Kolejny cykl, jak ja się cieszę! Świat pełen bogów, magii i walki o władzę znany nam z trylogii „Krew i popiół”. Autorka postanowiła rozwinąć swoje uniwersum o kolejne książki. Armentrout zaskoczyła mnie ciekawie zbudowaną fabułą, pełną szczegółów i ukrytych znaczeń, oraz skomplikowanym wątkiem romantycznym. W jej powieściach bohaterowie nigdy nie mają łatwo, jeśli chodzi o związki. Nie obyło się bez kilku potknięć, ale mimo wszystko po raz kolejny dałam się wciągnąć w to uniwersum. Też tak macie, że czasami za bardzo nie zwracacie uwagi na styl, sposób wyrażania się bohaterów i inne szczegóły, bo po prostu podobają wam się ukazany świat, chemia pomiędzy postaciami i pomysły autorki na rozwój fabuły? W przypadku książek Armentrout mam właśnie takie odczucie – może nie do końca wszystko jest perfekcyjne, ale jednak ja to kupuję.
Życie Sery zostało zaplanowane: jest Wybraną, która ma stać się Małżonką Pierwotnego Śmierci. Taka jest oficjalna wersja. Nieoficjalnie jej kraj umiera i jedynym ratunkiem zostaje zgładzenie jej przyszłego męża. Dlatego od urodzenia szkolona jest na najlepszą zabójczynię. Jeden warunek cały czas ją martwi. Aby zgładzić Pierwotnego – najpierw powinna go w sobie rozkochać. Niestety Sera ponosi porażkę podczas ich pierwszego spotkania. Jej status ulega pogorszeniu, a Sera musi uważać na tych, którzy chcą ją wyeliminować. Wszystko zmienia się, gdy przypadkowo poznaje boga, który… chce ją uratować.
Czy aby przeczytać „Cień w żarze”, należy znać wcześniejsze książki autorki? Niekoniecznie, bo jest to całkiem odrębna historia. Pojawiają się małe odniesienia, dla fanów są one dodatkowym smaczkiem, gdy łączy się kropki w całość i wyłapuje takie szczegóły, ale spokojnie można czytać „Cień w żarze” bez znajomości „Krwi i popiołu”.
Podoba mi się ukazanie rozwoju bohaterki – rozpoczyna ona od kogoś, kto musi walczyć o życie, być poddanym innych, balansować na granicy życia i śmierci, cały czas zachowując charakter, upór i wierząc w swoją siłę. Armentrout pokazuje nam świat mężczyzn, jednak udaje jej się przemycić na sam koniec przesłanie: w kobietach jest siła. I już wiem, że drugi tom będzie pełen zwrotów akcji – zakończenie to rozwikłanie kilku zagadek, ale także postawienie przed nami kolejnych pytań. Jestem ciekawa, jak dalej zostanie poprowadzona fabuła. Przydałoby się więcej napięcia pomiędzy Serą a Nyktosem. W tym tomie była tak naprawdę jedna mocna scena, gdzie czuło się namiętność, ale także rozdarcie bohaterów, ich emocje, osobowość – miała ona ogromny potencjał. Podobają mi się także drobne szczegóły, które zauważa Sera, to, że Nyktos zachował się szarmancko, mimo że wcale nie musiał – ta relacja jest niejasna, skomplikowana i już nie mogę się doczekać, w którym kierunku podąży nasza para bohaterów.
Czasami miałam wrażenie, że utknęłam w danym punkcie – winą jest tutaj trochę styl autorki. Początek jest dosyć obszerny i wielu czytelników może nie wszystko od razu zrozumieć i połączyć w całość. Pojawiło się dużo opisów, narracja prowadzona jest z punktu widzenia Sery, przez co mamy sporo niepotrzebnych wynurzeń. Dialogi czasami giną w ilości opisów, a szkoda, bo są wyraziste i to one budują napięcie pomiędzy postaciami. Na minimalizacji opisów zyskałyby także sceny akcji, które aktualnie zbyt długo trwają, nie mają odpowiedniej dynamiki i pod koniec ma się wrażenie, że coś, co trwało kilka sekund, bardzo rozciągnęło się w czasie. W dialogach czasami mamy wulgaryzmy i myślę, że dodają one nutkę bezczelności, podkreślają charakter postaci i, cóż, danej sceny. Jednak jestem świadoma, że nie każdemu będą one pasować. U mnie niejednokrotnie wywołały uśmiech i chęć powiedzenia „tak, dokopcie im!”.
Mamy sporo różnych wątków, skomplikowanych nazw, imion, zasad, jakie obowiązują w tym świecie – książka jest rozbudowana i można się zagubić. Już przy wcześniejszych pozycjach pomyślałam, że przydałby się jakiś słowniczek na koniec. Na pewno byłby pomocny. I ponownie mamy małą czcionkę – trochę niekomfortowo czyta się tak obszerne książki z tak małą czcionką. Apel do wydawnictwa – większa czcionka dla okularników!
„Cień w żarze” ma podobny klimat do „Krwi i popiołu” – wyczuwalna jest atmosfera widma wojny, tego, że szykuje się coś większego, co może przerosnąć wyobrażenia bohaterów. Podoba mi się spójność książek autorki. Nie jest to powieść oderwana od innych, mamy tutaj rozszerzenie naszego wyobrażenia bogów, wybranych i śmiertelników. Ten świat ma ogromny potencjał, Armentrout nakreśliła tak wiele pobocznych opowieści, legend, że teraz ma przed sobą wiele możliwości. Sama historia jest rozbudowana, liczba wątków, pobocznych postaci, które są wyraziste i mocne, opisy miejsc, które kojarzą się nam z mitologią – to wszystko składa się na trochę mroczny, ale także fascynujący obraz, który pisarka plastycznie przelała na papier.
Akcja poprowadzona jest w taki sposób, że na końcu zawsze dzieje się coś, co po prostu zostawia nas z ochotą sięgnięcia od razu po drugi tom. Tak, autorka także dała nam popalić z szokującymi finałami w „Krwi i popiele”, tutaj widzę, że także konsekwentnie serwuje ostatnie rozdziały pełne wrażeń. Historia zdecydowanie przyśpiesza pod koniec, więc uważnie czytajcie, bo sporo się dzieje!
„Cień w żarze” ukazuje nam niesprawiedliwy świat, pełen bólu i walki, ale także namiętności, nadziei i determinacji. Sera to bohaterka, której historia was zaskoczy – jest nieodgadniona, sama nie wie, co się w niej kryje i jaką moc posiada. Zakończenie zwali was z nóg, autorka potrafi wywołać szok w czytelniku. Jeśli lubicie złożone powieści fantastyczne, z nutką mitologii, zawiłe historie bohaterów, ukryte znaczenia i przepowiednie, nieoczywiste wątki miłosne – to „Cień w żarze” spełni te wymagania. Książkę także dobrze się czyta, nie zrażajcie się czasem dużą liczbą opisów – gdy już faktycznie wgłębicie się w opowieść Sery, to będziecie chcieli czytać dalej. A dalej jest tylko lepiej!
Książkę otrzymałam przy współpracy z portalem,
Pozdrawiam zaczytanie,
Gaba
Zapraszam na mój profil, znajdziesz tam książki, które aktualnie czytam i zapowiedzi, które warto obserwować.
Dodaj mnie do znajomych: Recenzje Gaby
________
* *cytat z „Cienia w żarze” Jennifer L. Armentrout