Recenzje książek
Love me never, Sara Wolf. Bo to zła książka była!
Moja pierwsza myśl po przeczytaniu powieści Sary Wolf brzmi: coś tutaj nie wyszło. Książka odniosła sukces na portalu Gooodreads, jednak niestety nie udało mi się odkryć jej potencjału. Schemat goni schemat, jest trochę irytująco, sztucznie i dziwnie. Lubię książki młodzieżowe i często po nie sięgam. „Love me Never” ma swoje plusy, ale zostają one zepchnięte na bok i nie przebijają się przez dłuższą listę minusów.
Isis Blake od ponad trzech lat w
nikim się nie zakochała. Gdy przeprowadza się do nowego miasta, poznaje Jacka,
który w szkole otrzymał przydomek Lodowy Książę nie bez powodu. Gdy Jack
doprowadza do płaczu przyjaciółkę Isis, ta postanawia wpłynąć na chłopaka.
Po pierwsze, bohaterowie
wykreowani są niczym kalka z wszystkich znanych mi książek młodzieżowych i
filmów dla nastolatków. Miało być oryginalnie i buntowniczo – pyskata
dziewczyna, która nikomu nie odpuszcza. Wolf stworzyła banalne postaci,
zachowujące się w sposób nienaturalny, przejaskrawiony i wyolbrzymiony. Nie
potrafię wskazać ani jednego bohatera, którego mogłabym polubić. Autorka
postanowiła wepchnąć wszystkie wątki w jedną powieść – jest zimny, niemal
okrutny, ale zarazem niesamowicie przystojny bohater męski, za którym gonią
wszystkie dziewczyny, ale jego mroczna tajemnica i intrygująca przeszłość nie
pozwalają mu się z nikim związać. Jest też ona – zraniona nastolatka z
problemami, opiekująca się całym domem, ale znajdująca również czas na bycie
wybitnie inteligentną uczennicą, w przerwach chodzącą na imprezy.
Styl jest niechlujny i
niedopracowany. Autorka posługuje się potocznym językiem, wprowadzając również
nienaturalne i długie dialogi, stylizowane na inteligentne, sarkastyczne
pogawędki nastolatków. Główna bohaterka ma specyficzne poczucie humoru, które
przyznam, na początku mi się podobało, ale Wolf w pewnym momencie przesadziła. W
dodatku brzmiały bardzo sztucznie – spróbujcie przeczytać na głos jeden z
dialogów, a przekonacie się sami. Tyle akcji w tak cienkiej książce! Nie można
nadążyć za rozwojem wydarzeń. Bohaterka ekspresowo zadomowiła się w nowym
miejscu i przez swoje specyficzne zachowanie od razu stała się popularna. Końcówka
była tak banalna, jak w operze mydlanej.
Mam wrażenie, że Wolf chciała zrobić
z Isis typowego nerda. Jednak nie jest to takie proste. Bardzo łatwo popaść w
efekt przeciwny do zamierzonego i zamiast dowcipnego, ciekawego bohatera –
stworzyć karykaturę postaci, gubiąc jej naturalność i autentyczność. Gdy
przekroczy się tę granicę, postać już tylko irytuje, zachowując się
nieracjonalnie, dziecinnie i po prostu dziwnie.
Autorka przedstawiła trudne
tematy – przemocy, wykorzystywania seksualnego, oceniania przez pryzmat
wyglądu. W powieści na tego rodzaju motywach można zbudować całą emocjonalność
fabuły, skłonić czytelników do refleksji, wywołać łzy. Wolf niestety nie
wykorzystała potencjału tkwiącego w „Love me Never”. Kilka wątków nie ma
uzasadnienia, występują tylko po to, bo pasuje, aby bohaterka nie miała za
dobrze w życiu, dodatkowo dorośli zachowują się wyjątkowo nieodpowiedzialnie, a
historia poprowadzona jest bardzo chaotycznie.
Może „Love me Never” spodoba się
młodszej młodzieży. Starszym czytelnikom nie polecam – ze względu na
infantylnych bohaterów, schematyczną fabułę i niedopracowany styl. Trochę się
zawiodłam, ale gatunek powieści młodzieżowej jest dosyć grząskim gruntem –
często można trafić na książki, których historie coś nam przypominają – są to
motywy zaczerpnięte właśnie z innych pozycji. „Love me Never” to przesyt
wątków, które się powtarzają i niczym nie zaskakują.
Ocena: 0,5/5
Recenzja: Gaba Rutana
Recenzja powstała przy współpracy z portalem
Post a Comment