Recenzje książek
Listy do utraconej, Brigid Kemmerer – historia, którą pokochałam
Każdy z nas kogoś stracił. Niestety, jeśli nie teraz, to życie pisze różne scenariusze. Nie jest to pozytywna myśl. Jak sobie z tym poradzić? Czy można wciąż się uśmiechać i marzyć? Czy starta przysłoni wszystko inne?
Bo
swego losu jestem panem
I
kapitanem duszy swojej.*
Myślałam, że
będzie to kolejna młodzieżówka z dramatem w tle, podobna do wielu innych, które
zalewają rynek wydawniczy. Brigid Kemmerer jednak mnie zaskoczyła. „Listy do
utraconej” okazały się niezwykle mądrą, wzruszającą książką. Nie ma tutaj nic
banalnego i szablonowego. Jest za to prawdziwa, dają do myślenia historia oraz
bohaterowie, których od razu się lubi.
Poznajcie
Cmentarną Dziewczynę i Mroka. Ona przesiaduje nad grobem swojej matki, zostawiając listy, których nikt nigdy
nie przeczyta. Declan Murphy popełnił przestępstwo i musi odpracować prace
społeczne, kosząc trawę na cmentarzu. Znajduje list Juliet i zaczyna go czytać,
zaciekawiony odpowiada. Juliet się wkurza, bo to naruszenie prywatności, jednak
po jakimś czasie zaczyna łączyć ich niezwykła więź. Czy w rzeczywistości
również się polubią i zrozumieją? A co stanie się, gdy odkryją prawdę o
wydarzeniach z przeszłości?
To, co najbardziej podoba mi się
w „Listach do utraconej” to ich wyważenie i klimat – autorka nie narzuca nam na
siłę kolejnych nastolatków z problemami. Oczywiście, borykają się z przykrymi
doświadczeniami, jednak robią to w niewymuszony i przystępny sposób. Juliet
rozpacza po stracie mamy, Declan znany jest jako buntownik i lokalny
rozrabiaka, którego wszyscy się boją. Jego sytuacja domowa pozostawia również
wiele do życzenia. Nie mają więc lekko, ale mimo wszystko autorka nie
nadmuchuje tego do jakieś wielkiej nastoletniej dramy. Jest naturalnie i
autentycznie, Juliet to dobra i inteligentna dziewczyna, która szybko łączy
fakty i nie robi wokół siebie zamieszania. Od razu ją polubiłam. Declan ma
problemy z samooceną, jest skomplikowaną postacią, wywołuje współczucie i wiele
emocji. To również kolejny przystojny męski bohater, mający pewną
charyzmę, która przyciąga. Nie jest jednak przejaskrawiony, co bardzo
mnie cieszy.
Równie istotni są bohaterowie
poboczni, jak np. przyjaciel Declana, będący dobrą duszą tej historii,
sprawiający, że automatycznie chce się go przytulić. Autorka ukazuje losy
skrzywdzonych dzieci, które mimo wszystko starają się żyć normalnie. I są mądre
– niesamowicie wspierają się nawzajem i rozumieją wiele rzeczy lepiej niż
dorośli. Kemmerer przedstawia trudne sytuacje rodzinne, które z boku łatwo
ocenić, np. z kogoś, kto popełnił jeden błąd, zrobić chuligana – książka
udowadnia, że wszystko ma swoje drugie dno i nic nie jest czarno-białe.
Nie znajdziecie tutaj płytkich
dialogów, wielkiego romansu i jednego wielkiego „łaaaał jestem taka
skrzywdzona”. Znajdziecie za to wiarygodnych bohaterów, poruszającą historię,
łzy, które samoistnie napływają do oczu, inteligentny humor oraz świetnie
napisaną książkę. Pod względem stylu nie mam nic do zarzucenia – nawet listy są
napisane lekko i zgrabnie, co wcale nie jest takie łatwe. Przyznam, że
przeczytałam w ostatnim czasie sporo młodzieżówek właśnie w stylu new adult i
byłam okropnie znudzona. Tutaj poczułam świeżość. I co najważniejsze,
czytaliście historię miłosną, która była całkowicie urzekająca, ale nie doszło
pomiędzy bohaterami nawet do pocałunku? „Listy do utraconej” udowadniają, że
nie trzeba tworzyć książek pełnych uniesień, ochów i achów, aby było miło i
pięknie.
Jedyny minus? Wydaje mi się, że
zakończenie i adaptacja postaci do zmian, które zaszły została zbyt szybko
poprowadzona. Przydałby się jeszcze jeden lub dwa rozdziały, który trochę
rozciągną akcję, z naciskiem na psychologię postaci oraz ukazanie tego, czy bohaterowie
faktycznie dojrzeli do tego, co się wydarzyło.
To książka młodzieżowa, która
naprawdę uczy, jest pełna ciepła i prawdziwych emocji. Autorka pisze niezwykle
mądrze, a jej słowa od razu do mnie trafiły. Polecam ją z całego serca, „Listy
do utraconej” kompletnie Was zaskoczą. Tylko nie zapomnijcie chusteczek!
Ocena: 4/5
Recenzja: Gaba Rutana
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję,
Premiera: 27
września 2017
Gatunek: powieść
młodzieżowa
Liczba stron: 414
*wiersz z książki,
William Ernest Henley „Incictus”
Post a Comment