Cykl/Seria
Recenzje książek
Magia zabija - Ilona Andrews. Kici, kici, czyli jak to być towarzyszką Władcy Bestii
Kolejna
część, już piąta i znowu po zakończeniu książki mam ochotę krzyczeć „chcę
więcej!”. „Magia zabija” to kontynuacja serii o Kate Daniels – wciągającego
urban fantasty, które uzależnia od pierwszego rozdziału.
Tym
razem Kate pojawia się jako pełnoprawna towarzyszka Władcy Bestii, rządzącego
twardą ręką Gromadą. I to także pierwsza część, gdy mamy obraz związku Kate
oraz Currana. Bardzo na to czekałam! Byłam ciekawa, czy ich relacja się nie
zepsuje, czy będzie nudno i przewidująco. I co? Jest genialnie! Lecą iskry,
chemia kipi w każdej scenie, ironiczne komentarze, żarty, kłótnie o dominację,
zaborczość, czysta miłość i namiętność – to krótki opis tego, co czeka Was w
tym tomie. Mam ochotę stwierdzić, że Kate i Curran to najlepsza para książek
urban fantasty. Razem mają taką charyzmę i urok, że na każdą ich scenę czeka
się z podekscytowaniem, jakby co najmniej oglądało się bardzo dobry film akcji.
Ty naprawdę musisz popracować nad swoimi groźbami. Nie mogę jednoznacznie stwierdzić czy mi grozisz, czy zapraszasz na herbatę.
Co
zafundował nam pisarski duet w tej części? Przede wszystkim odwrócenie kilku
schematów, które znaliśmy z poprzednich tomów. Kate już nie pracuje dla Zakonu,
Andrea również zaliczyła dużą zmianę w życiu, Curran musi poradzić sobie ze
stawiającą się towarzyszką, chociaż to nie jest niczym nowym. Nasza bohaterka
zaczyna trochę od zera – z własnym
biznesem i reputacją do odbudowania na mieście. Musi sprawdzić się również w
poważnym związku. Co ciekawe, Kate znowu przechodzi przemianę. A wszystko przez
informacje o jej rodzinie – tym razem ważny jest nie tylko Roland, który gdzieś
tam się czai i to wszystkich przeraża, ale na tapetę zostaje wzięty jej
przybrany ojciec Voron oraz matka. Nowe fakty sprawiają, że Kate zmienia swój
stosunek do życia i zaczyna coraz bardziej akceptować swoją magię. Najlepszy
moment? Gdy pokazuje, jak silna jest naprawdę. Mam wrażenie, że ostateczne
starcie będzie pełne wrażeń.
Ważną
osobą dla Kate jest Julie i w „Magia zabija” bardzo wyraźnie widać, że traktuje
ona dziewczynkę jako swoje dziecko. Momentami się wzruszyłam, bo w tej części
autorzy stawiają na emocje oraz to, jak istotna dla Kate jest rodzina.
Poznaliśmy ją jako niezależną, trzymającą się z boku i nieodkrywającą
wszystkich kart – a teraz widzimy kobietę zaciekle walczącą o bliskich, nawet
kosztem własnego życia. To, jak pisarze budują postać Kate jest mistrzostwem.
„Magia
zabija” ma wszystko, co lubię w tej serii – ironiczny humor, zagadkę do
rozwiązania, szaloną grę z czasem, relację Currana z Kate i całą zabawę z tym
związaną oraz przede wszystkim genialny klimat Atlanty pochłoniętej przez
magię. Czy zbliżamy się do końca? Widmo Rolanda wywołuje coraz większe
napięcie, ale wydaje mi się, że przed Kate jeszcze kilka innych bitew, aż w
końcu nastąpi ta ostateczna. Czy będzie w niej uczestniczyć? To dosyć
przewrotne pytanie, które zadałam sobie po skończeniu tej książki.
Andrews
wciąż utrzymują świetny poziom, jak i nawet idą coraz wyżej – uwielbiam urban
fantasty w takim wydaniu i już teraz chciałabym się zanurzyć w kolejnej części
o dosyć ciekawym tytule „Magia wskrzesza”. Coś czuję, że będzie się działo!
Ocena: 5/5
Recenzja: Gaba Rutana
Recenzję znajdziecie również na portalu,
Recenzje poprzednich tomów: KLIK
Post a Comment