Crave. Pragnienie - Tracy Wolff, czyli nowe fantasty z wampirami
Crave. Pragnienie to dosyć
obszerna książka, którą pochłonęłam w jeden weekend. Zdałam sobie sprawę, że
tęskniłam za tego rodzaju historiami. Brakowało
mi tej wampirzej energii, tajemnicy, „zwykłej” dziewczyny pośrodku potworów,
złych, czarujących i pięknych chłopców, którzy pod osłoną niedostępności typu
„nawet na mnie nie patrz” okazują się tymi jedynymi i wymarzonymi. Tyle się
tutaj działo!
Grace spotyka wielka tragedia,
gdy jej rodzice umierają w wypadku. Nie ma innej rodziny poza wujkiem i
kuzynką, którzy mieszkają… aż na Alasce. Grace wstępuje do Akademii i nie ma
pojęcia, że nagle znalazła się w centrum wojny. Którą stronę wybierze? Niedostępnych
wampirów, innych frakcji, które knują za jej plecami, czy swoją własną?
Mogę śmiało stwierdzić, że „Crave” to coś w rodzaju Hogwartu
wypełnionego różnymi rodzajami potworów z książek fantasy. Jak ja to kocham! Do
tego akcja toczy się w zimnej, pełnej śniegu i niedźwiedzi polarnych Alasce.
Ale jak się okazuje, niedźwiedzie i odmrożenia to najmniejsze zmartwienie
głównej bohaterki. Grace wpada w sam środek walki o dominację i władzę
poszczególnych ugrupowań. Zwykły, bezbronny człowiek pośrodku potworów? Cóż, ma
ona swoich obrońców, a i tak co chwilę jest ranna. To, co mnie trochę rozbawiło, to liczba zranień Grace. Gdyby tak
policzyć, to na palcach jednej ręki można wskazać, ile razy pojawiła się na
zajęciach. Co chwilę odpoczywała, zbierała się po jakimś wypadku i była w
środku afery. Halo, to szkoła? Czy pole bitwy?
Porównując „Crave” do
„Zmierzchu”, mam jedną myśl. „Zmierzch” był bardzo poważny jeśli chodzi o
fabułę, tutaj jest miejsce na wiele wstawek z popkultury i mam wrażenie, że
miejscami autorka puszcza do czytelnika oczko. Bohaterowie są nowocześni – mimo że mamy starożytny zamek, całą otoczkę
książki fantasy, to pojawia się też sporo muzyki, Netflix, czekolada z pianką,
a nawet wspomniana przeze mnie książka Stephenie Meyer. Te odniesienia do
współczesnej popkultury to ciekawe urozmaicenie fabuły, bez tego mielibyśmy po
prostu kolejną megapoważną książkę o wampirach, o dziewczynie, której świat
wywraca się do góry nogami i która zdobywa uwagę najprzystojniejszego chłopaka.
A jednak jest inaczej, „Crave” rządzi się swoimi prawami i mogę przyznać, że
podczas czytania świetnie się bawiłam. Były
też gorące momenty pełne napięcia, więc miłośniczki wątku hate to love będą
zadowolone.
Początek to wielka niewiadoma.
Bardzo dobrze zrobiłam, że nie przeczytałam opisu książki. Domyśliłam się, że
na pewno pojawią się wampiry, ale dzięki swojej niewiedzy (bo opis książki
naprawdę dużo zdradza, zupełnie niepotrzebnie) poznawałam fabułę razem z
bohaterką. Grace już od początku wiedziała, że coś jest nie tak, ale brakowało
jej ostatniego elementu układanki. Trochę byłam zdziwiona, że tak na spokojnie
przeszła do porządku dziennego, gdy odkryła, że uczniowie Akademii nie są
ludźmi, ale z drugiej strony… całe jej otoczenie bardzo specyficznie się
zachowywało od pierwszego rozdziału. Jakoś nikt mocno nie próbował ukryć przed
nią swojej prawdziwej natury.
Co mogę powiedzieć o bohaterach?
Mam wrażenie, że Grace to postać trochę nieodgadniona. Z jednej strony
przestraszona dziewczyna, z drugiej to ona rozwija relacje z Jaxonem, ma swoje
zdanie, umie się odgryźć i wie, czego chce. Chociaż jest w tym trochę chaosu i
uległości ze strony Grace, gdy pojawia się Jaxon – nagle on staje się tym,
który decyduje. Mam wrażenie, że autorka
starała się napisać zadziorną, pewną siebie postać kobiecą, która nie leci na
pierwsze zawołanie faceta. Tylko że czasami w tej wizji pojawiają się pewne
dziury. Ale kto nie miałby słabości do przystojnego wampira?
Zakończenie zostawiło mnie z
wieloma pytaniami, bo nagle autorka postanowiła namieszać oraz uciąć akcję. To
kolejna seria fantasy, w którą się wkręciłam. Narracja prowadzona jest z punktu
widzenia Grace, co ma swoje plusy i minusy, ale ogólnie sam styl mogę określić
jako lekki i dynamiczny. Ostatni rozdział pisany jest z punktu widzenia jednego
z bohaterów, nie Grace. Mamy także bonus, dodatkowe rozdziały z różnych ważnych
sytuacji, także przedstawione przez jednego z bohaterów. I przyznam, że dają
one inną perspektywę. To, co mi trochę
przeszkadzało, to brak drugiego planu – mamy ogromny zamek, uczniów o różnych
zdolnościach, a nie czułam tej magii (zobaczcie, jak Rowling udało się ukazać
swój świat, każdy czytelnik wiedział mniej więcej, jak wygląda Hogwart, czuł
jego magię i fantastyczny klimat). Oprócz Grace, Jaxona, jej kuzynki i
wujka kręcimy się wokół może dwóch, trzech postaci, które kojarzymy. A gdzie
pozostali bohaterowie? Myślę, że pisarka
mogłaby śmiało dobudować to uniwersum, trochę głębiej ukazać nam poboczne
postaci, bo książka ma pod tym kątem duży potencjał.
Polecam „Crave” wszystkim fanom
fantasy z wampirami w roli głównej. Uwielbiam książki, których akcja toczy się
w elitarnych szkołach, bo wiem, że na pewno będzie ciekawie. Jedno jest pewne,
„Crave” zyska sporą liczbę fanów i fanek. Końcówka zostawia nas w samym środku
akcji, więc spodziewam się po drugiej części jeszcze więcej tajemnic, dramatu
i… może pojawi się też nowy bohater? Już nie mogę się doczekać.
Cykl:
Crave series (tom 1)
Książkę otrzymałam przy współpracy z portalem,
Pozdrawiam zaczytanie,
Gaba
Post a Comment