Cykl/Seria
Recenzje książek
Dopóki nie zgasną gwiazdy - Piotr Patykiewicz. Strzeż się świetlików!
Nowe oblicze książek postapokaliptycznych. Polska literatura, która bez problemu dogania zagraniczne tytuły. Wyróżnia się niebanalną historią, ciekawym uniwersum oraz ciągłymi zwrotami akcji.
Świat po Upadku z pewnością Cię zaskoczy…
Piotr Patykiewicz przenosi nas do mroźnej i surowej rzeczywistości, rządzącej się twardymi zasadami, gdzie nie ma miejsca na słabość i strach. Kacper nie pamięta tego, jak wyglądała Ziemia przed Upadkiem. Wie, że było całkiem inaczej, lepiej. Teraz otacza go mróz i śnieg. Mieszka w osadzie, otoczony zewsząd górami, gdzie ludzie zostali zaszczuci – wszędzie grasują niebezpieczne stworzenia, które czekają na samotnych wędrowców. Trudno jest o pożywienie, tylko szczęśliwcom uda się upolować fokę, czy niedźwiedzia. Ludzie żyją w małych wioskach, uwięzieni pomiędzy wysokimi szczytami, gdzie nielicznym udało się ocaleć – miasta są opustoszałe, wiedza o tym, jak było dawniej, coraz szybciej zanika, dlatego najbardziej drogocennymi przedmiotami są… książki. Ale i tak najgorsze czai się na przełęczy – groźne światła, które niosą coś gorszego niż śmierć.
Kacper to młodzieniec, który szybko chce stać się mężczyzną. Dlatego postanawia wyruszyć w niebezpieczną podróż, a jak wiemy, takie przygody zmieniają człowieka. Szybko okazuje się, że nie można przejść niezauważonym przez światło wypatrujące zabłąkanych wędrowców…
Łał! Mam ochotę zakrzyknąć, że w końcu napisano powieść z mocnym klimatem postapo – jest mrocznie, tajemniczo i niepokojąco realistycznie. Lubię ten świat wykreowany przez Patykiewicza, to idealny krajobraz rzeczywistości po Upadku. Brakowało mi w tym gatunku literackim właśnie czegoś takiego, mocnego uniwersum w męskim wydaniu, bo widać, że książkę napisał mężczyzna. Romantyczne wątki, jeżeli już są, to ukazane w sposób bardzo pragmatyczny – bez przesadnej uczuciowości, czy naiwności. Nie natrafisz tutaj na miłosną opowiastkę, za tomamy typową przygodówkę, a w tle góry, śnieg i ciągła walka o przetrwanie. I jest to pewien powiew świeżości, przenosimy się do krajobrazów, z jakimi jeszcze się nie spotkałam w tego typu dystopiach.
- Czasami mam wrażenie, że Bóg dawno już o nas zapomniał.
Muszę podkreślić jedno – autorowi udało się zbudować niezwykle realistyczną fabułę. Mimo że wątek samej przyczyny Upadku zakrawa na fantastykę pomieszaną z naukowymi teoriami, to jest to wciąż wizja, która do mnie przemawia i potrafię ją sobie wyobrazić. Kolejnym plusem są ciągłe zwroty akcji – autor co jakiś czas zmieniał bieg historii, coś się wyjaśniło, aby zaraz namieszać i wprowadzić czytelnika w stan ale co się właściwie stało?.
To nietypowe spojrzenia na samo postapo – pojawia się wiele elementów pochodzących z chrześcijaństwa, co ubarwiło uniwersum Patykiewicza, dodało mu pewnej specyficznej atmosfery i stało się także jego wizytówką. Jako wielka fanka Constantine byłam mile zaskoczona fragmentami, które dotyczą egzorcyzmów, dusz, czy też ogólnie nieba i piekła. Całość ma po prostu klasę – pozbawiona szablonów i infantylności, która często zdarza się w tego typu powieściach. Główny bohater jest młody, ale sama fabuła na tym nie traci – obserwujemy jego dojrzewanie, to jak się zmienia i staje mężczyzną.
Książka to przede wszystkim opisy – plastyczne i zwykle nie zanudzają, choć przyznam, że początek był dla mnie dosyć trudny, musiałam się „wbić” w styl autora, jak i wykreowany przez niego świat. Dlatego też pierwsze rozdziały mogą wydawać się wam nieco nużące. Dodatkowym minusem jest brak jednego, konkretnego punktu kulminacyjnego fabuły – rozbita została na wiele zwrotów akcji, co momentami wydawało mi się dezorientujące.Może to wywoływać wrażenie braku spójności historii, autor przeskakuje z jednej teorii do drugiej, aż nie wiadomo, która jest prawdziwa. Wspomniałam także o małym skupieniu się na emocjonalności – główny bohater nie był mi w żaden sposób bliski, czułam pewien dystans do Kacpra, nie przywiązałam się do niego i przez to jakoś zobojętniałam na jego losy. Widać, ze Patykiewicz skupił się na przygodzie, historii, zostawiając relacje pomiędzy postaciami nieco w tyle. Dlatego dla mnie to typowo męska opowieść – widać to w konstrukcji postaci, ich podejściu do świata, same emocje są bardzo wyważone i niby się pojawiają, ale szybko zostają sprowadzone na drugi plan.
Nadchodzi czas, kiedy kiedy śmierć okaże się ucieczką słabych, a życie wybiorą tylko najodważniejsi.
Książka ma typową budowę, ale dodatkowym umilaczem są czarno-białe ilustracje, które przedstawiają opisywane sceny. Nie ma ich jakoś dużo, ale i tak to jeden z tych dodatków, które lubię. Narracja zwykła, trzecioosobowa, za co daję dużego plusa, bo właśnie taką najlepiej mi się czyta.
Okładka, muszę pochwalić okładkę! Od razu mnie przyciągnęła – jest idealnym uzupełnieniem fabuły, niezwykle klimatyczna, piękna i bardzo, bardzo mi się podoba.
Mimo że główny bohater jest młody, to książka została skierowana do czytelników w każdym wieku. Na szczęście Patykiewicz nie zrobił z tej książki kolejnej schematycznej młodzieżówki. To powieść pełna ciekawych wątków, skłaniająca do myślenia, do analizowania sytuacji postaci, przenosząca odbiorcę w mroczny i mroźny świat, gdzie to światłość staje się największym wrogiem człowieka, jak i zatracona zostaje granica pomiędzy dobrem a złem. Razem z bohaterem czujemy izolację gór, nie wiemy, co stało się z resztą ludzkości – a może ktoś przeżył? A co jeśli gdzieś tam na dole znaleziono rozwiązanie na niebezpiecznie ogniki?
Uwielbiam to, że autor wykorzystał teorię o świetle, jako czymś wrogim i niebezpiecznym. Coś, co z pozoru powinno być dobre, okazuje się mroczne. Ma to w sobie pewien niepowtarzalny urok, coś, co mnie kompletnie ujęło i chyba najbardziej spodobało się w „Dopóki nie zgasną gwiazdy”.
Polecam dojrzałym czytelnikom, którzy lubią przygodę, tajemnicę i nietypowe uniwersum. To oryginalna historia, która zmieniła moje patrzenie na literaturę postapokaliptyczną, gdzie wcześniej dostrzegałam coraz więcej szablonowości – a tutaj takie miłe zaskoczenie. Dużo wątków, teorii, wspaniale zbudowane krajobrazy, plastyczność opisów i coś, co wymyka się współczesności – pewna surowość relacji międzyludzkich, walka o przetrwanie i terytorium. Nie jest to powieść idealna, ale mam nadzieję, że doczekam się kontynuacji, która będzie jeszcze lepsza, a sam autor odkryje nieco więcej tego, jak wygląda świat po Upadku…
Ocena: 4/5
Recenzowała: Gaba
Za możliwość przeczytania książki dziękuję,
Informacje:
Rok wydania: 2015
Wydawnictwo Sine Qua Non
Kategoria: fantastyka, postapokaliptyczna
Liczba stron: 400
Post a Comment