieszy się życiem. Wiemy, że bohaterka
ma za sobą trudne chwile, które związane są z jej mamą i siostrą. Jednak cały
czas wydaje nam się, że ciążą na niej tylko demony przeszłość. Wszystko układa
się dobrze, gdy Holden zwala na nas coś, co sprawia, że chce się rzucić książką
o ścianę – bo to tak niesprawiedliwie! Jak można się z tym pogodzić?
Wiem,
że autorka zagrała na moich emocjach – z jednej strony stałam się jej fanką, a
z drugiej jestem bardzo zła za końcówkę „Promyczka”. Żałuję, że ta książka nie
ma szczęśliwego zakończenia. Czeka na mnie drugi tom serii, czyli „Gus”. Nie
jestem jednak pewna czy od razu po niego sięgać – kontynuacja z pewnością
będzie jeszcze bardziej emocjonalna. Z drugiej strony jestem ciekawa jak radzi
sobie Gus, bo może to głupie, ale martwię się o fikcyjną postać. Do czego to
zabrnęło? Jeszcze nie wysyłajcie mi telefonów do znajomych psychiatrów, to
tylko kolejna faza mojego książkoholizmu.
Nie
będę długo rozprawiać o stylu – wspomnę tylko, że Holden postawiła na narrację
pamiętnikarską, rozdziały są pisane z punktu widzenia dwóch postaci. Jedną jest
Promyczek, a drugą Keller. To ciekawy zabieg, bo oczywistym wyborem byłby Gus,
jednak ten pan ma dla siebie całą część drugą. Książka mimo wszystko nie jest
idealna – brakowało mi szerszego obrazu dla tła fabuły, jakim jest uczelnia czy
bardziej szczegółowego opisu dawnego życia Promyczka. Początek wydawał mi się
trochę toporny, a autorka od razu wrzuciła nas na głęboką wodę. Nie jestem
zwolenniczką tego rodzaju narracji, czasami drażniły mnie częste zmiany punktu
widzenia, gdy wolałabym czytać rozdziały z perspektyw Kate. Jednak w tej
powieści ważne są emocje i one kompletnie mną zawładnęły.
Dosyć
późno odkryłam tę książkę, mam wrażenie, że każdy był szybszy ode mnie i już ją
przeczytał. Jednak jeśli zdarzą się osoby, które wciąż mają „Promyczka” przed
sobą – nie zwlekajcie! Ta powieść całkowicie Was rozklei, ale ani przez chwilę
nie będziecie żałować. I jeszcze jedno, nie zapomnijcie mieć przy sobie
chusteczek.
Ocena:
4/5
Recenzja:
Gaba Rutana
Wydawnictwo: Filia
Premiera: 6 maja 2016
Gatunek: New Adult/romans
Seria: Promyczek
Post a Comment