Cykl/Seria
Recenzje książek
"Zły Król" Holly Black - recenzja
Po
raz drugi wkroczyłam do świata elfów Holly Black i ponownie jestem mile
zaskoczona. Autorka jeszcze bardziej rozwinęła swoją wizję nieśmiertelnych
istot z Elfhame. Po przeczytaniu „Złego Króla” zostało mi w pamięci jedno
zdanie: „Władzę znacznie łatwiej jest zdobyć, niż ją utrzymać”. Muszę przyznać,
że pisarka trafiła w punkt, zaskakując szaloną końcówką i całkiem nową odsłoną
Jude. Czego możecie się spodziewać? Gry pozorów, niebezpiecznych potyczek o
tron, miłosnych zagrywek, nieprzewidywalnych elfów i dorównującej im w tym
Jude, która rozgrywa swoją własną partię szachów.
Tym
razem skupiamy się na groźbie wojny z Królestwem Toni oraz na wewnętrznych
konfliktach w Pałacu. Od wydarzeń z pierwszej części minęło już pięć miesięcy,
podczas których Jude całkowicie się zmieniła – teraz jest Królową Cieni,
szpiegiem, manipulantką i mistrzynią pociągania za sznurki. Jej marionetką
został Cardan, który robi wszystko, by podważyć autorytet dziewczyny. Z drugiej
strony Król nie może ignorować budzącego się uczucia do swojego seneszala.
Czytając
tę serię, pierwsze, na co zwróciłam uwagę, to kontrast między światem elfów a
światem ludzi. Nagle niesamowite królestwo niczym z baśni zderza się z
normalnością. Stanowi to ciekawy zabieg, który urozmaica fabułę i sprawia, że
możemy spodziewać się wszystkiego, bo tło powieści rozszerza się o kolejne
miejsca. Czy autorka je wykorzysta? Musicie sami sprawdzić.
W
„Złym Królu” skupiamy się w podtrzymaniu władzy przez Jude, co okazuje się
trudniejsze, niż początkowo sądziła – jej zawiłe plany powoli rozsypują się
niczym domek z kart. Black przybliża politykę Elfhame, historię elfów, ich
zwyczaje oraz prawdziwe oblicze Jude i Cardana. W tej części toczy się
prawdziwa batalia o władzę – nie liczą się w niej uczucia, a elfowie okazują
się bezwzględni. Jeśli porównujecie ich do Legolasa z „Władcy Pierścieni”, to
będziecie zdziwieni, bo bliżej im do czarnych charakterów. To jest w tym
wszystkim świetne – podczas czytania naprawdę nie wiadomo, co się zaraz
wydarzy. „Zły Król” jest nieprzewidywalny, a końcówka mnie naprawdę zaskoczyła.
Podoba
mi się Jude – antybohaterka, która cały czas knuje i spiskuje, bo władza
pociąga ją do tego stopnia, że jest zdolna nawet do zbrodni. To inteligentna
dziewczyna, całkiem dobry strateg oraz kolejna postać, która zaskakuje swoimi
wyborami. W końcu ktoś pokusił się o postać nie do końca kryształową – walczy o
swoje, jest w pewnym sensie samolubna i zepsuta, ale też przez to ciekawa i
wciąż nie do końca odkryta. Cardan od początku budowany był jako ten zły,
dlatego u niego wręcz przeciwnie – dziwiły mnie przebłyski dobra. Autorce
trzeba przyznać jedno: stworzyła barwnych bohaterów, przy których nie sposób
się nudzić.
Brakowało
mi jednak płynności stylu – prawdopodobnie przez mnogość opisów, które użyte w narracji
pierwszoosobowej okazały się męczące. Autorka chciała przekazać dużo
szczegółów, budując krótkie pojedyncze zdania, co sprawiło, że niektóre
fragmenty wydają się sztywne i nienaturalne. Tym bardziej że fabuła szybko się
rozkręca, a taki sposób prowadzenia narracji wytrąca nieco z rytmu podczas
czytania.
W
tle powieści toczy się wiele innych historii, a każda postać ma swój plan do
zrealizowania oraz cel – przez to nigdy nie wiemy, kto nagle uderzy, co jeszcze
bardziej podkręca akcję. Razem z Jude przeniosłam się do elfickiej krainy i z
chęcią zostałabym tam dłużej. Ta seria to gratka dla fanów fantastyki
młodzieżowej, szukających ciekawych postaci i oryginalnie przedstawionego
świata. Holly Black mnie zaskoczyła, co zdarza się coraz rzadziej w tego
rodzaju literaturze, dlatego z wielką niecierpliwością czekam na część trzecią.
Sądzę, że możemy się w niej spodziewać wielu zwrotów akcji!
Ocena: 3,5/5
Recenzja: Gaba Rutana
Recenzję możecie przeczytać jeszcze w portalu
Post a Comment