Powrót do Daringham Hall - Kathryn Taylor



Arystokratyczna rodzina, Wielka Brytania, amerykański biznesmen i skromna pani weterynarz. Co z takiego połączenia może wyniknąć? Romans, intryga i wiele tajemnic ukrywanych przez lata!
Ben Sterling to mężczyzna, któremu raczej niczego nie brakuje – ma własną firmę, odnosi sukcesy i jest do tego wszystkiego bardzo przystojny. Nie szuka związków, ceni sobie niezależność i nie lubi się angażować. Jednak ma do załatwienia jedną ważną sprawę dotyczącą swojego pochodzenia i rodziny. Uzyskuje informacje z tych, które zmieniają życie na zawsze — okazuje się, że jest synem Ralpha Camdena, a zarazem spadkobiercą szlacheckiego angielskiego rodu. Pełen złości i chęci zniszczenia nowo odnalezionego ojca wyrusza do Anglii, a jego celem jest posiadłość Camdenów, Daringham Hall. Wszystko komplikuje się, gdy w czasie podróży zostaje napadnięty. Wtedy też poznaje Kate – uroczą, piękną i przez wszystkich lubianą miejscową weterynarz. Ben staje przed trudnym wyborem, walczyć o miłość, czy zemścić się na Camdenach?
Po przeczytaniu powieści Taylor pierwsze co pomyślałam, to: wracamy do klasyki romansu! Dużą ulgą jest to, że w czasach, gdzie najlepiej sprzedają się takie pozycje jak „50 twarzy Greya” ktoś odważył się napisać solidny, wyważony romans – uwaga – z fabułą! Gdy wydawca proponuje mi erotyk do zrecenzowania, to od razu wyobrażam sobie, że pewnie okaże się on kolejną szablonową książką, z dużą ilością seksu, w której postaci na każdej stronie dosłownie się na siebie rzucają. Wówczas takie pozycje pozbawione są bardziej skomplikowanej historii i tła. A tutaj na szczęście jest trochę inaczej, mamy piękną i sielską Anglię, arystokratyczną rodzinę, wiele zwrotów akcji i niejednoznaczne zakończenie.
- Nie chcę.
Drgnął mu mięsień na policzku i opuścił rękę. Lecz zanim się odwrócił, Kate stanęła na palcach i objęła go za szyję. Z drążącym uśmiechem spojrzała na niego.
- Za nic w świecie nie chcę, żebyś nad sobą zapanował.
Mimo wszystko, to wciąż romans, a co za tym idzie, czytając, można sobie wyobrazić, jaki będzie dalszy rozwój akcji – ten gatunek ma to do siebie, że zwykle dąży się do połączenia bohaterów, jednak Taylor ubarwiła tę książkę innymi wątkami, które gdzieś po drodze się rozwijają i przyciągają czytelnika. „Powrót do Daringham Hall” pozbawiony jest infantylności towarzyszącej wielu powstającym obecnie powieścią dla kobiet. Mamy fragmenty bardziej pikantne, pojawia się wspomniana erotyka, ale jest to dojrzałe i także przez to lepiej się taką książkę czyta – czekamy z niecierpliwieniem na zbliżenie się postaci i czujemy powstające napięcie między nimi. Nie ukrywam, widać we fragmentach dla dorosłych pewną poetyckość charakterystyczną dla tego typu literatury – samo słownictwo ukazuje wzniosłość tych chwil, dla jednych będzie to może zbyt nierzeczywiste, ale trzeba pamiętać, że to moi drodzy romans, a kobiety także lubią sobie powzdychać i pomarzyć… 
Podobało mi się połączenie współczesnego świata z małą wsią, która wciąż emanuje przeszłością, tradycją i przy okazji jest bardzo… angielska. To jedna wielka rodzina, każdy siebie tam zna, a plotki rozchodzą się błyskawicznie. Zauważyłam też, że autorka wiele czerpała z brytyjskiej rodziny królewskiej, prawdopodobnie musi być fanką Kate i Williama.
Styl Taylor jest niewymuszony, ale widzę w nim też inspirowanie się angielskimi powieściami – momentami używa słownictwa przeznaczonego dla wyższych sfer, co sprawia, że „Powrót do Daringham Hall” stanowi spójną całość, ale zarazem niektórym prawdopodobnie będzie trudno się do tego przyzwyczaić, przez co na początku książka może wydać się nużąca. Mam wrażenie, że jest to pozycja dla wielbicielek gatunku, trzeba lubić taki typ romansu, aby się w niego odpowiednio wciągnąć. To solidna literatura obyczajowa, gdzie widać pasję autorki, która nie pisze pod publikę, bo gdyby tak było, to wyszedłby z tego kolejny szablonowy erotyk. Narracja trzecioosobowa, dlatego też możemy poznać wiele innych wątków.
Muszę pochwalić dobrą kreację postaci, pojawia się wielu bohaterów i każdy ma swój specyficzny, wyjątkowy charakter i nie zlewa się z na tle innych. To rzadkie w przypadku romansów, gdzie zwykle pisarze skupiają się na dwóch głównych postaciach, przy tym pomijając całą resztę. Jednakże mam istotne wątpliwości, odnoście budowy sylwetki Kate – jest dla mnie zbyt idealna, pozbawiona wad – pomocna, piękna, dobra, zawsze spokojna i wyrozumiała. Dla mnie taki typ postaci traci na swojej realności, nie potrafię sobie wówczas jej wyobrazić i niestety tylko budzi u mnie irytację, no bo kto może być aż tak kryształowy? Pojawia się szablonowa Mary Sue i jak dla mnie to jedno z potknięć autorki, której udało się stworzyć skomplikowanego, niejednoznacznego i nawet trochę niesympatycznego Bena, a o dziwo zaniedbać Kate, która na tle wszystkich wydaje się nijaka i nie wzbudza większych emocji. Do poprawy w drugim tomie!
To z pewnością coś nowego, choć zarazem już nam znanego przez książki, które czytały nasze mamy i babcie. Romanse, gdzie tłem były arystokratyczne rodziny i wielkie miłości. Taylor udało się w tej pozycji oddać ten klimat, który gdzieś przez lata zagubił się na rynku wydawniczym i jeszcze połączyć go ze współczesnością. Z niecierpliwieniem czekam na kolejne części, zastanawiam się także, czy wciąż ich bohaterami będzie Ben i Kate, czy może autorka na warsztat weźmie kolejne pary?
Polecam przede wszystkim dojrzałym czytelniczką, nawet nie przez sceny +18, które muszę dodać były subtelne, ale głównie przez sam klimat powieści. Dla fanów Wielkiej Brytanii, arystokracji, małych, sielskich miasteczek (jeżeli oglądaliście serial „Dixie of Hart” to wiecie, o czym mowa) i skomplikowanych relacji damsko-męskich. Drogie Panie, to idealna powieść na letnie, upalne wieczory!
Jeśli jesteście ciekawi tej książki, to odsyłam Was do strony, gdzie możecie przeczytać jej fragment –  KLIK!
Ocena: 4/5
Recenzowała: Gaba
Za możliwość przeczytania książki dziękuję,
INFORMACJE:
Rok wydania: 29 lipca 2015 r.
Wydawnictwo Otwarte
Seria: Daringham Hall, #1
Kategoria: romans
Liczba stron: 360

Brak komentarzy

Nowy komentarz? Super! Dziękujemy! :-)

Gabriela Rutana & Sylwia Czekańska. Obsługiwane przez usługę Blogger.