To tylko przyjaciel - Abby Jimenez. Recenzja książki
Przyjaciel to człowiek, który wie wszystko o tobie i wciąż cię lubi.
Przyjaciel to człowiek, który wie wszystko o tobie i wciąż cię lubi.
Albo aż przyjaciel? Czy nie ma wymarzonego partnera, który były jednocześnie kochankiem i najlepszym przyjacielem? Kristen, główna bohaterka ma tylko jeden problem. A ten problem to jej obecny status związku – zajęta i zaręczona. Co zrobić, gdy na horyzoncie pojawia się przystojny Josh, ideał mężczyzny?
Lekka, zabawna, romantyczna i smutna – można stwierdzić, że książka Abby Jimenez to idealna kobieca literatura na relaksujący wieczór z lampką wina i tabliczką na drzwiach „Uwaga, czytam – nie przeszkadzać!”. Pochłonęłam ją bardzo szybko, bo to jedna z tych pozycji, które nie wymagają od nas skomplikowanych procesów myślowych, tylko możemy po prostu się wyluzować i dać wciągnąć się tej historii.
Wiele się tutaj dzieje. Pomiędzy bohaterami przez większość książki buzuje napięcie, które tworzy klimat wyczekiwania, aż w końcu nastąpi jakiś wybuch emocji z ich strony. Dialogi są pełne przekomarzania się postaci, sarkastycznych uwag, co uwielbiam. Autorka bardzo zgrabnie buduje relację Kristen i Josha, co chyba najbardziej mi się podoba – jest ona pełna ciepła, zrozumienia, ale też często smutku i bezradności.
Pierwszy raz spotykam się z podjęciem tematu trudnych miesiączek u kobiet – Kristen cierpi na bardzo bolesne miesiączki, co dezorganizuje jej życie, ale też powoduje inne smutne konsekwencje. Jako kobieta, która także, co miesiąc mam ochotę wziąć dzień wolnego i ukryć się pod kocem z termoforem, jako najlepszym przyjacielem, cieszę się, że takie tematy pojawiają się w powieściach. Szczególnie istotne jest to dla młodych kobiet, które często nawet wstydzą się rozmawiać o swojej miesiączce. Dlatego to bardzo ważna część tej książki.
Gdzieś w połowie książki pojawia się wydarzenie, które wywraca fabułę do góry nogami. Bohaterowie mocno to przeżywają, ale wydaje mi się, że autorka trochę nie wykorzystała tego wątku, żeby jeszcze mocniej podkręcić emocje w książce. Myślę, że gdyby bardziej skupiła się na opisach odczuć bohaterów, to pod koniec wyłabym jak bóbr. Bo rzeczywiście sama historia jest dosyć dramatyczna, a tutaj do końca tego nie czułam. Może książka była trochę aż za bardzo naszpikowana różnymi wątkami i autorka po drodze zgubiła ich potencjał. Nie twierdzę, że jest źle, ale niestety pod koniec zabrakło mi kopa emocjonalnego, który zwykle sprawia, że muszę sięgnąć po chusteczki.
Językowo nie mam zastrzeżeń, powieść spełnia swoje zadanie i bardzo lekko się ją czyta. Mamy dużo dialogów, historia przedstawiona jest z punktu widzenia Kristen i Josha, co pozwala nam poznać ich odczucia. I w tej książce widzę, jak ważna jest komunikacja pomiędzy bohaterami i jak nawet jedno zdanie, może zostać źle zinterpretowane, a przez to wywołać wiele nieporozumień. Podobnie miałam w „Normalnych ludziach” Sally Rooney, gdzie bohaterowie także krążyli wokół siebie, napięcie aż kipiało, ale zabrakło właśnie szczerej rozmowy.
To książka idealna dla każdej kobiety, która chce się na chwilę oderwać od codzienności. Zakończenie jest słodko-gorzkie, a więc jak dla mnie idealne. Jest taki cytat Elberta Hubbarda – „Przyjaciel to człowiek, który wie wszystko o tobie i wciąż cię lubi”. I ja się z tym w pełni zgadzam, a ta książka jeszcze bardziej uświadomiła mi, że naprawdę dobrze się dzieje, gdy przed miłością pojawia się przyjaźń.
*cytat Elbert Hubbard
Recenzję możecie także przeczytać na:
Post a Comment