Nas dwoje - Holly Miller. Wyciskacz łez w dobrym stylu

 

Holly Miller napisała historię, która wciąga od pierwszej strony, intryguje, wywołuje wiele emocji, a na końcu zostawia nas ze złamanym sercem. Przyznam, że przy kilku fragmentach wzbraniałam się przed łzami, będę silna, mówiłam sobie, ale na koniec – jeśli potok łez jest dobrym określeniem tego, co się stało, to właśnie tak mogę to nazwać.

Historia wydaje się prosta – spotyka się dwójka ludzi, którzy od samego początku czują to magiczne „coś”. Romantycznie? I tak jest przez większość książki. I nagle brutalny los sprowadza nas na ziemię. Joel jest singlem z wyboru, nie chce się zakochać i nikogo nie szuka. Wiedze życie samotnika. Callie pracuje w kawiarni zmarłej przyjaciółki, którą dalej opłakuje i stara się mimo wszystko patrzeć pozytywnie na świat. Joel wpada na kawę, ciastko i tak zwyczajnie zaczyna się ich historia. Ale daleko jej do bycia zwyczajną.

Jak wspomniałam wyżej, na początku mówisz sobie „nie będę płakać” i w sumie przez większość książki nie ma tak mocnego momentu, który mógłby wywołać łzy. Ale na koniec… nie da się zachować spokoju. Tak naprawdę ostatnie 2-3 kartki sprawiają, że końcówkę czyta się przez łzy. I zostaje uczucie rozdarcia. Dotąd nie mogę pogodzić się z zakończeniem, siedzi we mnie niczym drzazga i wywołuje wiele emocji. Dlatego teraz już wiem skąd opinia „wyciskacz łez”.

Rozmawiałam z koleżanką z pracy, której pożyczyłam „Nas dwoje” i ma podobne odczucia. Dodała jeszcze, że od dawna nie czytała tak lekko i przyjemnie napisanej książki. To prawda, „Nas dwoje” wyróżnia bardzo przystępny styl, proste, dynamiczne dialogi. Pod koniec akcja zwalnia i pojawia się więcej opisów, ale są one plastyczne i nawet nie odczuwa się różnicy w prowadzeniu narracji.

Dlatego „Nas dwoje” to bardzo uniwersalna książka pod kątem prezentu – świetnie nadaje się dla dwudziestolatki, ale także starszych kobiet, które chętnie przeczytają coś nowego, oryginalnego i odbiegającego od stereotypu schematycznego romansu. Bo tak, moje drogie, w tej pozycji nie znajdziecie znanej Wam narracji i utartych schematów.

Nie chcę zdradzać Wam sekretu fabuły, ale autorka napisała skomplikowaną książkę – wybory postaci są trudne niczym w tragedii greckiej. „Nas dwoje” sprawia, że zaczynasz zastanawiać się, a co gdyby mnie to spotkało? Co bym zrobiła? Czy dałabym sobie radę w sytuacji bohaterów? Miller jest jedną z tych pisarek, które tworzą postaci, którym się kibicuje i z którymi zawiązuje się więź.

Mądra, smutna, afirmująca każdy dzień naszego życia, niosąca ważne przesłanie – starajmy się być szczęśliwi. Pytanie, które na samym końcu Joel zadaje Callie, jest kwintesencją tej powieści. Podczas czytania przypomniała mi się inna książka, którą uwielbiam i przy okazji bardzo polecam – jest to „Żona podróżnika w czasie” Audrey Niffenegger (powstał też film). To także dosyć tragiczna historia miłosna, która wywołała u mnie podobne emocje, jak „Nas dwoje”. Obie pisarki ukazują parę, którą łączy mocne uczucie, jednak coś sprawia, że ich związek narażony jest na wiele prób. Koniec także jest poruszający.

„Nas dwoje” zaczyna się lekko, ukazuje nam proces pozwania się kobiety i mężczyzny. Zaczerwienione policzki, wymienione uśmiechy, czasem zabawne podchody, później namiętne spotkania oraz ciepło i stabilizację. Jednak cały czas w tyle głowy mamy świadomość, że zaraz coś się zepsuje, zapali się czerwony alarm. Joel ma tak samo, dlatego najbardziej zżyłam się właśnie z nim – i to na Joelu autorka najbardziej się skupiła, przynajmniej pod kątem budowy emocjonalnej postaci.

Dwa przeciwieństwa – piękna i smutna. To dobre określenie dla „Nas dwoje”. Mylnie myślałam na początku, że będzie stylem przypominać młodzieżówki. Okazało się, że to dojrzała powieść o związku, miłości i przewrotnym, okrutnym losie. Jedną z rekomendacji jest to, że książka krąży po moich koleżankach z biura, które kończą czytać i polecają kolejnej – i chyba prędko do mnie nie wróci! Moim zdaniem to idealna książka do przeniesienia na wielki ekran. Polecam dla wszystkich, którzy szukają niebanalnego romansu oraz wzruszającej historii.

Recenzję możecie przeczytać także na 

Lubimy Czytać 

Zapraszam także do obserwowania mojego profilu - Gaba_Okey


Brak komentarzy

Nowy komentarz? Super! Dziękujemy! :-)

Gabriela Rutana & Sylwia Czekańska. Obsługiwane przez usługę Blogger.