Calder. Narodziny odwagi Mia Sheridan – dajcie mi od razu drugi tom!



To druga książka Mii Sheridan, którą przeczytałam. I okazało się, że jest całkiem inna, z poważanym, mocnym tematem, ale zarazem eteryczną atmosferą, którą buduje dwójka głównych bohaterów. Minęła jedna noc i od razu pochłonęłam tę historię. Gdybym wiedziała, że jest tak dobra, to od razu przygotowałabym sobie wielki dzbanek kawy na zaspany poranek.
Calder poznał Eden, gdy miał dziesięć lat. Jednak już wtedy wiedział, że dziewczynka jest jego światłem i marzeniem. Chłopiec był świadomy, że Eden jest nieosiągalna w społeczności, w której przyszło im żyć. Apokaliptyczna sekta rządzi się swoimi, surowymi zasadami. Eden została wybrana do zostania przyszłą wybraną ich przywódcy Hectora. Gdy Eden i Calder dorastają, nie mogą już ukrywać swoich uczuć względem siebie, ich potajemne spotkania przepełnione są miłością i niezwykłymi doznaniami, gdy ta dwójka odkrywa się nawzajem. Razem postanawiają uciec z sekty, walczyć o prawo do decydowania o swoim życiu i marzeniach. Ich droga do uwolnienia jest trudna, niezwykle odważna, ale również bardzo niebezpieczna…
Zwykle staram się omijać wątek sekt i praw, w które ludzie ślepo wierzą. Ten temat mnie denerwuje i wprawia w straszną frustrację. Nie mogę pogodzić się z tym, że tego rodzaju sekty rozwijają się bardzo prężnie i przede wszystkim w to, że budujące się społeczności są ufnie zapatrzone w swoich przywódców. Zaczęłam czytać „Caldera” i przyznam, że były momenty, gdy ze złości zgrzytałam zębami. Początek wytrącił mnie z równowagi i dopiero po jakimś czasie wróciłam do tej książki. Czekałam na moment, gdy Calder i Eden zaczną dostrzegać, że ich społeczność jest toksyczna, a ich apokaliptyczne wizje nigdy się nie sprawdzą. Moim ulubionym fragmentem jest ten, gdy bohaterowie zaczęli przeciwstawiać się systemowi sekty. Powiedziałam sobie, w końcu! A teraz uciekajcie stamtąd jak najszybciej!
„Calder” wywołuje wiele emocji – po skończeniu książki i to w tak bardzo drastycznym momencie, jeszcze długo nie mogłam pozbierać myśli. Od razu chcę drugi tom, bo autorka zaserwowała mi małą nerwicę – powieść jest urwana w środku akcji. Dosłownie gapiłam się z niedowierzaniem na napis „Ciąg dalszy w tomie Eden. Nowy początek”. Mia Sheridan napisała książkę, która niesamowicie trzyma w napięciu i wywołuje szok końcówką.
Jestem pod wrażeniem konstrukcji bohaterów, tego, jak mogliśmy obserwować ich dojrzewanie i coraz większe uświadamianie sobie, że żyją w sekcie. Sheridan musiała dobrze przemyśleć psychologię postaci, to jak ich poprowadzić, aby do samego końca byli autentyczni. Zasiała w nich ziarnko niepewności, które powoli przeradzało się w plan ucieczki. Historia miłosna jest tutaj piękna i bajkowa. Oczywiście nie zabrakło bardziej erotycznych scen, które wywołują dreszczyk emocji. Dodatkowym plusem jest świadomość, że związek Eden i Caldera jest zakazany i w każdej chwili mogą zostać przyłapani.
Od połowy książki akcja bardzo przyśpiesza, dlatego ani się obejrzycie i będziecie przewracali ostatnią stronę. Sheridan wprowadziła do swojej historii drastyczne sceny, ukazała życie społeczności sekty w sposób autentyczny i przejmujący. To ważny temat, bardzo kontrowersyjny i niejednoznaczny. Przyznam, że najmocniej poruszyły mnie sceny, w których jeden z bohaterów był karany na oczach swojej rodziny i całej sekty – nikt z nich nie próbował mu pomóc, wierząc w poglądy ich przywódcy, pozwolili na krzywdzenie niewinnych ludzi. A takich fragmentów, szczególnie pod koniec jest naprawdę sporo, dlatego „Calder” szarpie nerwy i cały czas trzyma w napięciu.
Fabuła ukazana jest z dwóch perspektyw – Eden i Caldera. Narrację mamy pierwszoosobową, dlatego też powieść jest bardziej autentyczna. Historia pisana jest w taki sposób, że w pewnym momencie się zapętla.Zaczynamy od ukazania krótkiej migawki dotyczącej Eden, następnie cofamy się w przeszłość i przeżywamy losy postaci od momentu, gdy są dziećmi, akcja przyśpiesza i kończymy fragmentem z Calderem w roli głównej. Podoba mi się takie prowadzenie fabuły, Sheridan lubi rozciągać akcję swoich książek na kilkanaście lat, ale robi to bardzo umiejętnie i zręcznie.
Minusy? Początek był nieco nużący, musiałam wgryźć się w tę historię. Gdy Sheridan przyśpieszyła akcję, to książkę o wiele lepiej się czytało. Nie podoba mi się trochę to, że bohaterowie mimo warunków, w jakich żyli, są niezwykle piękni – postaci to przykłady idealnych, odważnych i urodziwych bohaterów. Od razu przypomniała mi się Mary Sue.
„Calder” to wstrząsająca historia, która przyprawiła mnie o palpitacje serca. W rankingu przeczytanych przeze mnie książek tej autorki „Calder. Narodziny odwagi” mogę umiejscowić na pierwszym miejscu. Powieść trzyma w napięciu do samego końca, wywołuje wzruszenie, strach, złość i kusi romantycznymi scenami. Piękna historia, oby takich więcej!
Ocena: 4/5
Recenzja: Gabriela Rutana
Za możliwość przeczytania książki dziękuję, 
INFORMACJE: 
Rok wydania: 2016 
Wydawnictwo: Helion/Septem
Cykl: A Sign of Love #1
Kategoria: romans, dramat
Liczba stron: 374

Brak komentarzy

Nowy komentarz? Super! Dziękujemy! :-)

Gabriela Rutana & Sylwia Czekańska. Obsługiwane przez usługę Blogger.