Książka jako podkładka pod kawę? A kto mi zabroni?!


O jacie! Ona zagina rogi w książkach! Nie jest prawdziwym czytelnikiem! Tutaj jest... plama? Mój Boże, na książce jest PLAMA?
Mam zadbane książki – nie są zakurzone, pobrudzone lub pogniecione. Na niektórych widać, że czytałam je po kilka razy. Uważam, że tego rodzaju urazy powinny nosić z dumą, w końcu świadczą o tym, że są naprawdę dobre. Gdy czytam książę, to ciągnę ją ze sobą wszędzie. I wówczas, zaginam rogi, czasem robi mi ona za podkładkę pod kawę, zabijam nią komary lub muchy, gdy pod ręką nie ma łapki, czytam ją, gdy akurat jem oraz nagminnie noszę ją w torebce, co wiecie, jakie może mieć skutki. Przyznaję się, nie jestem czytelnikiem roku. No i co z tego?
Wkurzają mnie artykuły: nie dbasz o książki! Jesteś potworem! Ostatnio natrafiłam na tekst, który porusza temat niszczenia książek. Wskazuje on osoby, które nigdy nie przeczytały książki i oczywiście, nagminnie je niszczą oraz na wiernych czytelników, uważających książki za świętość, nigdy, PRZENIGDY niezdolnych do zniszczenia jakiejkolwiek książki. Cóż, chciałabym podnieść rękę i wnieść protest. Autorka artykułu podkreśla, że prawdziwy czytelnik nigdy nie powinien niszczyć książek. Hm, właśnie popijam sobie filiżankę kawy i o zgrozo, kładę ją na okładce książki! Zostaję wywalona, nie, wygnana z klubu dla świętych i przykładnych czytelników. Co ja teraz zrobię?
Byłam kiedyś w domu osoby, która ma mnóstwo książek. W salonie, korytarzu i sypialni. Nie czyta ich – pełnią funkcję dekoracji i mają sztucznie podnosić jej inteligencję. Książki są wspaniałe, okładki błyszczą się od nowości i... nieużywania. Nikt w tym domu nie niszczy książek. Może dlatego, że nikt ich NIE CZYTA.
Czasem niszczę książki – bo wiem, że lubię czytać, gdy jem czy piję kawę. Noszę je w torebce, bo kto wie, może akurat znajdzie się trochę czasu na czytanie. Ok, zabijanie komarów jest głupie, ale kto nie został obudzony o trzeciej w nocy irytującym bzyczeniem i nie ukatrupił intruza przy pomocy tego, co akurat leżało przy jego poduszce? Niektóre egzemplarze wertuję po kilka razy, pożyczam znajomym, widać więc ślady użytkowania, przetarte strony. Nie martwię się, że to jakaś oznaka tego, że jestem niechlujem. Dbam o książki, ale nie robię aż takiej afery z zagiętego rogu czy małej plamie po kawie. Nie chcę mieć obsesji, pisać tekstów „NIE JESTEŚ PRAWDZIWYM CZYTELNIKIEM, JEŚLI,,,”! Ludzie i tak mało czytają. Po co ich straszyć takimi artykułami?
Przyznajcie się, że czasem też to robicie. To nic złego. Tak naprawdę książki są dla nas – mają sprawiać nam przyjemność, przenosić nas do innego świata i ukazywać nowe sposoby myślenia. Jeśli przy okazji postawimy sobie na nich kubek kawy, to nic się nie stanie. Ważne, żeby tej kawy nie rozlać – szkoda napoju i książki. Nie bądźmy tacy sztywni! Jeśli czytacie, to znaczy, że nie jesteście w stanie sprawić, że książka będzie wyglądała idealnie. Bo to oznaka tego, że leży na półce i... staje się podkładką na kurz.

Pozdrawiam wszystkich, którzy mają gdzieś zasady i razem ze mną wypadają z klubu „PRAWDZIWYCH CZYTELNIKÓW”! ;)
Gaba Rutana 
Gabriela Rutana & Sylwia Czekańska. Obsługiwane przez usługę Blogger.