Wilcze ślady - Ludka Skrzydlewska. Romans z wilkołakiem

by 14:31

 


Jeśli macie dość typowych romansów i szukacie czegoś świeżego, sięgnijcie po połączenie urban fantasy i gorącego romansu. W tej historii poznajemy czarownicę, która musi podszyć się pod swoją siostrę bliźniaczkę… i udawać narzeczoną wilkołaczego alfy. Brzmi jak prosty plan? Nic bardziej mylnego. Bo między nimi rodzi ognisty romans.

Czarownice, wilkołaki, demony – autorka wrzuca nas do świata nadprzyrodzonych istot, przyprawiając go mocnym wątkiem erotycznym i intrygującą dynamiką między bohaterami. I chociaż świat przedstawiony nie jest zbyt rozbudowany, to nadrabia to stylem. Skrzydlewska pisze lekko i wciągająco. Dialogi są naturalne, fabuła płynie bez zgrzytów, a sceny między postaciami… bardzo spicy.

Sama jestem fanką wilkołaczych motywów – silni, dominujący alfy, ich kodeksy i zasady – to coś, co zawsze mnie wciąga. Dlatego trochę szkoda, że autorka skupiła się niemal wyłącznie na relacji głównych bohaterów. W pewnym momencie ich związek staje się aż zbyt idealny. Brakuje tu odrobiny zgrzytu, napięcia, może jakiegoś przekomarzania – czegokolwiek, co dodałoby pikanterii nie tylko w sypialni, ale i w samej relacji.

Akcja rozgrywa się w Nowym Orleanie, a klimat przywodzi na myśl „Pamiętniki Wampirów”. Miałam wrażenie, że zza rogu zaraz wyskoczy Klaus z ironicznym komentarzem i… zrobi mały chaos. Trochę takiego chaosu by się tu przydało – bo główny bohater to wręcz nierealny ideał. I choć fajnie czasem poczytać o perfekcyjnym facecie, to fajniej jeszcze, gdy między bohaterami iskrzy nie tylko fizycznie, ale też emocjonalnie.

To prosta, nieskomplikowana lektura na lekki, niezobowiązujący wieczór. Idealna, jeśli masz ochotę na coś rozluźniającego, z wyraźnym wątkiem romantycznym i sporą dawką pikanterii. Mimo pewnych niedociągnięć – byłam mile zaskoczona. Gdyby tylko fabuła była trochę bardziej rozbudowana, a relacje mniej cukierkowe – byłoby świetnie. Ale jeśli szukasz gorącego romansu z nutą magii – to warto po nią sięgnąć i nie oczekiwać zbyt wiele, po prostu dobrze się bawić. 

 

Pozdrawiam zaczytanie,

Gaba

Zapraszam na mój profil, znajdziesz tam książki, które aktualnie czytam i zapowiedzi, które warto obserwować.  

Dodaj mnie do znajomych: Recenzje Gaby

 

Kłopoty w raju - Christina Lauren. Lekki romans idealny na wakacje!

by 13:16

 


Po książki duetu pisarskiego Christiny i Lauren sięgam trochę w ciemno, bo wiem, że mają w sobie poczucie humoru, które uwielbiam, cudowny wątek romantyczny oraz historię, z której można zrobić hollywoodzki hit kinowy.

Autorki sięgnęły tym razem po motyw fake dating, a więc bohaterowie zmuszeni są udawać, że są w związku, a w tym przypadku – że są kochającym się małżeństwem. Anna i West poznają się na studiach i ich znajomość już od początku jest mocno nietypowa – biorą fikcyjny ślub, aby dostać tańsze mieszkanie studenckie. I nagle mija 5 lat. On jest poukładanym profesorem, a ona jest malarką, która nie wie, czy starczy jej pieniędzy na przeżycie. I ponownie zjawia się West. Okazuje się, że wciąż jest jej mężem i prosi ją o pomoc – niech poudaje kochającą żonę na ślubie jego siostry, a on dobrze ją za to wynagrodzi. Okazuje się, że West chce otrzymać spadek, którego warunkiem jest 5 lat małżeństwa. Teoretycznie te warunki spełnia, musi jeszcze z Anną – chaotyczną, mówiącą, co jej ślina na język przyniesie, nieobytą w eleganckim towarzystwie – trochę poudawać.

A jak wiemy, często to udawanie kończy się tak, że wybuchają iskry i prawdziwe przywiązanie. Autorki potrafią świetnie budować napięcie pomiędzy bohaterami; jest romantycznie, seksowanie i aż chce się przenieść na tę szaloną wyspę. Uwielbiam, jak rozwija się relacja Anny i Westa, którzy mimo różnic poznają siebie, nie muszą starać się zrobić na sobie dobrego wrażenia, bo teoretycznie to tylko transakcja. Okazuje się, że West jest mężczyzną pełnym warstw – podoba mi się, jak autorki opisały otworzenie się na uczucia tak skrytej postaci. Pisarki pięknie opisują emocje w tej książce. Robiło mi się coraz cieplej na sercu, gdy czytałam kolejne rozmowy bohaterów, to, jak Anna starała się zrozumieć niektóre zachowania Westa albo jak on sam dochodził do tego, że źle się zachował, bo ma w sobie określoną blokadę i musi to przepracować.

„Kłopoty w raju” są co prawda szaloną historią o udawanym małżeństwie, miliarderach z przerośniętym ego, ale mają też w sobie sporo czułych, ciepłych scen, gdy bohaterowie budują swoją relację i poznają swoje emocje. To całkowicie mnie ujęło – autorki idealnie pokazują rozwój emocjonalny postaci, to, jak odpowiedzialnie, a czasami pod wpływem impulsu podchodzą do swojego „małżeństwa”. Mamy też sporo pikantnych scen zbliżeń, które są świetnie napisane, ale istotą tej powieści jest właśnie relacja bohaterów.

Co do stylu, to przez książkę się płynie – jest tak lekko, dobrze napisana, że mam wrażenie, że to jeden z lepszych romansów, jakie czytałam. Wszystko się tutaj zgadza: ciekawy pomysł na historię, pełnowymiarowi bohaterowie, emocjonalność oraz wiele zabawnych scen, które poprawiają humor. I tak, tego określenia szukałam – ta książka cudownie poprawiła mi humor.

„Kłopoty w raju” to błyskotliwa powieść, którą od razu poleciłam koleżankom w pracy jako „koniecznie przeczytajcie!”. Ta historia jest moim guilty pleasure, romansem, który ma w sobie coś nierzeczywistego, ale zarazem ukazuje bardzo ludzkich bohaterów i ich drogę do poznania siebie. Moim zdaniem to najlepsza książka pisarek, bo zawiera w sobie dużą dawkę emocji, pozwala nam snuć fantazje o przystojnym milionerze, szalonej wyspie. Cóż, chyba żadna z nas nie miałaby nic przeciwko takim kłopotom w raju?

 

Książkę otrzymałam przy współpracy z portalem,

Lubimy Czytać


Pozdrawiam zaczytanie,

Gaba

Zapraszam na mój profil, znajdziesz tam książki, które aktualnie czytam i zapowiedzi, które warto obserwować.  

Dodaj mnie do znajomych: Recenzje Gaby

 

 

Faking it - Beth Reekles. Choć, poudawajmy

by 10:03

 


Autorka książki „Faking it” skupiła się na postaci kobiety, z którą może utożsamić się wiele czytelniczek: wieczna singielka, znajomi cały czas uważają, że prowadzi szalone życie, według nich jest też ciągle do ich dyspozycji, no bo nie ma swojej rodziny, można jej ustalać kalendarz, złote rady przyjmuje zawsze z uśmiechem na twarzy, i cóż, to kompletna bzdura. Sophie ma 25 lat, co uważam za w sumie młody wiek na miano wiecznej singielki, myślę, że bardziej autentycznie wypadłaby tutaj nieco starsza bohaterka, ale okej, może autorka nie chciała zrobić tego czegoś w stylu Bridget Jones?

Jako była singielka, doskonale rozumiem Sophie. Życie singla to wcale nie ciąg przygód, a raczej samotne wieczory z chipsami i Netflixem, kiedy przeglądasz Instagram pełen zdjęć znajomych z ich „wspólnych” chwil.

Dlatego przyznam, że „Faking it” było dla mnie książką, która bardzo przypomniała mi mnie sprzed kilku lat. I tutaj realizm się kończy, bo umówmy się – nie miałam tyle brawury, co Sophie. Do gry wchodzi Harry. Świetnie się na tym wątku bawiłam, na początku było czuć ognistą chemię pomiędzy bohaterami. Były momenty, że wybuchałam śmiechem (jak słynne babeczki). Harry to facet z dosyć skomplikowanym życiem, wielowarstwowy, nie jest też typowym przystojniakiem. Jego wrażliwość sprawia, że jako mężczyzna wydaje się bardziej ludzki i bliski, a rozwijający się związek między nim a Sophie nie jest ani płytki, ani przewidywalny. Finał książki zaskakuje – mnie pozytywnie, choć wiem, że niektórzy mogą być rozczarowani, zwłaszcza jeśli oczekują lekkiej, klasycznej historii miłosnej. To bardziej książka o „romantycznym realizmie” – uczuciu, które nie zawsze wygląda jak w bajkach.

Oczywiście, zdarzały się momenty, w których fabuła wydawała się nieco rozwleczona – opisy miejscami dominowały, a akcja rozwijała się powoli. Mimo to, choć książka nie jest pozbawiona wad, miała w sobie coś, co mnie wciągnęło i nie pozwoliło jej odłożyć.

Jeśli jesteś w długotrwałym związku, „Faking It” może ci się wydać mało angażujące, a Sophie – zrzędliwa. Ale dla singielek, lub tych, którzy doskonale pamiętają życie w pojedynkę, Sophie jest postacią, która może przypomnieć własne doświadczenia. Bycie singlem to stan pełen wolności, ale też momenty samotności i tęsknoty. Kto tego nie czuje, ma szczęście. Ale jeśli kiedykolwiek musiałaś udawać, że wszystko jest w porządku, choć tak naprawdę nie było – Sophie będzie ci bliska.

Podsumowując: między bohaterami jest chemia, są zabawne momenty, a zakończenie skłania do refleksji. Dla mnie – udany miks.

 

Książkę otrzymałam przy współpracy z portalem,

Lubimy Czytać


Pozdrawiam zaczytanie,

Gaba

Zapraszam na mój profil, znajdziesz tam książki, które aktualnie czytam i zapowiedzi, które warto obserwować.  

Dodaj mnie do znajomych: Recenzje Gaby

Gabriela Rutana & Sylwia Czekańska. Obsługiwane przez usługę Blogger.