Klasyka wraca do łask - Szekspir, Brytyjczycy i teatr


Cytowanie Szekspira znowu stało się modne. Brytyjczycy wytrwale promują swojego barda, czy to na deskach teatru, czy to w kinie. Nie ma co się dziwić, w końcu to kraj, gdzie kostiumowy serial Downton Abbey okazał się strzałem w dziesiątkę. Jednak nie tylko Anglicy mają patent na odświeżanie zakurzonych już dzieł – coraz więcej baśni lub bajek, które pamiętamy z naszego dzieciństwa, możemy obejrzeć na wielkim ekranie. Wypalenie się kinematografii to następstwo tego, że klasyka stała się modna? A może jest to część trendu, jakim obecnie są ekranizacje książek?
Wracamy do tego, co znane, sprawdzone i dobre. Mimo że te historie zostały już opowiedziane nieraz – mamy kilka wersji Romeo i Julii, Kopciuszka, Dumy i uprzedzenie, czy Opowieści Wilijnej, to wciąż nam mało. Powstaje pytanie – jest jeszcze szansa, że współczesność będzie miała swoją Jane Austen i Karola Dickensa? A może już ma? Głośno robi się o kolejnych ekranizacjach książek Rowling, a na podstawie horrorów Stephane’a Kinga nakręcono kilka mrożących krew w żyłach obrazów, coraz więcej pisarzy dostaje także propozycje od wytwórni filmowych. Nagle zauważamy, że połowa przemysłu filmowego skupia się na perypetiach bohaterów, które wcześniej odniosły sukces jako książki. A więc rynek wydawniczy i filmowy ponownie łączy siły w niesieniu nam kultury.
Jaki tytuł przykuł w ostatnim czasie największą uwagę? Zdecydowanie Macbeth, której polską premierę przewidziano na 27 listopada tego roku. Nic dziwnego, że film odnosi już ogromny sukces, na swoim koncie ma dwie nominacje, w tym jedną na Festiwalu w Cannes, a jego kampania promocyjna jest coraz bardziej dynamiczna. Główną przyczyną atmosfery podekscytowania tą produkcją są aktorzy obsadzeni w głównych rolach, czyli Michael Fassbender oraz francuska aktorka Marion Cotillard. To postaci, do których ma się zaufanie, że zbudują autentyczne i oryginalne kreacje. Publikowane co jakiś czas zdjęcia, wywołują wiele emocji – ukazują mroczną, duszną, brutalną i nieco eteryczną rzeczywistość. Możecie zobaczyć także zwiastuny tego obrazu, równie dobre, ujmujące wiszącym w powietrzu napięciem, niepokojem, ciemnymi kolorami, które przeplatają się z bladością mgły i migoczącym, mrocznym światłem świec. Pochwalić należy także kostiumy postaci, jak i ścieżkę dźwiękową. To nie wszystko, bo szczególną uwagą powinniście obdarzyć plakaty promujące film – aż chce się zakrzyknąć, że tak właśnie powinno robić się prawdziwie klimatyczne plakaty!



Kolejna sztuka Szekspira znamy jako jedną z najczęściej cytowanych. Bo kto nie kojarzy: Być albo nie być, oto jest pytanie? Lub też: Choć to szaleństwo, lecz jest w nim metoda? Oczywiście, wzięto się za nowego Hamleta, jednak nie zobaczycie go w kinie (chyba że jako transmisje), ale właśnie w teatrze już 15 października. Nic tak nie przyciąga widzów, jak ulubieniec mediów, czyli Benedict Cumberbatch. To kolejny sławny Brytyjczyk, który podbił serca również Polaków, głównie za sprawą serialu BBC Sherlock. Premiera spektaklu w National Theatre Live od razu stała się dosyć głośnym newsem, a fani wyczekiwali na choćby pojedyncze zdjęcia Bena jako Duńskiego Księcia. Sztuka znana jest teraz jako najszybciej sprzedające się wydarzenie w historii Londyńskiego teatru. Bilety rozeszły się jeszcze zanim aktorzy przystąpili do prób czytanych. To pocieszające, że teatr, tak samo, jak klasyka także wraca do łask.
Nie tylko Cumberbatch ma swoje przedstawienie. Tym razem na tapetę wzięto mniej znany dramat Szekspira, a mianowicie Koriolan (Coriolanus). Przenosimy się do Rzymu, gdzie wygnany generał Kajus Marcjusz, który przyjmuje później przydomek Koriolan, walczy o odzyskanie Wiecznego Miasta. Głównym bohaterem sztuki wyreżyserowanej przez Josie Rourke z National Theatre był Tom Hiddleston i nie ma co ukrywać, że to kolejny aktor, który swoim nazwiskiem przyciąga tłumy widzów. Spektakl odniósł duży sukces, a Hiddlestone w swojej roli sprawdził się doskonale, o czym świadczy ponowna retransmisja sztuki przez Multikino, która odbędzie się 17 listopada. Bilet kosztuje 35 zł, więc warto się wybrać i zaznać trochę kultury w prawdziwym wydaniu.
Hiddlestona możecie kojarzyć z dosyć popularnego miniserialu historycznego The Hollow Crown, który jest adaptacją szekspirowskiej tetralogii, czyli kronik opowiadających losy czterech angielskich władców. Cykl zostaje zamknięty właśnie przez historię Henryka V, w którego wciela się popularny Brytyjczyk. W ramach ciekawostki – powstała kontynuacja, czyli The Hollow Crown: The Wars of the Roses, w której jako Ryszard III pojawił się wspomniany już Benedict Cumberbatch. Widocznie obaj panowie czują się dobrze w rolach kostiumowych.
Jednym z najczęściej ekranizowanych pisarzy jest Victor Hugo. Doczekał się ponad 74 adaptacji, w tym ponownej interpretacji Nędzników, która była jedną z głośniejszych premier 2013 roku. Szczególnie pod kątem Oscarów – musical otrzymał ich aż trzy, plus tyle samo Złotych Globów, jak i cztery nagrody od Brytyjskiej Akademii (BAFTA). Les Misérablesto przepiękna ścieżka dźwiękowa, zrobione z rozmachem scenografie, jak i kilka naprawdę genialnych kreacji aktorskich. Aktorzy, którzy wzięli udział w tym projekcie to same kinowe perełki – zawsze wyrazista Helena Bonham Carter, niczym wino — Hugh Jackman i znakomity Eddie Redmayne, groźny Russell Crowe, czy Anne Hathaway, która wywołała spore kontrowersje — sporo schudła do roli Fantine i obcięła włosy, jednak zamiast pochwał, szeptano, że Akademia trochę na siłę przyznaje jej statuetkę, a Hathaway zadziera nosa nieco za wysoko.
Już jakiś czas temu, bo w 2005 r. zekranizowano romantyczną powieść Jane Austen – Dumę i Uprzedzenie. Jest to jedna z najlepszych adaptacji, z idealną kreacją Elizabeth Bennet, stworzoną przez Keirę Knightley oraz z najprzystojniejszym Panem Dracy (Matthew Macfadyen), do którego wzdycha cały czas wiele fanek tego melodramatu. Oprócz obsady, największą zaletą obrazu są pięknie przedstawione krajobrazy oraz ścieżka dźwiękowa. Minusem, jak to przy współczesnych ekranizacjach bywa, jest to, że stanowią one dosyć odrębne dzieło przez bardzo luźne powiązanie z samą powieścią. Mimo wszystko to kolejna bardzo dobra adaptacja, która otwiera niektórych widzów na klasykę literatury.

Pozostając w tym przedziale czasowym, muszę wspomnieć o mało znanej ekranizacji z 2006 r., a mianowicie o Tristianie i Izoldzie. Obraz wyreżyserowany został przez Kevina Reynoldsa, traktującego kanon dosyć swobodnie. Jednakże film i tak wart jest obejrzenia, nie tylko za świetną rolę młodego Jamesa Franco jako Tristiana i Rufusa Sewell’a, który ujął mnie swoją interpretacją Lorda Marka, ale przede wszystkim za klimatyczną scenografię, kostiumy i ukazane krajobrazy. Ta ekranizacja ma swój urok, może nutkę kina typowo amerykańskiego, zrobionego z przepychem i klimatycznymi zdjęciami.
A teraz przeniesiemy się w bajkowy świat. Wszystko za sprawą Małego Księcia i jego pierwszej filmowej interpretacji, która podbiła serca milionów widzów. Momentalnie wydawnictwa ruszyły z drukiem nowych wydań tej pełnej metafor baśni dla dorosłych. Reżyser Mark Osborne wstrzelił się w gust widzów, dodając do znanej nam już historii Małego Księcia opowieść o Małej Dziewczynce, co sprawiło, że ktoś znający tę książkę może czuć się zaskoczony tym, jak przebiega odświeżona fabuła filmu. I było to dobre posunięcie, gdzie Osborne nadał obrazowi coś od siebie, tworząc z niego indywidualne dzieło filmowe. Będąc w tym wątku, wspomnieć należy o wyróżniającej się spośród innych, z listą kasowych aktorów na koncie produkcją Alicją w Krainie Czarów z 2010 r. w reżyserii Tima Burtona. Jednak akurat przy tym dziele bardziej skłaniam się ku starszej wersji Alicji, z 1995 r. lub też z 1999 r., gdzie mimo braku efektów czuło się magię ukazywanego świata.
Chodzą ostatnio słuchy, że nie kto inny, jak Johnny Depp ma zagrać w nowej wersji Ojca Chrzestnego. Wszystko jest na razie nieoficjalne i pobieżne, ale Wytwórnia Paramount Pictures podobno potwierdziła już takie zamiary. Zobaczymy, co z tego wyjdzie, jednak niezmiennie jest to, że powieść opowiadająca losy nowojorskiej rodzinny mafijnej autorstwa Mario Puzo to kolejne ponadczasowe dzieło, które doczekało się mocnej adaptacji w reżyserii Francisa Forda Coppola. Współautorem scenariusza do filmu jest pisarz, co mogło przyczynić się do sukcesu tego obrazu. Ojciec Chrzestny to przede wszystkim przełomowa rola Al Pacino oraz Marlona Brando, jak i sceny, które wiele osób zna na pamięć. Mocne, wyraziste kino.
Jakiś czas temu napisałam artykuł Książka doskonałą podstawą dla filmu i wychodzi na to, że cały czas jest to aktualne. Kinematografia wciąż szuka inspiracji u swojej przyjaciółki po fachu, czyli Literatury. Jak widzimy, mimo komercjalizacji i amerykanizacji filmu jednak wraca się do klasyki, tworzy, to co teraz możemy obejrzeć u Brytyjczyków - sprawia też, że nie żałujemy wydanych pieniędzy na bilet, że możemy pochwalić się czymś młodszemu pokoleniu, dla którego nudna i nieciekawa historia, nagle wyda się atrakcyjna. I wtedy powiemy z dumą „zobaczcie, to jest nasze”.
 A Wy macie jakieś typy klasyków, które zostały zekranizowane lub powinny? 
Przygotowała: Gaba Rutana

Brak komentarzy

Nowy komentarz? Super! Dziękujemy! :-)

Gabriela Rutana & Sylwia Czekańska. Obsługiwane przez usługę Blogger.