Cykl/Seria
Recenzje książek
Dwa światy - Jennifer L. Armentrout. Mityczny świat bogów niestety nie dla mnie
„Dwa światy”
rozpoczyna nową serię „Covenant” w klimacie prosto ze świata greckich mitów,
pełnych bogów oraz herosów. Pisarka postawiła na zbuntowaną główną bohaterkę,
szkołę dla uzdolnionych, zakazany romans i walkę potomków bogów z daimonami,
które cały czas kojarzą mi się z zombie, tylko w wydaniu bardziej
cywilizowanym. Czy „Dwa światy” są mocnym wstępem do kolejnych tomów? Niestety
nie do końca.
Alex to
półkrwista uczennica Przymierza, która zawsze chciała zostać wyszkolonym
protektorem zabijającym daimony. Jednak jej pozycja w szkole jest niepewna,
musi ona bowiem ponownie przejść szkolenie i przy okazji nie zakochać się w
swoim trenerze Aidenie. To czystokrwisty Hematoi, pochodzący ze związku bogów
ze śmiertelnikami. Mają oni nadludzkie moce i wysoką pozycję, ale nie mogą
wiązać się z półkrwistymi. Dziewczyna wplątuje się w pogoń za daimonami oraz
ryzykuje, że definitywnie zostanie wyrzucona ze szkoły.
W przypadku
„Dwóch światów” mam podobny problem, jak z serią „Dark Elements”, którą
zaczęłam czytać i nie mogłam skończyć. Przede wszystkim zabrakło mi szlifu,
jeśli chodzi o sam styl – niektóre dialogi są nienaturalne, występuje dużo
przeskoków w akcji, brakuje płynności. Narracja jest pierwszoosobowa,
prowadzona z punktu widzenia głównej bohaterki, i nagle, gdy wydaje nam się, że
w jakiś sposób zaczynamy rozumieć jej postępowanie, to robi coś kompletnie
oderwanego od rzeczywistości – tak jakby zmieniała się w inną postać. Nie
pomaga również to, że Alex jest infantylna. Autorka bardzo ogólnie zarysowała
sylwetkę swojej bohaterki, dając jej kilka głównych cech, jak i później budując
jej reakcje zupełnie bez przemyślenia. Mamy tutaj szereg papierowych postaci,
pozbawionych wyrazistości, niewzbudzających większych emocji, co z pewnością
dużo zabiera samej książce. Szkoda, bo gdyby chociaż główna bohaterka
przyciągała uwagę, cała reszta byłaby już mniej istotna.
Wykreowany
świat to trochę pomieszanie znanych już wątków – potomkowie bogów żyją w
realnym świecie i muszą walczyć z daimonami. Tło fabularne ma w sobie spory
potencjał i oby zostało bardziej rozwinięte. Historia Hematoi jest ciekawa, ich
polityka i to, że półkrwiści traktowani są jak gorsza kategoria, protektorzy,
szkoła i jej klimat – to wszystko składa się na naprawdę ciekawy pomysł. Autorka
jednak dosyć chaotycznie wprowadza nas do swojego uniwersum. Na początku trudno
się zorientować, co się dzieje – trafiamy w sam środek akcji.
Jak już
myślicie: no dobra, nie będę czytać „Dwóch światów”, to mam jedną wiadomość – w
połowie książki pojawia się mój ulubiony bohater i naprawia całe pierwsze złe
wrażenie. I nie jest to Aiden, o którym mowa w opisie. Niestety Aiden jest
przesłodzony niczym cukierek. Jeśli jednak wolicie bardziej „mrocznych” męskich
bohaterów, poczekajcie, bo na szczęście ktoś ratuje sytuację. Bardzo dobrze, że
autorka wprowadziła pewną przeciwwagę dla idealnego Aidena. Gdyby nie było
takiego przeskoku w akcji, to nie czekałabym na kolejny tom.
Przyznam, że
nie pochłonęłam „Dwóch światów” w jeden wieczór. Trochę męczyłam tę książkę,
dopiero gdy rozkręciła się w połowie, to przyśpieszyłam z czytaniem. Jeśli
szukacie młodzieżówki z wątkami fantasy, jesteście fanami autorki i trochę już
znacie jej styl, to pewnie śmiało sięgniecie po „Dwa światy”. Jednak jeśli to
Wasze pierwsze spotkanie z książkami Armentrout, to obawiam się, że może Was
ona zniechęcić. Mam wielką nadzieję, że kolejne tomy będą lepsze – ciekawość co
do dalszego ciągu z pewnością nie pozwoli mi przejść obok nich obojętnie.
Ocena: 1,5/5
Recenzja: Gaba Rutana
Recenzję możecie przeczytać również w
Post a Comment